W ostatni weekend września odbyły się we Frohburgu w Niemczech wyścigi drogowe o nazwie: Frohburger Dreieck Joey Dunlop Open 2006. Zawody wzięły swoja obecną nazwą od najsłynniejszego drogowego ściganta Joey’a Dunlopa, który odwiedził Frohburg w 1995 roku. Terminarz tej dwudniowej imprezy był naprawdę szczelnie wypełniony, nie można było narzekać na brak atrakcji.
Sobota przywitała wszystkich fantastyczną, letnią pogodą. Już o 7.50 rozpoczęły się treningi. Później odbyły się dwa pierwsze wyścigi klasy Superstock oraz połączony wyścig klas Supersport i Superstock 600, który kończył sobotnie zmagania o godzinie 18. Wyścigi drogowe we Frohburgu formułą i schematem organizacji niczym nie odbiegają od swoich torowych odpowiedników. Start zespolony, sobotnie treningi kwalifikacyjne decydowały o miejscu startowym w niedzielę. Przy prostej start/meta zorganizowany został park maszyn. Płacąc 22 euro za wejściówkę na teren zawodów, można było swobodnie poruszać się po całym padoku i praktycznie całej trasie. W tym roku pojawiło się wyjątkowo dużo zawodników z Wysp Brytyjskich m.in.Victor Gilmour, Dave Woolams, John Holden, Mark Hagerty oraz gwiazda tegorocznych wyścigów Ian Lougher. Ostatni z wymienionych jest wielokrotnym zwycięzcą wielu irlandzkich wyścigów drogowych m.in. 22 razy zwyciężał na wyspie Man. W tym roku zajął drugie miejsce w prestiżowym Superbike TT.
Trasa licząca 4,75km i zaledwie 10 zakrętów jest bogata w atomowe proste, które jeżą włosy na głowie. Zawodnicy naprawdę walczą, rodzinna atmosfera na padoku, nie ma nic wspólnego z piekłem jakie ma miejsce w trakcie wyścigu. Nikt się nie oszczędza, nie ma litości jest prawdziwa walka. Wybuchające silniki i zaorane motocyklami pobocza są tego dowodem.
Niesamowite wrażenie robią Sidecary, czyli po naszemu motocykle z wózkiem bocznym. Bolidy te są konstrukcjami mającymi z motocyklami w potocznym rozumieniu poza silnikiem niewiele wspólnego, jednak siedzi się „na” a nie „w” nich dlatego są zaliczane do motocykli. Przepisy zezwalają na uzbrajanie ich wyłącznie w silniki o maksymalnej pojemności 600ccm. Najciekawszym elementem sidecar’a jest pasażer, który stanowi żywy balast pojazdu tzn. w zakrętach lewych trze o asfalt sliderem kolanowym przyszytym w rejonie tylnej kieszeni w spodniach, w zakrętach prawych wisząc na tylnym kole walczy o przeżycie.
Frohburger Dreieck to jedna z eliminacji europejskiego cyklu wyścigów drogowych o nazwie Drei Nationen Cup. Ustanowiono wspólna klasyfikację dla wyścigów w Holandii, na Węgrzech oraz wyścigu we Frohburgu. Dotyczy to jednak wyłącznie klasy Superbike, pozostałe klasy czyli: Superstock 1000, Superstock 600, Supersport 600,125ccm, 250ccm, połączona 250ccm/Classic/500ccm oraz wczesniej wspomniane Sidecary są odrębnie klasyfikowane. Dla klasy Superstock 600/1000 wyścig we Frohburgu był eliminacja serialu DSMB Pokal.
Niedzielny poranek rozczarował, sromotnie lało. Przez chwile zdawało się ze może nie będzie tak hardcorowo jak w sobotę. Jednak padający deszcz spotęgował widowiskowość zawodów a matadorzy szczegóknie kiepska pogodą się nie przejęli. Pierwszy przejazd klasy SBK(Drei Nationen Cup) rozwiał wszelkie wątpliwości. Z dwudziestu siedmiu startujących, sześciu nie dotarło do mety. Zwycięzcą wyścigu został Bernd Scheeder na Hondzie Cbr 1000rr. W drugim tego dnia połączonym wyścigu trzech klas 250ccm/classic/500cm zwycięstwo odniósł Wolfgang Schuster/Yamaha. Klasa 125 to zwycięstwo Silnio Marz na Hondzie. Wyścigi klas SSP 600 oraz STK 600 to zwycięstwa Dannego Lannoo(pierwszy przejazd) i Rene Knoflera(drugi przejazd). Klasę Superstock 1000 zdominował Dider Grams na Gsx-r 1000K6 wygrywając oba przejazdy. Drugi przejazd klasy SBK wygrał holender Wim v.d. Broek na R1.
Zawodnicy klasy Sidecar również jechali dwukrotnie, jednak pierwszy przejazd to tzw. Sidecar Sprint czyli 6 okrążeń (28,5km), drugi to Sidecar Open, 10 okrążeń (57km). Oba wyścigi wygrał brytyjski team Roger Lovelock/Rick Lawrance na LCR Suzuki 1.
Ogółem, impreza zwala z nóg. Wrażenia zarówno sportowe jak i te „wieczorowe” są niezapomniane. Archaiczny klimat ścigania się po drogach naprawdę jest wyczuwalny w każdej minucie tej imprezy. W przyszłym jubileuszowym dla świata wyścigów drogowych roku na pewno będzie nie mniej ciekawie. Warto się wybrać bo to tylko 200km od granicy w Jędrzychowicach. Gorąco polecam.