Home / MotoGP / Emocji ciąg dalszy. Teraz Katalonia

Emocji ciąg dalszy. Teraz Katalonia

Jeszcze nie opadły emocje związane z Grand Prix Włoch a już w niedzielę czeka nas kolejna runda MotoGP, która odbędzie się w Katalonii. Na torze Mugello Włosi spisali się niesamowicie. Czy w niedzielę Hiszpanie, niesieni dopingiem tysięcy HiszpańskicJeszcze nie opadły emocje związane z Grand Prix Włoch a już w niedzielę czeka nas kolejna runda MotoGP, która odbędzie się w Katalonii. Na torze Mugello Włosi spisali się niesamowicie. Czy w niedzielę Hiszpanie, niesieni dopingiem tysięcy Hiszpańskich kibiców, będą w stanie zadowolić swoją publiczność?
Największym faworytem gospodarzy będzie Sete Gibernau, który urodził się i wychował w Barcelonie. Jednakże Mistrz Świata Valentino Rossi, który wygrał już 4 z 5 wyścigów w tym sezonie na pewno nie odpuści tej rundy i będzie chciał powiększyć swoją przewagę nad resztą stawki.

Włoscy kibice dostali w niedzielę wszystko czego chcieli, a niewątpliwie wielu nie spodziewało się aż takich rozstrzygnięć. Pierwsze cztery miejsca zajęte przez włoskich kierowców było wspaniałym prezentem dla publiczności zgromadzonej na toskańskim torze. Fani Valentino Rossiego, Maxa Biaggiego i Lorisa Capirossiego, jeżdżącego na włoskim Ducati byli wniebowzięci. Na kolejną rundę paddock MotoGP zagląda na tor położony na przedmieściach Barcelony, miasta, które jest motocyklowym epicentrum Hiszpanii.

„Barcelona jest moim prawdziwym podwórkiem. Bardzo lubię ten tor i po zwycięstwach w Walencji w 2001 roku i w Jerez w zeszłym sezonie brakuje mi tylko zwycięstwa w Katalonii. Atmosfera będzie fantastyczna. Wiem, że moi kibice będą mnie mocno dopingować. Już nie mogę doczekać się tych imprez i wspaniałych wyścigów, jakie mają tutaj miejsce co rok. Na tym torze zrobiliśmy kawał dobrej przedsezonowej roboty. Testy pozwoliły nam stworzyć dobrą bazę dla motocykla, więc jesteśmy bardzo konkurencyjni i pewni siebie. Mam nadzieję, że Grand Prix na moim terytorium da mi przewagę nad pozostałymi zawodnikami. Dobrze wiem, że ciąży na mnie ogromna presja, dlatego właśnie chciałbym, aby kibice po moim występie byli ze mnie zadowoleni. W marcu, podczas „miniGP”, czyli walki o samochód BMW fani dodali mi otuchy i dzięki nim mogłem wykręcić najszybsze okrążenie na tym torze” powiedział wicemistrz świata Sete Gibernau.

Tradycja wyścigów w Katalonii sięga roku 1908, kiedy to na 25-o kilometrowym torze Baix Penedes rozgrywany był wyścig Copa Catalunya Nowoczesny kataloński tor Montmelo, który uznawany jest za jeden z najlepszych w kalendarzu MotoGP, wybudowany został w 1991 roku. Dzięki współpracy władz Autonomii Katalonii, Rady Miejskiej Montmelo i Katalońskiego Automobilklubu (RACC) powstał pomysł stworzenia „koloseum” na miarę XXI wieku. Już roku później tor był gospodarzem rundy MotoGP rozgrywanego pod nazwą Grand Prix Europy. Po modyfikacjach w roku 1995 tor stał się gospodarzem Gran Premio de Catalunya i jest jedną z trzech rund w Hiszpanii. Szeroki wachlarz zakrętów i prosta długa na 1407 metrów jest idealnym miejscem do testowania maszyn i umiejętności kierowców.

Zawodnicy o torze Montmelo
„Najlepsza sekcja toru to zakręt Renault, pierwszy długi zakręt po szykanie za prostą start-meta. Najlepsze miejsce do wyprzedzania to zakręt Seat. Najwolniejsze miejsce to zakręt Repsol, który jest bardzo śliski i kierowcy musza na nim uważać. Tor ten wymaga dwóch stylów jazdy: jedna część jest bardzo szybka a druga wymaga agresywnej jazdy. Tajemnicą dobrego wyścigu to szybkie, bezbłędne tempo i oczywiście perfekcyjne ustawienie maszyny” — powiedział Sete Gibernau.

