Andrea Dovizioso potwierdził, że w przyszłym roku zabraknie go w MotoGP. Nie jest to wielką niespodzianką, zważywszy na słabą formę włoskiego zawodnika, który w Ducati był czołową postacią cyklu i rywalizował z Markiem Marquezem o tytuły mistrzowskie, jednak na motocyklu RNF Yamahy jest cieniem samego siebie z tamtego okresu.
Dovi w tym roku ani razu nie zmieścił się w czołowej dziesiątce. Najlepszą pozycją Włocha było tylko 11. miejsce, poza tym trzykrotnie zapunktował. „Z pewnością nie będę się ścigał. Zawsze powtarzałem, że jeśli nie mogę być konkurencyjny, to nie chcę tutaj być.” – powiedział. „Nie ma innego powodu. Zwłaszcza po 20 latach. Nigdy nie starałem się o miejsce w przyszłym roku. Jestem z tym zupełnie pogodzony. Pół roku się nie ścigałem. Przetestowałem już emeryturę, więc jest to dla mnie w porządku.” – zażartował #04.
„Na pewno nie chciałbym w taki sposób skończyć sezonu, bo zawsze miło jest być konkurencyjnym. Kiedy czujesz, że możesz robić dobre czasy i walczyć o porządne miejsca, tak jak robiłem w przeszłości.” – dodał 36-letni zawodnik. „Ale nikt nie ma wszystkiego pod kontrolą, i takie coś może się wydarzyć!”.
Dovizioso uważa, że trudno się odnaleźć na motocyklu Yamahy nie tylko jemu, ale również i innym zawodnikom. Jest to już zupełnie inna maszyna niż ta, na której młody Dovizioso zdobywał miejsca na podium dla Tech3. W sumie aż sześć.
„Jeśli nie jeździsz jak Fabio (Quartararo), bardzo trudno być konkurencyjnym. Jeśli Fabio wygrywa, to nie ma na taką sytuację wymówek. Jest jakiś sposób, aby być szybkim. Ale jeśli inni zawodnicy również narzekają, tak jak już było w przeszłości, oznacza to że nie ma innych sposobów na konkurencyjność niż ten jeden.” – skomentował.
„Dla przykładu, styl jakim jeździmy ja i Morbidelli, jest zupełnie przeciwny. Frankie za każdym razem bardziej się przechyla, przez dłuższy czas. Nie hamuje mocno. Jest moim zupełnym przeciwieństwem. Ale wynik jest bardzo podobny. Ale jeśli jest jeden motocykl na czele, to oznacza że może jest ten jeden jedyny sposób na konkurencyjność.”
Źródło: crash.net, motogp.com
Wiecie czego nie lubię w MotoGP w porównaniu do F1? Tego, że kompletnie się olewa zawodników z tyłu stawki.
Czasami zapominam, że Dovi w ogóle jeździ w MotoGP.
W F1 są dyskusje o kierowcach zajmujące 15 miejsce, bo mają oni swoje cele które im wychodzą lub nie, a tutaj to w sumie nie wiadomo jaka jest hierarchia kierowców powyżej 10 miejsca.
@elsa Bo punktacja w wyścigach motocyklowych jest poroniona, i nie sprzyja śledzeniu tego co dzieje się w dalszej części stawki, o czym pisałem tutaj: https://motogp.pl/motogp/za-co-nie-lubie-motogp/85243/
Kierowcy z tyłu stawki w F1 walczą o jakiekolwiek punkty bo jest to dla nich sukces, po który mogą od czasu do czasu sięgnąć. Zhou sięgnął pierwszy raz w historii po punkty dla Chin? Znakomity temat do rozmów! W MotoGP miałby już te punkty zdobyte prawie za każdym razem gdy ukończył wyścig, zero emocji. W MotoGP punkty to żaden sukces, często wystarczy dotoczyć się do mety by je zdobyć.
No i czasem lepiej się dotoczyć do mety i zgarnąć ten 1 punkt niż czekać bez końca aż ten punkt wpadnie.
Bez wątpienia za każdym razem gdy ktoś zdobędzie chociaż jeden punkt to potem odczuje motywację aby zdobyć ich więcej. Teraz gdy mamy ponad 20 kierowców, a w niższych kategoriach nawet 30 to lepiej aby punktowała połowa stawki niż gdyby ktoś nadal nie był w stanie tych punktów zgarnąć nawet będąc bardzo dobrym.
Ktoś dziś mówi o kierowcy co nie zdobył punktów?
Naprawdę, wolę już totalnych outsiderów z punktami niż wschodzące gwiazdy bez punktów. Zwłaszcza gdy na owe punkty najmniejszych szans nie ma.
W debiutanckim sezonie F1 George Russell miałby 17 punktów przy ”zaledwie” 7 Kubicy.
Ukończyć w TOP10 to rzecz jasna prestiż – ale wyobraźcie sobie że punktuje jedynie 6-8 kierowców jak przed laty w F1. Wówczas kierowca dojeżdżający na 9. pozycji jest takim samym zerem jak ten na 15. czy 20.
Punktacja w MotoGP nie musi być taka sama jak w niższych kategoriach :) Za rok ubędą 2 motocykle, a więc stawka niemal zrówna się z F1 liczbowo.
Poroniona ????????
To sa dwa zupelnie rozne sporty i nie da sie ich porownac. F 1 jest wyscigami teamow. Stawka kierowcow jest bardzo wyrownana ale sam kierowca znaczy mniej niz w MotoGP. Hamilton nie wygra tytulu w bolidzie z konca stawki ale kierowca z konca stawki bedzie regularnie wygrywal w Mercedesie, Ferrari czy Redbullu.
W MotoGP jest inaczej. Tam startuja najlepsi z najlepszych ale mistrzostwa wygrywaja tylko geniusze. Przyklad Marca z Honda czy Yamahy z Lorenzo a teraz z Quartararo w starciu z poteznymi Ducati. I Honda i Yamaha sa slabszymi motocyklami, nie sa tak technologicznie innowacyjne ale to zawodnicy robia roznice. To geniusz Marca i Fabio robi roznice w ostatecznym starciu. Dlatego w Moto GP wszyscy skupiaja sie na cudach wyczynianych na poczatku stawki a nie na koncu. W porownaniu z wyczynami MM, FQ czy FB po prostu z tylu nie ma co ogladac. W F 1 roznice robi kasa, team i bolid kierowca tylko to spina.
Zwyczajnie trzeba sie dopasowac, zgrac, odnalesc na moto jak to sie uda to wtedy nie wazne czy to Yamaha, Honda czy Ducati.
No i dobrze, w końcu niech się zachowa jak facet i odejdzie! Płakać za nim nie będę, dla mnie przez te kilka lat, to przeciętny zawodnik z dobrym moto… Miał kilka fajnych walk na torze i jedną sytuację, że mógł zostać mistrzem gdyby zaryzykował jak Marquez, ale nie zrobił tego i takiego go zapamiętam…