MOTOGP.PL motogp, motocykle, ścigacze, superbike, wsbk, wyścigi motocyklowe
Mistrz świata MotoGP i lider klasyfikacji Marc Marquez ujawnił, że po upadku w kwalifikacjach w Misano wrócił na tor na ostatni przejazd z niewielkim kamieniem, który dostał się do jego oka. Hiszpan był tak zaaferowany by zdążyć poprawić jeszcze czas okrążenia, że nie zauważył początkowo problemu.
Przypomnijmy, że Marquez zaliczył upadek w zakręcie #15, gdy próbował pokonać Jorge Lorenzo. Błyskawicznie pobiegł w stronę garażu, potem podwiózł go kierowca skutera. #99 wykonał jeszcze dwa mierzone okrążenia, ale żadne z nich nie było lepsze od tego, uzyskanego przed upadkiem.
„To nie jest wymówka – ale kiedy upadłem, otworzył się wizjer w kasku. A potem tak szybko pobiegłem po drugi motocykl, że nie zauważyłem małego kamyka, który utkwił mi w oku. Ciężko mi było jechać precyzyjnie, nie mogłem się koncentrować. Dopiero gdy wróciłem do garażu, to przemyłem oko wodą. Było już w porządku, udało się wydostać kamień. Tak szybko wracałem po motocykl, że nie zdawałem sobie sprawy. Czułem coś, ale mówiłem tylko do siebie: „potrzebuję motocykl, potrzebuję motocykl”.” – powiedział po kwalifikacjach Marc Marquez.
„Nawet gość na skuterze mocno naciskał. Momentami bałem się, że się rozbijemy, ale spisał się świetnie. Ale niestety, nie byłem w stanie poprawić czasu. Mimo to, nic się nie stało.” – dodał zawodnik Repsol Hondy, który zakończył czasówkę na piątym miejscu.
Marquez w swoim stylu starał się opanować upadek i podnieść motocykl w trakcie uślizgu, ale okazało się to niemożliwe. „Straciłem przyczepność przodu bardzo wcześnie, kiedy tego nie oczekiwałem. Wychyliłem motocykl zbyt agresywnie. Zwykle spodziewam się tego później. Tym razem nie miałem przygotowanego łokcia. Starałem się to opanować, ale czułem, że zbliżam się już do żwiru i ściany. Opuściłem więc ramiona, które trzeba chronić przed kontuzją. To był dość mocny upadek, ważne by być w formie.” – zakończył.
Źródło: motorsport.com
Fot. Honda
