Mimo wywalczonego pierwszego w tym sezonie pole position na torze Philips Island, Nicky Hayden nie był w stanie utrzymać swojej przewagi w klasyfikacji MotoGP nad Valentino Rossim. Start do wyścigu miał fatalny i przez kilka okrążeń ciągnął się w ogoMimo wywalczonego pierwszego w tym sezonie pole position na torze Philips Island, Nicky Hayden nie był w stanie utrzymać swojej przewagi w klasyfikacji MotoGP nad Valentino Rossim. Start do wyścigu miał fatalny i przez kilka okrążeń ciągnął się w ogonie zawodników. Dopiero w momencie gdy zawodnicy zaczęli zjeżdżać do depo, aby wymienić motocykle z oponami na mokrą nawierzchnię Nicky wbił się na wyższą pozycję. Trzeba przyznać, że miał trochę szczęścia w tym zamieszaniu.
Później było już lepiej. W pewnym momencie wyprzedził nawet Rossiego i był już na 4 miejscu. Rossi jednak skontrował i Nicky musiał zadowolić się ostatecznie 5 pozycją na mecie.
„Co za szalony wyścig! Przez kilka pierwszych okrążeń było mokro co sprawiało, że nie czułem się zbyt pewnie,” — powiedział Nicky.
„Użyłem dość twardych opon. Już od początku byłem pokonywany przez innych zawodników, stale tracąc pozycję. Potem zaczęło mocniej padać, więc zjeżdżaliśmy do boksów zmieniać motocykle, co prawdę mówiąc było świetną zabawą. Dopóki padało jechało mi się dość dobrze, konsekwentnie wyprzedzałem kolejnych jeźdźców. Ale kiedy tor zaczął wysychać musiałem się zmagać z częściowo mokrą, a częściowo suchą nawierzchnią, co nie okazało się dla mnie łatwe. Wyprzedziłem Rossiego, potem on mnie. Trzymaliśmy się zawodników z przodu stawki. Wszystko wyglądało dobrze do czasu, gdy Rossi wyprzedził Sete i nas rozdzielił , co nie było dobre. Do końca pozostało nam jeszcze trzy wyścigi. Teraz przenosimy się do Motegi. Walczymy dalej”.
Czy Nicky Hayden zostanie w końcu mistrzem w najbardziej prestiżowej klasie? To pytanie nurtuje pewnie włodarzy Hondy i wielu jego kibiców na świecie. Ma 21 punktów przewagi nad Valentino Rossim , 32 nad Dani Pedrosą i Marco Melandrim oraz 45 nad Lorisem Capirossim.
To dużo i niedużo. Największym rywalem wydaje się być Valentino. Teoretycznie musi się tylko pilnować ogona Rossiego. Wystarczy być tuż, tuż za Rossim i mistrzostwo będzie w kieszeni. Wiadomo przecież, że Valentino nie odpuści i będzie chciał wygrać 3 ostatnie wyścigi w tym sezonie.
Czy jednak taka zimna kalkulacja ma sens? Można łatwo przekalkulować. Z drugiej strony nieukończenie wyścigu przez któregoś z zawodników z pierwszej piątki redukuje ich szanse na mistrza do minimum. Bo kiedy będzie to można odrobić? Wszyscy więc pewnie będą mocno się pilnowali.
Cała ta sytuacja sprawia, że my — kibice będziemy świadkami naprawdę super walki, aż do samego końca i chyba tak naprawdę o to nam chodzi.