Podczas Grand Prix Francji często dochodzi do nieoczekiwanych wydarzeń. Nie inaczej było w tegorocznych zmaganiach MotoGP. W niedzielnym wyścigu wywrotki zaliczyło trzech z czterech fabrycznych zawodników Hondy, a ostatni był bliski tego w zasadzie w każdym zakręcie. Co takiego stało się, że i Marquez, i Pedrosa, a także Crutchlow i Redding, chcieliby jak najszybciej zapomnieć o tym weekendzie?
Już od pierwszego treningu wolnego wiadomo było, że Marc Marquez nie jeździ tak, jak nas do tego przyzwyczaił. W porządku, dalej był szybki i jego styl jazdy był niezwykle widowiskowy, ale było w nim coś dziwnego. Pojawiła się straszna nerwowość. Hiszpan co prawda sprawdzał nowy wahacz, a na Daniego Pedrosę należało brać poprawkę, bo w końcu wracał po kontuzji. Już po kwalifikacjach, wygranych przez Marqueza z półsekundową przewagą nad Andreą Dovizioso spekulowaliśmy jednak, że Marc nie ma odpowiedniego tempa wyścigowego i nie powalczy o zwycięstwo. Nie pomyliliśmy się…
Zaraz po starcie Marquez przestrzelił pierwszą szykanę i spadł kilka lokat w dół. Rok temu też popełnił błąd zaraz po rozpoczęciu wyścigu i spadł na koniec pierwszej dziesiątki. Wtedy jednak szybko wyprzedził rywali, w tym liderującego wówczas Valentino Rossiego, i pognał po zwycięstwo. Tym razem było zupełnie inaczej. #93 na długo utknął na 6. miejscu, dopiero pod koniec wyprzedzając Bradley’a Smitha i Andreę Iannone. Z Włochem, który to zresztą jechał z kontuzją barku, stoczył pasjonujący pojedynek o 4. pozycję. Walkę tę można uznać za ozdobę niedzielnego wyścigu. Przez całe zmagania Marquez jechał jednak niezwykle nerwowo, zdarzały mu się błędy, szerokie wyjazdy z zakrętów, a także widowiskowe, ale zbyt głębokie uślizgi… i w ogóle można było mieć wrażenie, że zaraz wyląduje w żwirze.
„Temperatura znacznie się podniosła, w ten weekend nie było aż tak ciepło jak podczas wyścigu. Na czwartym okrążeniu zdałem sobie sprawę, że coś jest nie tak z przodem. Myślę, że wszystkie Hondy miały podobny problem, kilku zawodników przewróciło się po uślizgach przodu, bo faktycznie mieliśmy z nim kłopoty – tłumaczył Marquez, który i tak wywiózł z Francji solidne punkty. – Spodziewaliśmy się, że jak będzie cieplej, zmienią się warunki, to może nam pójść nawet lepiej, a było zupełnie odwrotnie. Musimy wyciągnąć wnioski z tego, co się stało”.
Faktycznie, wyciągnięcie wniosków będzie ważne. Po uślizgu przodu już na 2. okrążeniu wywrócił się Dani Pedrosa. Hiszpan wrócił do rywalizacji i zajął 16. miejsce. Sprawdził tym samym w jakiej formie jest po operacji i wydaje się, że w całkiem niezłej. „Szkoda, że wywróciłem się już na początku wyścigu. W sumie nie rozumiem z tego zbyt wiele, po prostu uciekł mi przód. Spróbowałem uruchomić silnik i wrócić do walki, nawet jeśli kierownica była skrzywiona. Chciałem przejechać cały dystans i to był dla mnie pozytywny test. Choć nadal jest miejsce do poprawy, to fizycznie jest nieco lepiej. Mam nadzieję, że w najbliższych tygodniach jeszcze się poprawimy” – skomentował 28-latek z Sabadell.
Scott Redding zaliczył w zasadzie identyczny upadek do tego Pedrosy. U Cala Crutchlowa wyglądało to nieco inaczej. Brytyjczykowi ześlizgnęła się noga z podnóżka, przez co wcisnął przedni hamulec mocniej, niż by tego chciał, blokując przednie koło w zakręcie La Chapelle (prawy łuk prowadzący z górki). Tak czy siak, do momentu wywrotki #35 także miał ogromne problemy z przyczepnością, a w zasadzie jej brakiem, przodu.
To tylko potwierdza, że w tym roku Honda ma spore problemy z RC213V i jak na razie nie wiadomo, jak je rozwiązać. Widać wyraźnie, że Yamaha jest z przodu, a i Ducati momentami wysuwa się na miejsce „drugiej siły” w MotoGP. Brzmi niewiarygodnie, ale wcale nie zdziwimy się, jeśli to nie Lorenzo, Rossi czy Marquez, a Andrea Dovizioso wygra za niecałe 2 tygodnie na torze Mugello. Wracając do tematu… Jakiś czas temu można było przeczytać komentarze to Crutchlowa, to Reddinga, że tegoroczna Honda jest motocyklem trudnym w prowadzeniu. Wielu przyjmowało to ze sporą dozą sceptycyzmu, bo przecież na TEJ właśnie Hondzie w zeszłym roku Marquez wygrał 10 pierwszych wyścigów sezonu i także, w zasadzie niezagrożony, sięgnął po mistrzostwo.