„Przyczepność na Montmelo jest zawsze wielką niewiadomą. W trakcie dni, gdy przyczepności nie ma, w boxie możesz garściami ściągać kurz z obręczy kół. Problemem jest wiatr, który na tor nawiewa pył z pułapek żwirowych, wypełnionych kamieniami pochodzenia wulkanicznego. Dodatkowo wiele drużyn z F1 testuje tutaj swoje maszyny, zostawiając tym samym na torze resztki opon, które wcale nie poprawiają przyczepności. W Katalonii wyczucie przedniej opony jest ważniejsze niż ma to miejsce na innych torach. Potrzebna jest stabilność i przyczepność, w szczególności przy wejściach w zakręty, które są z górki. Ważną sprawą tutaj jest konsekwentna jazda. Jest to jeden z torów gdzie czasy dzielące kierowców na końcu wyścigu różnią się diametralnie” — powiedział Carlos Checa.

„Tor ten jest bardzo techniczny, więc dość trudny dla kierowców, lecz bardzo widowiskowy dla kibiców. Najwolniejszy zakręt toru to La Caixa, który jest wjazdem na stadion, okalający ostatnią sekcję zakrętów. Sposób na najlepsze okrążenie to czysta jazda i nie pozwolenie na ślizganie się tylniej opony, a o uślizgi jest tutaj bardzo łatwo. Moje najlepsze wspomnienia związane z tym torem to pierwsze podium w klasie MotoGP zdobyte właśnie na tym torze. Niestety niemiło wspominam mój upadek w roku 2001, gdy w klasie 250cc walczyłem tutaj o zwycięstwo z Tetsuya Haradą i Daijiro Kato” — powiedział Marco Melandri.

Największymi faworytami niedzielnego wyścigu są jak najbardziej Valentino Rossi i Sete Gibernau. W zeszłym sezonie pojedynek, jaki na tym obiekcie stoczyli ci zawodnicy przypominał te jakich świadkami byliśmy w tym roku w Jerez i Le Mans. Reszta stawki po prostu nie była w stanie utrzymać tempa jakie wygenerowali obaj zawodnicy. Lider wyścigu zmieniał się niemal na każdym okrążeniu. Mocniejsza Honda Gibernau, która osiągała prędkość maksymalną o10 km/h większą niż Yamaha Rossiego pozwalała nieubłaganie wyprzedzać Włocha na prostej start-meta. Rossi niwelował stratę późniejszym hamowaniem i z powrotem wychodził na czoło wyścigu. Pierwszy łuk Renault zawodnicy pokonywali zapierającymi dech w piersiach ślizgami, co powodowało znikanie opon w zastraszającym tempie. Na ostatnim okrążeniu nikt nie wiedział kto stanie na najwyższym stopniu podium. Dowodem na to jest niewielka różnica czasowa dzieląca obu zawodników na mecie, która wyniosła 0,159 sekundy.

Podium wyglądało identycznie do tego, jakie widzieliśmy w tym roku w Jerez. Z tą różnicą, że to było pierwsze pudło Melandriego. Wicelider klasyfikacji ogólnej będzie kolejnym faworytem nadchodzącego wyścigu. Również z nim Rossi będzie musiał się liczyć w niedzielę. Kto wie czy akurat Marco Melandri nie będzie większym zagrożeniem dla „Doktora” niż sam Sete Gibernau. Hiszpan wyczerpał już w tym sezonie limit upadków (w 2004 roku doznał dwóch: Rio i Sachsenring) i wyścigów bez żadnej zdobyczy punktowej jest to wyścig ostatniej szansy dla zawodnika z numerem #15. Zatem patrząc na statystyki zapowiada się pojedynek Rossiego z zawodnikami teamu Telefonica Movistar. Jednakże po wyścigu w Mugello jak feniks z popiołów narodził się Max Biaggi i jeśli „Rzymski cesarz” utrzyma wysoką i właściwą dla siebie formę to może wmieszać się w walkę o podium w Katalonii.

Nie możemy również zapomnieć o tym, że to właśnie tutaj Loris Capirossi i jego Ducati Desmosedici niedawno, bo w 2003 roku wywalczyli swoje pierwsze zwycięstwo, zaskakując tym samym cały świat wyścigów motocyklowych. Być może podium Ducati we Włoszech podniesie morale całego fabrycznego zespołu i wyciągnie z marazmu w jakim tkwił team Marlboro Ducati po zeszłorocznym fatalnym sezonie (3 miejsce Lorisa Capirossiego w Australii i 3 miejsce Troya Baylissa w Walencji). Colin Edwards słabo wypadł we Włoszech i będzie chciał poprawić swoje notowania w nadchodzący weekend. Jednak trzeba pamiętać, że jeśli w zespole ma się kogoś takiego jak Valentino Rossi to każdy twój występ wypadnie blado na tle tego co pokazuje wszystkim „Doktor”. Co więcej Amerykanin właśnie na torze Mugello zanotował w zeszłym sezonie swój najgorszy występ, zajmując 12 pozycję. Piąte miejsce w zeszłorocznej rundzie w Katalonii również stawia „Teksańskie Tornado” w gronie chętnych na podium.

Emocje gwarantowane!

AUTOR: Redakcja

Dodaj komentarz

Niniejsza strona internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.
139 zapytań w 1,042 sek