Joan Mir: „Cieszę się, że z Ferminem wszystko w porządku”

Joan Mir doświadczył bolesnego zakończenia wyścigu MotoGP w Assen, kiedy wpadł w leżący motocykl Fermina Aldeguera, który chwilę wcześniej uległ potężnemu highside’owi na 11. zakręcie. Zawodnik Hondy, mimo dużego uderzenia, nie odniósł poważniejszych obrażeń, choć przyznał, że odczuwa spory ból.
Wcześniej, podczas tego samego szóstego okrążenia, inny z zawodników Gresini, Alex Marquez, starł się z Pedro Acostą w walce o czwarte miejsce. W wyniku tego kontaktu Marquez doznał złamania ręki, co przekreśliło jego szanse na dalszą jazdę w holenderskiej rundzie.
Zaledwie kilka sekund później, zaledwie kilka pozycji dalej, Aldeguer został brutalnie wyrzucony z motocykla na wyjściu z zakrętu. Fabio Quartararo, który jechał tuż za nim, musiał zjechać na trawę, by uniknąć kolizji z sunącym po asfalcie Ducati. Mimo to, Mir, który zdążył ominąć Quartararo, nie miał już szans na reakcję i z impetem uderzył w motocykl Aldeguera.
Zaraz po wypadku zawodnik Hondy natychmiast podbiegł do leżącego rywala, by upewnić się, że wszystko z nim w porządku. Obaj na szczęście uniknęli poważnych kontuzji.
„Przede wszystkim cieszę się, że z Ferminem wszystko w porządku, bo to był naprawdę groźny upadek, a takie sytuacje na torze zawsze są trudne” – powiedział Mir.
Zawodnik z Majorki podkreślił również, że był bardzo zadowolony z początku wyścigu i czuł, że ma tempo pozwalające mu rywalizować z czołówką.
„Byłem naprawdę zadowolony z tego, jak zacząłem – moje czasy okrążeń były zbliżone do zawodników z przodu, zbliżałem się do grup przede mną” – przyznał. „Niestety, nie mogłem nic zrobić, żeby uniknąć tej kraksy.”
„To było naprawdę mocne uderzenie również dla mnie, jestem teraz w sporym bólu, więc wracam do domu i za kilka dni sprawdzę, w jakim jestem stanie” – dodał mistrz świata z 2020 roku.
Źródło: crash.net