Zespół Griliini Suzuki został oficjalnie wycofany z tegorocznego sezonu World Superbike, nie będzie więc powrotu japońskiej marki do stawki WSBK. Już na początku stycznia właściciel ekipy, Andrea Griliini zaczął mieć problemy z prawem. W WSBK pozostanie więc niestety zaledwie 19 stałych zawodników. Niespełna 17-letni Gabriele Ruiu już znalazł nowego pracodawcę w Superstock 1000. Bez pracy pozostaje natomiast Roberto Rolfo.
Andreą Grillinim, mieszkającym w Monako, od kilku tygodni interesuje się policja. Choć nie zostało to jeszcze udowodnione, mówi się, że ma on powiązania z mafią, a ekipę World Superbike wykorzystuje do prania brudnych pieniędzy. Zarzuca mu się oszustwa na kwotę 2,6 miliona euro rocznie.
W zespole mieli startować Roberto Rolfo i Gabriele Ruiu. Rolfo wciąż szuka pracy, natomiast Ruiu, który miał startować dopiero po skończeniu 17 lat, a więc od siódmej rundy, powalczy ponownie o mistrzostwo w Superstock 1000, dosiadając Kawasaki zespołu Pedercini.
Być może jednak Suzuki ostatecznie pojawi się w sezonie 2018 jako ósmy producent. Jeśli niemiecki zespół HPC-Power Suzuki, pod wodzą Denisa Hertrampfa zbierze odpowiedni budżet od głownego sponsora, Eighty One Power Drink, zarządzająca WSBK Dorna obiecała umożliwienie dołączenia w dowolnej fazie sezonu.
Nie jest to pierwszy skandal związany z konfliktami prawnymi zespołów World Superbike. W 2011 roku w ciężarówkach fabrycznego zespołu Kawasaki, prowadzonego przez ekipę Paul Bird Motorsport, szmuglowano narkotyki. Kawasaki od 2012 zrezygnowało z usług PBM i do prowadzenia fabrycznej ekipy „zaprzęgło” hiszpański satelicki zespół Provec. Od tamtego momentu Kawasaki stało się dominatorem WSBK.
Źródło: speedweek.com
Fot.: gazzettaobjects.it