Zawodnicy klasy 125cc w dalszym ciągu zawzięcie walczą o tytuł Mistrza Świata tej kategorii. Każdy wyścig przynosi zmiany w klasyfikacji generalnej i żaden z pretendentów do ostatecznego triumfu nie może być pewien zwycięstwa.
Mimo tak zaciętej rywalizacji, niedzielny wyścig mógł trochę rozczarować kibiców oczekujących wielkiego widowiska. Usatysfakcjonowani mogli być natomiast kibice Marca Marqueza. Młody Hiszpan kolejny raz udowodnił, że gdy tylko w wyścigu nie spotykają go przykre niespodzianki, to nie ma na niego mocnego. Już po kilku okrążeniach stało się jasne, że walczący z nim Nicolas Terol, nie będzie w stanie utrzymywać rewelacyjnego tempa Marqueza. Zawodnik zespołu Red Bull Ajo Motorsport wygrał tym samym siódme Grand Prix Sezonu 2010.
„Przez cały weekend byliśmy bardzo szybcy i wiedzieliśmy, że stać mnie na dobre tempo w wyścigu. Jednocześnie bardzo dobrze radził sobie Nicolas Terol i przewidywaliśmy, że on będzie moim największym konkurentem, tak też się stało” – powiedział Marc Marquez – „Na pierwszych okrążeniach, przy jeszcze świeżych oponach, postanowiłem jechać za nim i zbadać, jakie będzie jego tempo jazdy. Kiedy później zauważyłem, że ma problemy z przyczepnością motocykla, zdecydowałem się go wyprzedzić i zacząć wypracowywać bezpieczną przewagę, jednak jechałem przy tym rozważnie i nie podejmowałem zbytniego ryzyka, ponieważ wiem, jak łatwo o błąd. Jechałem w pełni skoncentrowany aż do samej mety, nie miałem żadnych problemów i jestem bardzo zadowolony z tego zwycięstwa. Ten rezultat chciałbym zadedykować Daniemu Pedrosie, który jest moim idolem i bardzo żałuję, że ucierpiał w wypadku. Mam nadzieję, że będzie to dla niego miły gest” – zakończył.
Pomimo wygranej, Marc Marquez wciąż jest drugim zawodnikiem w klasyfikacji generalnej. Liderem jest Nico Terol, który zajął w Grand Prix Japonii drugie miejsce. Zawodnik Bancaja Aspar Team przyznaje, że zdawał sobie sprawę z tego, że ciężko będzie mu konkurować z Marquezem.
„Od pierwszych okrążeń wiedziałem, że ważne jest, aby jechać na pełnej mocy i być przed Marquezem” – mówił Nico Terol – „Jednak moje tempo musiało się trochę zmniejszyć, ponieważ jechałem już na granicy, a on nie miał żadnych problemów i był coraz mocniejszy. Miałem też problemy z oponami. Pod koniec starałem się docisnąć i odrobić stratę, on jednak ciągle był szybszy o 0,3s. Patrząc na cały wyścig, to jestem z siebie zadowolony, dawałem z siebie wszystko, ale Marquez był zbyt silny”
Nico wypowiedział się również o sytuacji w klasyfikacji generalnej: „Myśląc z perspektywy mistrzostw, drugie miejsce jest bardzo cenne, serię trzech kolejnych wyścigów rozpocząłem od zdobycia 20 punktów i utrzymałem się na czele kwalifikacji. Pozostała finałowa czwórka Grand Prix, musimy się skupić i dawać z siebie wszystko, by zdobyć tak dużo punktów, jak tylko się da”
Stawkę na podium uzupełnił zespołowy kolega Nico Terola – Bradley Smith. Brytyjczyk mógł mówić o sporym szczęściu, bowiem tuż po zgaśnięciu czerwonych świateł był o krok od wypadnięcia z wyścigu, miał bowiem udział w wypadku, w wyniku którego ucierpieli Jonas Folger i Efren Vazquez.
