O szóstej rundzie tegorocznego sezonu Motocyklowych Mistrzostw Świata, Jack Miller będzie chciał jak najszybciej zapomnieć. Australijczyk wywrócił się już po dwóch okrążeniach wyścigu o Grand Prix Włoch. Startując z dziewiątego rzędu, zawodnik CWM LCR Hondy dobrze ruszył spod świateł.
Na domowym obiekcie swojego zespołu, malowniczo położonym Mugello, Miller miał spore problemy z przodem motocykla. To one doprowadziły do jego uślizgu w ostatnim zakręcie toru. To oznacza, że Australijczyk nie ukończył drugiego wyścigu z rzędu. Wierzy jednak, że ma potencjał, by zaliczyć znaczny postęp podczas kolejnej rundy.
Jack Miller #43 (upadek)” „To był beznadziejny wyścig, jeśli mam być szczery. Świetnie wystartowałem i dobrze mi się jechało, ale już na drugim okrążeniu pojawiły się uślizgi przodu. W miejscu, gdzie przewrócił się Cal, byłem blisko stracenia przodu. W tym samym miejscu uślizg zaliczył Nicky (Hayden). Ominąłem go, ale potem znów miałem uślizg, za chwilę kolejny i wówczas pomyślałem, że nie da się jechać tak dalej jechać. Wtedy, w ostatnim zakręcie uciekł mi przód i upadłem. Nie było możliwości, żeby wrócić do rywalizacji. Było bardzo trudno, zwłaszcza jeśli chodzi o przód motocykla.
Nadal jednak jestem pozytywnie nastawiony, bo jesteśmy w dobrej formie. Pokazaliśmy, że jesteśmy szybcy, a ja pomału czuję się komfortowo z tym wszystkim. Wydaje się, że mamy duże problemy z przodem, ale nie jesteśmy w tym odosobnieni, bo inni mają podobne kłopoty. Pracujemy nad tym. Ostatnich kilka wyścigów nie było najlepszych, ale skupiamy się na tym, żeby było tylko lepiej i lepiej”.
Źródło: inf. prasowa LCR Honda
Ogółem i tak nie jest źle, a już myślałem, że sobie po prostu nie daje rady z motocyklem MotoGP na Mugello.
mam nadzieje że jak nie w tej części sezonu to po przerwie wakacyjnej honda zacznie sie lepiej prowadzić i będzie walka od początku do końca z ducati i yamaha