Mateusz Korobacz zaliczył trudny i pechowy weekend przed własnymi kibicami podczas czwartej rundy motocyklowych Mistrzostw Polski juniorskiej klasy Superstock 600 na torze w Poznaniu.
Po wypadku podczas sesji kwalifikacyjnej, Korobacz był zdeterminowany, aby jak najszybciej przebić się na czoło stawki połączonych klas Superstock 600 i Supersport podczas sobotniego wyścigu, jednak po uślizgu tylnego koła i kolejnym wypadku, pożegnał się z rywalizacją już na pierwszym okrążeniu.
Dzień później, także na mokrym, choć szybko przesychającym torze, polscy zawodnicy ścigali się razem z zagranicznymi jeźdźcami pucharu Alpe Adria. Po dobrym starcie, 19’latek szybko znalazł się w grupie walczącej o trzecie miejsce w polskiej, juniorskiej klasie Superstock 600, lecz po ostrej walce z rywalami oraz tracącymi przyczepność oponami, wpadł na linię mety na czwartej pozycji, o włos przegrywając pojedynek o podium.
Oba wyścigi wygrał Sebastian Zieliński, który awansował na pozycję lidera klasyfikacji generalnej. Na podium w sobotę dołączyli do niego Patryk Kosiniak i Sebastian Puzoń, zaś w niedzielę Jakub Wróblewski i Kosiniak, który Korobaczowi odebrał trzecie miejsce na dziewiątym z piętnastu okrążeń. Poznaniak nie był już w stanie skontrować, tym bardziej, że musiał także ostro walczyć o utrzymanie pozycji z atakującym go Czechem, Jirim Fejtą.
Po sobotnim wypadku, strata punktowa Mateusza do Zielińskiego wzrosła do 50. punktów, a on sam spadł w tabeli z trzeciej, na piątą pozycję, jednak zawodników czekają jeszcze dwie podwójne rundy w Poznaniu i reprezentant ekipy Yamaha POLand POSITION nie zamierza się poddawać.
Przedostatnia runda WMMP już za dwa tygodnie, także na torze w Poznaniu. Więcej o Mateuszu Korobaczu pod adresem www.korobacz.pl .
Mateusz Korobacz
„To był trudny weekend, ale takie są wyścigi. W sobotę zaliczyłem dwie wywrotki, które dosyć mocno mnie poobijały. Nie mam pojęcia co stało się podczas wyścigu, ponieważ tylne koło po prostu straciło przyczepność bez najmniejszego ostrzeżenia i motocykl katapultował mnie w powietrze. Mocno uderzyłem o asfalt i dzisiaj strasznie kręciło mi się w głowie, ale nie chciałem nikomu o tym mówić, aby przypadkiem nie dopuszczono mnie do startu. Drugi wyścig był bardzo zacięty, ale pod jego koniec, na przesychającym torze, walka z rywalami zamieniła się w walkę o utrzymanie się na motocyklu, ponieważ oponom brakowało przyczepności. Straciłem w ten weekend sporo punktów w klasyfikacji generalnej, ale staram się o tym nie myśleć. Po pierwsze, przed nami jeszcze daleka droga. Po drugie, ten rok miał upłynąć pod znakiem nauki, bowiem wspólnym celem moim i mojego zespołu, Yamaha POLand POSITION, są starty na arenie międzynarodowej.”