Bagnaia wygląda coraz słabiej! Po jak sam mówił, najlepszym piątku od kilku miesięcy, Pecco zaliczył ciężką sobotę. Kwalifikacje zakończył na czwartym miejscu, co jest dobrą pozycją startową do walki o zwycięstwo, ale do tego jest też potrzebny dobry start, którego wczoraj zabrakło fabrycznemu zawodnikowi Ducati. Mimo to, później wyraźnie nie miał tempa. Potrzebował kilku okrążeń, by dogonić i wyprzedzić Franco Morbidellego czy Raula Fernandeza. Sprint, z którego rok temu #1 wyszedł zwycięsko, tym razem zakończył na 8. miejscu. Praca domowa do odrobienia, przed niedzielnym Grand Prix.
Głównym problemem miało być niefortunne pierwsze okrążenie, ale i później podczas wyścigu, mistrz świata nie czuł się tak, jak rano. W momencie rozmowy z motogp.com nie znał jeszcze źródła problemów, ale zaznaczył, że było zbyt źle, by była to wina ustawień jego Ducati GP24. Celem na niedzielę pozostaje podium, które zdecydowanie powinno być w zasięgu zawodnika Ducati Lenovo. Pamiętajmy, że rok temu prowadził przez większość wyścigu, aż do momentu, w którym zaliczył upadek w drugim zakręcie, oddając zwycięstwo Alexowi Rinsowi.
„Nie mam nic do powiedzenia, naprawdę. Zostałem na starcie, ponieważ tylna opona zaczęła się obracać, a potem miałem wheelie, więc musiałem znów wcisnąć sprzęgło, przez co straciłem 7 pozycji. Potem w drugim zakręcie musiałem mocno przyhamować, bo Jack [Miller] jechał niestabilnie, przez co musiałem hamować, więc straciłem kolejne 3 pozycje. Tak więc od samego startu było ciężko. Potem moje czucie z motocyklem nie było takie samo, jak rano. Miałem dużo mniej przyczepności z tyłu. Musimy sprawdzić dane, by zrozumieć dlaczego.”
„Nie wiem co jest pozytywne przed jutrem. Na pewno nie będziemy nic zmieniać w ustawieniach, moje czucie było zbyt złe, by była to wina ustawień. Zmienimy tylko tylną oponę, i myślę, że powinno być okej.”
„Myślę, iż naszym celem była walka o podium, bo do tego popołudnia mieliśmy takie tempo. Więc na jutro mamy ten sam cel. Nasz potencjał jest taki sam, więc powalczymy.”