Zgodnie z przewidywaniami w dzisiejszym wyścigu, prawdopodobnie ostatnim w historii, o Grand Prix Portugalii nie weźmie udziału, z powodu kontuzji, Colin Edwards.
Amerykanin od początku weekendu na torze Estoril miał problemy ze znalezieniem odpowiednich ustawień swojego motocykla z ramą Sutera i jednostką napędową z BMW S1000RR. W trakcie sesji kwalifikacyjnej znajdował się jednak na osiemnastej lokacie, podczas gdy czternasty był Randy de Puniet. Francuz rozpoczął na kilkanaście minut przed końcem treningu bardzo szybkie okrążenie, które prawdopodobnie pozwoliłoby mu być ponownie najszybszym z zawodników CRT.
W czwartym zakręcie Edwards zjechał poza wyścigową linię i poruszał się po torze naprawdę wolno, podczas gdy wyprzedził go bez problemu #14. Wtedy jednak zawodnik ekipy Power Electronics Aspar zaliczył uślizg przodu swojego motocykla ART, a lecąc po asfalcie ściągnął ze sobą na pobocze także i Colina. I chociaż 30’latkowi z Maisons Laffitte nic poważnego, poza pobijaniem, nic się nie stało, o tyle kierowca teamu NGM Mobile Forward Racing złamał lewy obojczyk.
Po wypadku „Texas Tornado” został przetransportowany do Clinica Mobile, skąd wypuszczono go dopiero wczoraj późnym wieczorem. Dziś jednak zostanie on przetransportowany do Barcelony, gdzie w poniedziałek operację obojczyka przeprowadzi słynny doktor Javier Mir. Z tego powodu oczywiście „Texas Tornado” nie weźmie udziału w dzisiejszym wyścigu, ale występ już za niecałe dwa tygodnie na francuskim Le Mans wcale nie jest wykluczony.
Randy wyszedł z wypadku bez większych obrażeń, poobijał jednak dość mocno swoje ramię, żebra i nieco uszkodził jeden z palców. Co prawda od razu po upadku ciężko mu było oddychać, ale jest już znacznie lepiej, a w wyścigu, jak sam zapowiedział, da z siebie maksimum i chce był na mecie najszybszym spośród kierowców CRT.