Jak się okazuje Valentino Rossi nie wiąże z tegorocznym tytułem mistrza świata przesadnych emocji. Włoch przystępuje do drugiej połowy sezonu z 13-punktową przewagą nad swoim zespołowym kolegą Jorge Lorenzo.
Jeśli uda mu się utrzymać tę przewagę w wyścigu w Walencji, ten jednocześnie najstarszy i najbardziej popularny w całej stawce zawodnik, sięgnie po swój 10. już tytuł mistrza świata. Ostatnio tej sztuki udało mu się dokonać w 2009 roku.
„Przede wszystkim muszę powiedzieć, że jestem bardzo szczęśliwy, że jestem tutaj i mogę walczyć o mistrzostwo, ponieważ upłynęło już naprawdę sporo czasu odkąd ostatnio je zdobyłem, a nie były to łatwe chwile – kilka poważnych kontuzji oraz trudne sezony bez rezultatów z Ducati” – powiedział Rossi.
„Wydaje mi się, że po powrocie do Yamahy, krok po kroku udało mi się powoli wracać do dawnej formy. To wspaniały sezon ponieważ jest wielu bardzo szybkich zawodników, więc poziom jest bardzo wysoki. Jestem więc tym bardziej szczęśliwy będąc aktualnie na czele klasyfikacji generalnej i na pewno będę walczył do końca.” – kontynował.
Czy byłby to najważniejszy tytuł dla 36-letniego Włocha?
„Nie.” – odpowiedział Rossi. „Ponieważ rok 2001 był ostatnim w którym w mistrzostwach brały udział dwucylindrowe motocykle o pojemności 500cm, a kiedy byłem młody moim marzeniem zawsze było, żeby jeździć w tej klasie, więc to chyba najważniejsze dla mnie mistrzostwo. Również to z 2004 roku, kiedy przeszedłem do Yamahy było dla mnie bardzo ważne. Trudno powiedzieć.” – zakończył.
Zapytany co jest wyjątkowego jego zdaniem w tym sezonie, Rossi wskazał na trójstronną rywalizację, w której uczestniczy nie tylko razem Jorge Lorenzo, ale także mistrzem świata Marc’iem Marquezem. Gwiazda zespołu Repsol Honda powraca do formy po nieudanym początku sezonu, choć wciąż ma aż 65 punktów straty do Rossiego.
„Przede wszystkim jest dość trudno ponieważ w grze o mistrzostwo jest nie dwóch, a trzech zawodników. Do tego dochodzi jeszcze Iannone, który w klasyfikacji generalnej jest wciąż przed Marquezem. Wszyscy czołowi zawodnicy mają niesamowite doświadczenie i tak naprawdę nie mają słabych punktów, albo znienawidzonych torów.” – powiedział Rossi.
„Jorge i Marc są bardzo szybcy na wszystkich torach. A ja z kolei muszę się jeszcze poprawić w kwestii kwalifikacji ponieważ wiele razy nie potrafiłem dotrzymać im tempa. Nie jest więc łatwo, ale na pewno zabawnie!” – zakończył.
źródło: crash.net
Cały Rossi bierze cały ten ten cyrk moto gp za zabawę i nie robi sobie z tego wielkiego halo i o to chodzi.BRAWO oby tak dalej VALE GÓRĄ !!!!!!
Tak na prawdę będzie mu bardzo trudno utrzymać tą przewagę i wywalczyć tytuł. I na pewno stąd ten zachowawczy „luz”. Życzę mu jak najlepiej. Po tylu latach te 10-te mistrzostwo to było by coś !
Rossi mimo lat wciąż jest jednym z najlepszych racerów we wszystkich seriach wyścigowych jednak widać jeden trend Lorenzo i Marquez przez ten okres przygotowawczy szykowali się wzajemnie na naprawdę ciężką walkę. Z całego serca chciałbym żeby Rossi walczył z nimi i to robi ale następne wyścigi to swoisty Test your might dla Doktora i mam nadzieję że pociąg nie wrzuci wyższego biegu bo jeśli Marquez poczuje krew to będzie nie do pobicia. A jeśli Lorenzo przyzwyczai się do twardszej krawędzi gumy to w obecnej formie Lorenzo nie będzie bez szans choćby na Motegi gdzie mimo pudrowania problemy z hamowaniem powrócą a Ducati może mieć szatana a nie silnik i Hondom może być ciężko