„Na początku wyścigu spostrzegłem, że dwa motocykle jadą prosto na mnie i miałem sporo szczęścia, że udało mi się uniknąć wypadku, bowiem nie miałem nawet czasu na reakcję” – powiedział Bradley Smith – „To zdarzenie spowodowało, że Marc i Nico szybko mi uciekli, starałem się odrobić stracony do nich dystans, ale byli zbyt silni. Mimo wszystko cieszę się, ponieważ miałem dobre tempo i podium zawsze jest pozytywnym rezultatem. To drugie z rzędu podium i czuję się dzięki temu bardziej odprężony. Jesteśmy na dwóch kolejnych podiach i czuję się bardziej komfortowo na moim motocyklu każdego dnia, więc to kolejny krok do przodu”
Wypadek, o którym wspomniał Bradley Smith, nie wyglądał dobrze. Efren Vazquez spadł ze swojej maszyny i został uderzony przez jadącego za nim Jonasa Folgera. Hiszpana natychmiast przewieziono do szpitala, gdzie został poddany niezbędnym badaniom. Na całe szczęście, Efren ma tylko trochę siniaków, które nie powinny zagrozić jego występowi w czasie Grand Prix Malezji.
„Nie oglądałem wypadku na ekranie, ostatnim, co pamiętam przed upadkiem, to to, że zyskałem kilka pozycji i musiałem przepuścić przed siebie zawodników startujących z pierwszego rzędu. W tym czasie Bradley Smith dotknął mnie i straciłem panowanie nad motocyklem. Kolejną rzeczą, jaką pamiętam jest chwila, gdy klęczałem na ziemi i zauważyłem, że leci mi krew z nosa. Powiedziano mi, że doszedłem do medyków na własnych nogach, ale tego już nie byłem świadomy” – tak zrelacjonował całe zdarzenie Efren Vazquez.
Jonas Folger również nie odniósł poważniejszych obrażeń w tej kraksie. „Efren Vazquez pojechał gwałtownie w lewą stronę, zderzył się z innym kierowcą i to spowodowało jego upadek. Przewrócił się tuż przede mną. Hamowałem tak mocno, jak to tylko możliwe i starałem się go ominąć, przykro mi, że tak to się zakończyło” – powiedział o wypadku Niemiec.
Innym pechowcem niedzielnego Grand Prix był Tomoyoshi Koyama. Japończyk bardzo chciał wypaść jak najlepiej przed własną publicznością i udawało mu się utrzymywać na czołowych pozycjach. Niestety, Tomoyoshi przewrócił się i zaprzepaścił szansę na dobry rezultat. Koyama krótko podsumował swój występ: „Musiałem cisnąć ze wszystkich sił, bowiem fabryczne Aprilie były tutaj niesamowicie mocne! To wstyd, że tak się to wszystko zakończyło, bowiem dobrze czułem się na motocyklu. Teraz pozostaje czekać na Grand Prix Malezji”
Szczęśliwy po Grand Prix Japonii mógł być natomiast Alberto Moncayo. Hiszpan zakończył wyścig na piątym miejscu i jest to najlepszy rezultat osiągnięty przez niego w klasie 125cc: „To był wspaniały weekend! Przez wszystkie sesje byliśmy w pierwszej dziesiątce i zasłużyliśmy na to miejsce. Nie miałem dobrego startu, więc po wyprzedzeniu Rabata miałem dwie sekundy straty do Koyamy. On spowolnił jednak tempo i mogłem z nim rywalizować. Koyama zaryzykował za bardzo i przez to przewrócił się. To był dla mnie wyjątkowy wyścig, wyprzedzałem takich zawodników, którzy już stali na podium w tej klasie, bardzo dużo się nauczyłem i to dla mnie niezwykle ważne. Muszę również podziękować zespołowi za świetne przygotowanie motocykla, bowiem spisywał się wspaniale. Motegi jest wspaniałe!”
Zawodnicy nie mają czasu na odpoczynek. Przed nimi kolejne Grand Prix. Tym razem cała stawka zmierzy się ze sobą w Malezji. Wyścig klasy 125cc w niedzielę o godzinie 7.00 czasu polskiego.