Uczestnicy ORLEN Australia Tour dotarli już na zawody motocyklowych MŚ MotoGP na Phillip Island. Nie obyło się jednak bez przygód, którym musieli stawić czoła Przemek Saleta, Adam Badziak i Jarek Stec.
Po dniu odpoczynku w Adelajdzie, we wtorek trójka przyjaciół wróciła na trasę. Od australijskiej wyspy Filipa i zawodów MotoGP dzieło ich jeszcze przeszło 1200 kilometrów i wiele miejsc do zwiedzenia.
Przed wyruszeniem w dalszą podróż motocykliści spotkali się z mieszkającym w Adelajdzie Pawłem Słowińskim, jednym z czołowych zawodników K1 oraz muay thai w Australii. Po serii treningów z Pawłem Przemek, Adam i Jarek ponownie wskoczyli na swoje Yamahy Super Tenere. „Paweł może popisać się najmocniejszym kopnięciem na świecie wśród zawodników K1, dlatego trening z nim zrobił na nas naprawdę duże wrażenie i był świetnym doświadczeniem – opisywał Saleta, zaś Badziak wtórował – Choć jest potężnym facetem, a to, co wyczynia na ringu, budzi przerażenie, przy porannej kawie okazało się, że Paweł to w gruncie rzeczy bardzo miły i sympatyczny gość”.
Na początku tygodnia pogoda nie ułatwiała motocyklistom podróży. Dopiero po pokonaniu blisko tysiąca kilometrów w deszczu i przy bardzo niskich temperaturach, aura nareszcie się poprawiała. W czwartek Adam, Jarek i Przemek mogli delektować się urokami niesamowitej drogi prowadzącej wzdłuż wybrzeża, słynnej Ocean Road. Na trasie czekało ich niespodziewane spotkanie. „Na drogę wyszedł nam… miś koala! – śmiał się Jarek Stec. – Był tak oszołomiony eukaliptusem, że poruszał się żółwim tempem, ale gdy chcieliśmy zrobić sobie z nim zdjęcie, jakimś cudem zdążył nam uciec”.
Dojeżdżając na wyspę Filipa, przyjaciele spotykali na trasie coraz więcej motocyklistów, zmierzających na wyścigi motocyklowych mistrzostw świata MotoGP z najdalszych zakątków kontynentu. „Rekordziści jechali z oddalonego o trzy i pół tysiąca Perth i było ich naprawdę sporo – relacjonował Badziak. – To tak, jakby pojechać na motocyklach na weekend z Polski na rundę MotoGP w Portugalii!”. Adam, Przemek i Jarek też nakręcili niemało, bo z samej Adelajdy na wyspę Filipa pokonali 1200 kilometrów, by w piątek wejść za kulisy MotoGP, serii popularnie określanej jako Formuła 1 na dwóch kołach. Po śniadaniu z gwiazdami zespołu Monster Tech 3 Yamaha, mistrzami świata serii Superbike, Colinem Edwardsem i Benem Spiesem, trójka przyjaciół zasiadła na trybunie Gardner Straight, by podziwiać w akcji najlepszych motocyklistów świata. I to nie gdzie indziej, jak tylko na Phillip Island, jednym z najszybszych, najbardziej wymagających, ale także najbardziej ekscytujących torów na naszej planecie.
Niestety, na miejscu okazało się także, że przyjaciele trafili z deszczu pod rynnę. I to do dosłownie! Po dwugodzinnym opóźnieniu spowodowanym załamaniem pogody, pierwsze treningi MotoGP odbyły się na mokrym torze i przy bardzo silnym wietrze, a prognozy nie przewidują poprawy przez resztę weekendu. Na uczestników ORLEN Australia Tour czeka jednak pewna niespodzianka, dzięki której kapryśna pogoda raczej nie popsuje ich nastrojów.
Więcej informacji o wyprawie pod adresem www.orlenaustraliatour.pl .