Pojawia się jedno zasadnicze „ale”. Wiele wskazuje na to, że problemy Hondy maskował, i po części nadal to robi, właśnie Marc. Przyznał to nawet Dovizioso podczas powyścigowej konferencji prasowej. „Wydaje mi się, że talent Marqueza kryje pewne limity Hondy. Według mnie jest jedynym zdolnym do tego, by jeździć szybko tym motocyklem, także rok temu, ale zwłaszcza w tym. Wydaje mi się, że Honda nie jest w tym momencie idealnie zbalansowana”. Trudno nie zgodzić się z Włochem, prawda?
Nie wiemy jak Wam, ale nam cała ta sytuacja przypomina wydarzenia sprzed kilku lat. Był sobie taki producent, którego motocykl z roku na rok był coraz gorszy. Inżynierowie nie słuchali uwag zawodników i uparcie twierdzili, że z maszyną wszystko jest w porządku. W końcu jeden z ich kierowców nadal wygrywał wyścigi i walczył o mistrzostwo, tak? Skupiając się wyłącznie na analizie danych i osiąganiu limitów w nich widniejących, pomijali tak ważne opinie zawodników. Wtedy talent Casey’a Stonera sprawiał, że motocykl Ducati zdawał się sprawiać wrażenie o wiele lepszego, szybszego, niż był w rzeczywistości.
Oczywiście Honda jest zdecydowanie daleko od takiej sytuacji, ale sprawa nie jest łatwa: RC213V traci przyczepność na wyjściach z zakrętów i zaczyna się ślizgać. Przeniesienie większej masy na tył, by tego uniknąć, automatycznie sprawia, że odciążony jest przód i zawodnicy nie mogą go wyczuć. Błędne koło, prawda? Tym bardziej, jeśli dodamy do tego fakt, że zmiana temperatury asfaltu powoduje ogromne dysproporcje w zachowaniu maszyny. Gdy tor miał zaledwie 17 stopni w trakcie kwalifikacji, Marquez był piekielnie szybki. W wyścigu asfalt był prawie dwukrotnie cieplejszy (32 stopnie)… i wszyscy wiemy, jak to się skończyło.
Jak sądzicie, czy Honda upora się z problemami? Czy Marquez i Pedrosa, a także pozostali zawodnicy Hondy dostaną maszyny równorzędne z Yamahami i Ducati? Czy może przez te problemy Marc nie będzie w stanie obronić tytułów wywalczonych w dwóch ostatnich sezonach? Czekamy na Wasze opinie!
źródło: inf. własne, motomatters.com; foto: Repsol, Honda Racing Corporation, CWM LCR Honda MotoGP
„Czy Marquez i Pedrosa, a także pozostali zawodnicy Hondy dostaną maszyny równorzędne z Yamahami i Ducati?” – bez przesady, jedno GP im nie wyszło, ale myślę, że Honda to nadal najlepszy motocykl w stawce :D Yamahy też nie zawsze mają idealne weekendy GP
jedno GP nie wyszło ale niestabilność hondy aż razi w oczy i to nie tylko w tym GP niestety :/
A w którym jeszcze? :D Masz jakieś na myśli, jeśli chodzi o ten sezon? Bo w 2015 to raczej pierwszy ich taki występ. Wiadomo, że Aoyama nic by nie zdziałał, Redding też na razie nic nie pokazuje, jedynie coś o Crutchlowu (nie wiem jak to odmienić) można coś powiedzieć, ale radzi sobie stabilnie :)
Katar też im nie wyszedł, w mniejszym stopniu jak Francja ale jednak problemy były bodajże ze sprzęgłem. A Yamaha od początku sezonu bardzo równo, Rossi w każdym wyścigu na podium :)
Czy ja wiem, czy Katar im nie wyszedł? Marquez spadł na ostatnie miejsce, a potem skutecznie odrabiał, tylko na końcu już pewnie opony nie wytrzymały. Pedrosa ze zdrowotnymi problemami – pewnie dojechałby na 4. miejscu, gdyby to był sezon 2014, ale teraz mamy jeszcze dwóch kierowców na nowym Ducati, to też od razu poleciał na 6 :D no a Crutchlow był najlepszym kierowcą satelickim – myślę, że Hondy były wtedy bardzo dobrze przygotowane. :) Choć nie pamiętam, jakie tempo prezentowali wówczas w treningach.
Dokładnie Yamaha nie jest duzo w tyle czy ducati ale jednak honda jest o pol kroku przed nimi. Jednakze Pedrosie to juz dalbym rower zamiast motocykla to taki delikatny chlopiec :) Marquez to jest to co lubie gosc obecnie chyba najbardziej szalony w stawce z jajmi Rossi objezdza go doswiadczeniem i plynnoscia ale za odwage Marqueza szacunek.