Zespół Aprilii po znakomitym początku w GP Kataru, teraz wpadł w dołek. Aleix Espargaro przyznał, że amerykańska runda była jednym z najgorszym dni w jego życiu. Włoska ekipa miała zamiar spokojnie potestować na torze Mugello przed europejską częścią sezonu, ale testy zostały storpedowane przez opady deszczu.
W Stanach Zjednoczonych Katalończyk zanotował awarię silnika oraz trzy upadki w trzecim treningu oraz kwalifikacjach, przez co nie uzyskał żadnego czasu kwalifikacyjnego. Wyścig rozpoczął z samego końca stawki. Mimo nadziei na awans to TOP10, problem z przednią oponą zmusił go do zjechania do alei serwisowej na wymianę koła. Po powrocie na tor Espargaro dojechał jako 17, z dwoma okrążeniami straty do triumfatora wyścigu.
„Od początku czułem, że nie mogę odpowiednio zatrzymywać motocykla, traciłem przyczepność przedniego koła. Każde okrążenie było gorsze od poprzedniego, więc po prostu starałem się nie upaść. Moje czasy były strasznie słabe.” – powiedział Aleix Espargaro. Po zmianie koła było nieco lepiej.
„Druga połowa wyścigu była normalna – nie szybka, ale miałem przyzwoite tempo, co oznacza, że w gdyby nic się nie działo to byłbym w stanie powalczyć o czołową dziesiątkę. Możemy tylko zapomnieć o tym weekendzie. Żadnych pozytywów, ale wiele wniosków do wyciągnięcia. Wiemy, w jakich obszarach musimy się poprawić.” – dodał.
Skoro nie udało się we Włoszech, to może kolejne testy okażą się szczęśliwsze. Aprilia jedzie bowiem we wtorek do Le Mans wraz z zespołami Hondy, Yamahy i testerami Ducati i KMT, by ocenić nową nawierzchnię położoną w zimie.
Źródło: crash.net