Home / Slider / Rea ma pretensje do Sykesa. Zawodnik BMW przeprosił za kolizję

Rea ma pretensje do Sykesa. Zawodnik BMW przeprosił za kolizję

Jonathan Rea nie krył swojej złości na Toma Sykesa, który próbą wciśnięcia się po wewnętrznej wypchnął zawodnika Kawasaki poza tor, po czym Rea spadł na koniec stawki, a wkrótce później – już wskutek własnego błędu – zakończył jazdę upadkiem. Sykes zaraz po wyścigu próbował przeprosić byłego team-partnera, jednak zespół Kawasaki odradzał mu wizytę w boksie. Rea uskarżał się po wyścigu na poparzoną nogę.

Sykes po kolejnym rewelacyjnym występie w kwalifikacjach, na starcie 1. wyścigu stracił prowadzenie. Pierwsze okrążenia miał jednak bardzo dobre i od razu próbował wrócić na 1. miejsce. Podczas zbliżania się do Lukey Heights spróbował ataku po wewnętrznej, jednak BMW zetknęło się z Kawasaki, a Rea zmuszony był odprostować maszynę, by się nie wywrócić. Sykes cieszył się prowadzeniem tylko przez pół wyścigu, potem spadł aż na 9. pozycję. Rea został bez punktów.

„Tom dojechał do mnie od wewnętrznej w zakręcie #4, a ja odpowiedziałem na tę próbę wyprzedzania. Jedyne, co tak naprawdę wiem, to że zostałem uderzony od tyłu. Ale nie rozumiem tego, to były początkowe okrążenia pierwszego wyścigu sezonu. To nie pierwszy raz, gdy on tak się zachował. Robił tak już w przeszłości, kiedy próbował w Brnie w 2018 roku to skończyło się źle. To nie będzie jego ostatni raz.” – mówił po wyścigu Jonathan Rea, który pierwszy raz w karierze w WSBK nie zdobył żadnego punktu w pierwszym wyścigu sezonu.

Kliknij, aby pominąć reklamy

Bezpośrednim powodem „zera” na koncie Północnoirlandczyka był jednak jego błąd, gdy starał się odrabiać straty i walczyć o punkty. „Kiedy próbowałem wyprzedzić (Michaela Rubena) Rinaldiego, straciłem kontrolę nad przodem motocykla i tyłem jednocześnie. Skończyłem na ziemi. To frustrujące, ponieważ do tego momentu nie spisywaliśmy się źle. Może nie zareagowałem najlepiej na konieczność odrabiania strat, więc przynajmniej czegoś się nauczyłem.” – skomentował mistrz świata.

Tom Sykes bierze winę na siebie. „Na pierwszych okrążeniach trochę powalczyliśmy, w kilka zakrętów wjechaliśmy razem. Tak było już w #3, gdzie prawie się dotknęliśmy. Wtedy on wrócił na linię, gdzie ja już jechałem wolniej, nie byłem w stanie podnieść mojego motocykla, więc doszło do kontaktu. Przykro mi, ponieważ nigdy nie jest miło, gdy się z kimś zderza, zwłaszcza gdy jesteś szybki. Szkoda, że nie był w stanie ukończyć wyścigu.”

„Nie rozmawiałem z Jonathanem osobiście. Chciałem do niego pójść kilka razy, ale jego zespół powiedział mi, aby dać mu trochę czasu. Chciałem go po prostu przeprosić za to, co się stało. Ale polecono mi, by tego nie robić w tamtej chwili. To zrozumiałe, że być może nie chciał ze mną rozmawiać. Może spróbuję później.” – komentował na gorąco zawodnik BMW.

Źródło: motorsport.com

Kliknij, aby pominąć reklamy

AUTOR: Paweł Krupka

Fan sportów motorowych każdego rodzaju - w szczególności Formuły 1, poprzez wyścigi motocyklowe, rajdy samochodowe, a na żużlu kończąc. Na portalu MOTOGP.PL regularnie od 2009 roku.

komentarze 3

  1. Nie on pierwszy i nie ostatni dostanie kosę. To pierwszy wyścig sezonu, przeprosiny wypadałoby przyjąć

  2. Sykes zobaczył lukę, to próbował się wcisnąć, Rea zamknął mu drzwi i tyle . Zwykły incydent wyścigowy jakich jest pełno. Johnny lekko przesadza, wręcz lekko mnie już wkurza. Mam nadzieję że redding albo lowes może Turek utra mu troszkę noska w tym sezonie

  3. Jak zwykle zaczyna płakać. W zeszłym sezonie wydrukowali mu mistrza a ten juz na początku zaczyna to samo. Słabe to

Dodaj komentarz

Niniejsza strona internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.
157 zapytań w 1,408 sek