Home / MotoGP / Wojna włosko – hiszpańska na torze w Jerez

Wojna włosko – hiszpańska na torze w Jerez

Rossi Marquez Lorenzo Dovizioso Pedroa

Przed nami pierwsza w tym roku runda w Europie. Circuito de Jerez, czyli domowy wyścig dla wielu znakomitych zawodników. Na zwycięstwo w południowej Hiszpanii z pewnością liczy wciąż panujący, dwukrotny mistrz świata, Marc Marquez. To właśnie jego łupem padło ubiegłoroczne zwycięstwo, kiedy to startując z pole position okazał się być poza zasięgiem reszty stawki. Jak się później okazało, było to dopiero czwarte, z dziesięciu pod rząd zwycięstw w drodze po drugi tytuł mistrza świata. I nie wygląda na to, żeby tym, co odbierze mu w tym roku zwycięstwo przed rodakami miał być złamany w sobotę mały palec lewej ręki.

Kliknij, aby pominąć reklamy

Na podium niewątpliwie ostrzy sobie zęby również poprzedni dwukrotny mistrz świata, Jorge Lorenzo. I oby ten wyścig okazał się przełomowy w tym najsłabszym jak dotąd w jego wykonaniu początku sezonu w królewskiej kategorii. Początek ubiegłego także nie wyszedł mu najlepiej, ale w Argentynie był już trzeci. Wygląda jednak na to, choć nie blokuje jak dotąd przedniego koła na w wejściu zakręt i nie popełnia falstartów, że w dalszym ciągu nie radzi sobie z presją. Pierwsze mistrzostwo niebezpiecznie jeżdżącego Marqueza mogło być wypadkiem przy pracy dla broniącego tytułu Lorenzo, któremu zabrakło tylko 4. punktów, żeby obronić tytuł. Jak się jednak okazało, to wystarczyło, żeby rozstroić jeżdżącego wcześniej jak maszyna Por Fuerę. I co gorsza, starcza do tej pory. Tym bardziej, że rok temu Marquez ponownie był górą. I tym razem już zdecydowanie.

Dwa lata temu jako pierwszy na mecie w wyścigu GRAN PREMIO bwin DE ESPANA, zameldował się inny Hiszpan – Dani Pedrosa. W tym roku po niezbyt udanym wyścigu w Katarze podjął decyzję „teraz albo nigdy”, poddając się operacji prawego przedramienia, którego „pompujący” problem spuszczał powietrze z jego właściciela podczas wyścigu. Z tego powodu zmuszony był pauzować przez dwie kolejne rundy, nie dopisując sobie ani punktu do klasyfikacji generalnej. Jak już jednak wiadomo, w ten weekend także nie powiększy swojego dorobku punktowego a na RC213V wsiądzie dopiero we Francji, na wyścig LeMans.

Podium pomieści trzech zawodników. Dwa lata temu właśnie Marquez, Pedrosa i Lorenzo otwierali na nim szapana. Ale w tym roku Hiszpanie mają nowy problem. Są nim Włosi. A ci są w tym sezonie wyjątkowo silni. Po kilku latach dreptania w miejscu wygląda na to, że bolońska marka wreszcie dysponuje motocyklem na miarę oczekiwań. Na nowym, bardzo szybkim Ducati GP15 Dovizioso i Iannone pokazali już trzykrotnie, gdzie w tym roku jest poprzeczka. Gigi Dall’Igna wytyczył jednak cel na 2015 rok bardzo skromnie – jeden wygrany wyścig. Jego zawodnicy jeżdżą więc bez presji, pozwalając zaskakiwać się możliwościom nowego Desmosedici. I jeżdżą bardzo dobrze. Ale i oni mają problem.

Nazywa się Valentino Rossi. Jest najstarszym zawodnikiem w stawce i właśnie przeżywa swoją drugą młodość. Jego zespołowy kolega z trudem przyznaje, że forma Doktora jest niewiarygodna, a największy drapieżnik ostatnich dwóch sezonów Marc Marquez, znany z bezpardonowych przepychanek na torze, zaliczył ostatnio bardzo twarde lądowanie samemu padając ofiarą 9-krotnego mistrza świata. Włoski weteran zgarnął tym samym już swoje drugie zwycięstwo w tym sezonie,  pomimo startu ze środka trzeciego rzędu. Co ciekawe, jego ostatnie 3 wygrane zaczynały się dokładnie z tego samego miejsca. W niedzielę pojedzie po swoje 200. podium. Za kilka miesięcy przekonamy się, czy będzie to tylko przystanek w drodze po 10. tytuł mistrzowski. Apetytu z pewnością mu nie brakuje. Warsztatu również.

Kliknij, aby pominąć reklamy

Jak do tej pory, po trzech wyścigach, w tym dwóch wygranych, Rossi pozostaje liderem klasyfikacji generalnej z 66 punktami na koncie. Tuż za nim, ze stratą 6 punktów plasuje się Andrea Dovizioso. Trzeci w generalce Iannone traci do Doktora 26 punktów, a Lorenzo – 29. Marquez jest dopiero piąty. Na szczęście rywalizacja przebiega w przyjaznej atmosferze – Rossi i Marquez wypowiadają się o sobie nawzajem z nieudawanym szacunkiem. Marquez uśmiecha się nawet wtedy, gdy fani dają mu do podpisania kask Doktora. Crazy Joe i Dovi z kolei naprawdę się cieszą, gdy uda im się stanąć na podium. I to znacznie dłużej, niż trwa lot wieńczący skok z najwyższego miejsca podium na ziemię.

Szkoda tylko Pedrosy. Wygląda bowiem na to, że znowu stracił szansę na swoje tak długo już wyczekiwane, choć dopiero pierwsze mistrzostwo w królewskiej kategorii.

AUTOR: Shogun

Miłośnik włoszczyzny w każdej postaci. Jak do tej pory bez punktów w królewskiej kategorii.

Komentarze: 1

  1. Hiszpańsko – Włoska to chyba norma prawie ci wyścig…

Dodaj komentarz

Niniejsza strona internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.
159 zapytań w 1,102 sek