Nicky Hayden rozpocznie w ten weekend w Austin swój dwusetny wyścig w MotoGP jako jedyny amerykański zawodnik w stawce.
Hayden zadebiutował w MotoGP w zespole Repsol Honda w 2003 roku. Pierwszy wyścig wygrał w 2005, a rok później zdobył swój pierwszy tytuł. Dalsze lata to równia pochyła…
Wprowadzenie silników o mniejszej mocy (800ccm) w zauważalny sposób negatywnie odbiło się na formie „Kentucky Kida”. Przez pięć następnych lat (od 2009 roku) swoją karierę spędził w kłopotliwym teamie Ducati, gdzie w zaledwie trzech wyścigach stanął na podium. Przez te lata jego partnerami byli Casey Stoner, Valentino Rossi i Andrea Dovizioso.
W zeszłym roku powrócił do stajni Hondy i podpisał kontrakt z zespołem Aspar Team w nowym sezonie w klasie Open. Niestety niekonkurencyjny motocykl RCV1000R oraz kontuzja nadgarstka skutecznie wykluczyły go z walki o punkty. Sezon zakończył na 14 pozycji. Teraz jest bardziej doświadczony, silniejszy psychicznie i dysponuje nowym motocyklem RC213V-RS.
„Prawda jest taka, że nie czuje się jakby moim zamiarem byłoby startowanie w 200 wyścigach. To nie jest coś z czego mógłbym być najbardziej dumny i nie czuję się jakbym osiągnął coś niezwykłego. To tylko liczby” – powiedział Hayden.
„Najbardziej jestem dumny z tego, że wciąż jestem zmotywowany, chcę walczyć i być szybszy. Niektóre z tych 200 wyścigów przywołują mi na myśl te lepsze chwile, ale chyba tak powinno być.”
Największe zmiany od 2003 roku zaszły w elektronice. „Wiele rzeczy się zmieniło – opony, zmiana silników na 800ccm była największą zmianą ale być może nie najlepszą… Jednak myślę, że największe zmiany dotyczą elektroniki. Niezależnie od tego jak dużo się zmieni, na końcu i tak liczy się to jakie są granice możliwości maszyny.”
Hayden opisał swój szokujący 2006 rok kiedy to zdobył tytuł mistrzowski, jako „spełnienie marzeń” przerywając fantastyczną passę 5 zdobytych tytułów z rzędu przez Rossiego. 9 lat później są najstarszą parą zawodników w stawce.
„Teraz oboje jesteśmy zawodnikami, których większa część kariery jest już za nami. To prawda, że teraz jesteśmy najstarsi, ale wątpię żeby w stawce można było znaleźć dwóch innych młodszych zawodników, którzy kochają motocykle tak bardzo jak ja i Valentino. Jeżeli jest jedna rzecz która sprawia, że wciąż się ścigamy to jest nią pasja do motocykli.”
Nicky Hayden, który w pierwszym wyścigu tego sezonu zajął 17 pozycję podkreśla znaczenie elektroniki, jako głównego celu dla swojego zespołu w nadchodzącym w ten weekend wyścigu na torze w Teksasie.
„Wiemy gdzie jesteśmy w tej chwili i co musimy poprawić, w głównej mierze w elektronice. Jestem pozytywnie nastawiony i cieszę się na myśl o rywalizacji przed moimi fanami. W Katarze dowiedzieliśmy się więcej o podwoziu w motocyklu więc mam nadzieję, że będziemy mogli teraz tę wiedzę wykorzystać i powalczyć o dobry rezultat.”
„Jest za wcześnie żeby wyciągać jakieś jasne wnioski ale oczywiście początkowym zamysłem było to żeby być najlepszym w kategorii Open i tym samym wrócić do najlepszej formy. W poprzednim sezonie długo zmagałem się z kontuzją nadgarstka i nie byłem zadowolony z mojej dyspozycji, ale tym razem oczekuję od siebie znacznie więcej.” – zakończył Amerykanin.
Źródło: crash.net