Bycie kolegą z zespołu Valentino Rossi’ego może być najlepszą lub najgorszą sytuacją podczas wyścigów Grand Prix – najlepsza sytuacja jest wtedy, gdy można porównać swoje osiągi z jednym z najbardziej życzliwych zawodników, a najgorsza wtedy, gdy staBycie kolegą z zespołu Valentino Rossi’ego może być najlepszą lub najgorszą sytuacją podczas wyścigów Grand Prix – najlepsza sytuacja jest wtedy, gdy można porównać swoje osiągi z jednym z najbardziej życzliwych zawodników, a najgorsza wtedy, gdy startuje się na tym samym motocyklu, z podobnego pola startowego i ma się gorsze osiągi niż on.
Niestety wyniki obu zawodników z zespołu Camel Yamaha, podczas niedzielnego wyścigu na torze Sachsenring, były całkiem inne.
„Co mogę powiedzieć? Domyślam się, że jestem słabszy na tym torze,” – powiedział Colin. „Mechanicy próbowali doprowadzić mój motocykl do jak najlepszego „stanu”, ale po prostu nie mogliśmy zrozumieć motoru i przez to nie miałem dobrego tempa. Wczoraj byliśmy z Valentino w podobnej sytuacji, ale dzisiaj……, można tylko ściągnąć czapki z głów przed wielkim mistrzem.”
„Rano zmieniliśmy pewne ustawienia, ale nie czułem się „na nich” dobrze, więc wróciliśmy do tych z soboty, które też nie były idealne. Miałem kilka dobrych okrążeń, lecz po tym musiałem stoczyć ciężką „bitwę” z Toni’m Elias’em, bo gdy tylko go wyprzedziłem to on od razu kontratakował. Od tej pory musiałem jechać równo i tym samym torem jazdy, ponieważ żaden z nas nie chciał odpuścić.” – zakończył „Texas Tornado”
„Colin nie był zadowolony z wyniku jaki osiągnął. Lecz za kilka dni dostanie on wielką szansę by wszystko poszło po jego myśli, podczas swojego „domowego” Grand Prix na torze Laguna Seca w USA.” – powiedział dyrektor zespołu Davide Brivio.
Colin Edwards ma nadzieję, na co najmniej, powtórzenie jego wyczynu na torze Laguna Seca z 2005 roku. Ukończył on wtedy wyścig na wyśmienitym drugim miejscu, zaraz za Nicky’m Hayden’em i przed Valentino Rossi’m.
źródło: www.crash.net