Menedżer Andrei Dovizioso – Simone Battistella – powiedział, że jego zawodnik rozważa roczną przerwę w startach w MotoGP z powodu niedogadania się w kwestii nowego kontraktu. Czy może być w tym chociaż trochę prawdy? A może to chwytanie się brzytwy i próby przekonania Ducati, skoro nie można już straszyć odejściem do innego zespołu bo składy są praktycznie pozamykane?
Rozmowy między Ducati i Dovizioso utknęły w martwym punkcie. Włoch i jego menedżer nie zgadzają się na drastyczną obniżkę kontraktu, z kolei ich pozycja negocjacyjna jest o wiele słabsza niż dwa lata temu. Wtedy Dovi był godnym konkurentem Marca Marqueza. W dwóch ostatnich sezonach #04 także został wicemistrzem świata, jednak od zawodnika Hondy na koniec roku dzieliła go prawdziwa przepaść.
„To opcja, którą rozważamy. Gdyby nie porozumiano się co do warunków, to on wolałby nie startować. Andrea nie myśli o końcu kariery, czuje się mocnym i silnym, jest w najlepszej dyspozycji i nie rozważa odejścia. To prawda, że jeśli nie masz interesującego projektu, który chcesz zaakceptować, to skłaniasz się aby poczekać, aż się coś lepszego pojawi.” – powiedział menedżer Andrei Dovizioso.
„Nie oznacza to, że zamierza zakończyć karierę, oznacza, że nie będzie go w zespole i nie będzie się ścigał, zamierza poczekać, aż ten projekt się pojawi.” – dodał.
Czy jednak przeczekanie jednego roku będzie dla Dovizioso korzystne? Najlepsze zespoły przeważnie kontraktują zawodników właśnie na dwa lata. Honda, Yamaha i Suzuki już teraz wydają się mieć obsadzone pozycje wyścigowe na lata 2021 i 2022. Jedynie w Ducati Jack Miller ma na razie jednoroczną umowę i gdyby Australijczyk rozczarował, zespół może umowy nie przedłużyć.
Także KTM ma na razie skład tylko na jeden sezon. To właśnie z tym producentem łączony był Dovizioso, jednak ostatecznie austriacka marka poradziła sobie inaczej, wzięła Danilo Petrucciego i zrobiła roszady między swoimi młodymi zawodnikami.
Na razie jednak Dovizioso musi szybko przejść rehabilitację po operacji złamanego obojczyka. Włoch ma niespełna dwa tygodnie przed powrotem MotoGP na tory wyścigowe. W połowie lipca odbywają się testy, a zaraz po nich wyścigi na torze w Jerez de la Frontera.
Średnio widzę taką przerwę jednoroczną od ścigania. Mam nadzieję że jednak się dogada z Ducati.
Zwykle po takiej przerwie wraca się w gorszej formie. I nie mówię tu tylko o sportach motorowych. Wiele było takich sytuacji i jakoś trudno mi skojarzyć jakiś powrót na plus. Zwykle oznaczało to regres formy, a następnie koniec formy. Oby Andrea został bo nadal jest szybki.
tak właściwie, to kojarzy mi się jedynie Biaggi, z tą różnicą, że nie wrócił do MGP, a w ogóle do ścigania po rocznej przerwie w 2006 r. i był od razu czołowym zawodnikiem WSBK
Skoro nie tylko o sportach motorowych mówisz to… Joradan w 1995.
Loeb też niejednokrotnie wracał na pojedyncze rajdy, w których radził sobie bardzo dobrze.
Tak naprawdę to teraz masz… 8-miesięczną przerwę, czyli tyle ile normalnie trwa sezon.
Tedy Błażusiak wrzucił po rocznej przerwie a nawet zakończeniu kariery zawodowej. Miał problemy z zdrowiem z którymi się uporał a teraz jest ciągle w gazie.
Po roku przerwy to już nie będzie miał do czego wracać Wątpie żeby to była prawda i w Ducati o tym też wiedzą Wolałby siedzieć w domu niż mniej zarobić – śmieszne
Ta i wroci bojowy jak nigdy buahahaha
Przecież on jest zawsze tak samo bojowy;)
Ja tez średnio to widzę. Po roku przerwy może nie być miejsc w czołowych zespołach. Wielu czeka na szanse włącznie z lorkiem. A wracanie do zespołu satelickiego eogole go finansowo ani sportowo nie usatysfakcjonuje
Czyżby Ducati zrozumiało, że Dovi to żaden kandydat na mistrza? Czekam na minusy.