Tak jak przed rokiem, tak i tym razem Stefan Bradl sięgnął podczas Grand Prix Włoch po czwarte miejsce. Solidnie przepracowane treningi i dobre tempo pozwoliły mu na zostawienie za sobą duetu fabrycznego zespołu Ducati. Chociaż o lokatę numer cztery do samej mety walczył z Andreą Dovizioso – z którym to przed rokiem na Mugello przegrał rywalizację o najniższy stopień podium
Niemiec i jego zespół cieszyli się z kolejnego niesamowitego dla nich weekendu na torze Mugello, jednego z trzech domowych w tym roku. Tymi dwoma pozostałymi będą zmagania na Sachsenringu, domowym torze #6 oraz we włoskim Misano Adriatico (LCR to włoski team). Wszystko to dzięki wspaniałej dyspozycji, jaką Bradl zaprezentował na pokładzie swojej Hondy RC213V na dystansie, liczącego 23 okrążenia, wyścigu. Po słabym starcie z piątego pola, 23-latek z Augsburga prezentował szybkie tempo, pokonując dwóch zawodników Ducati i utrzymując za plecami bardziej doświadczonego Andreę Dovizioso.
„Powtórzenie czwartego miejsca sprzed roku to coś niesamowitego zarówno dla mnie, jak i dla zespołu. Jestem zadowolony z pracy, jaką wykonaliśmy podczas całego weekendu, ale wyścig był trochę trudny. Szczerze mówiąc nie zaliczyłem świetnego startu i straciłem kilka pozycji, po czym musiałem wyprzedzić dwójkę zawodników Ducati. Nie było łatwo utrzymać ich za plecami i spodziewałem się, że Dovizioso zaatakuje mnie na ostatnim okrążeniu. To naprawdę silny zawodnik, a walka z nim dostarczyła mi dużo frajdy. Muszę podziękować całemu zespołowi i naszym partnerom za ich ciężką pracę oraz wsparcie. Wiem bowiem, że ta runda jest wyjątkowa dla Lucio i jego współpracowników” – potwierdził Mistrz Świata Moto2 z 2011 roku.