Pech, świetny start i konsekwentna jazda — tak w skrócie można opisać dzisiejszy wyścig w wykonaniu Jorge Lorenzo. Hiszpan nie ukończył jednak zmagań na podium, co zawsze udawało mu się w tym sezonie, gdy dojeżdżał do mety.
Zmagania „Por FPech, świetny start i konsekwentna jazda — tak w skrócie można opisać dzisiejszy wyścig w wykonaniu Jorge Lorenzo. Hiszpan nie ukończył jednak zmagań na podium, co zawsze udawało mu się w tym sezonie, gdy dojeżdżał do mety.
Zmagania „Por Fuera” musiał rozpocząć nie z drugiego, a ostatniego pola startowego. Wszystko przez to, iż po pokonaniu pierwszego okrążenia zjechał jeszcze na aleję serwisową, a zanim znów wyjechał na tor, pit-lane było formalnie zamknięte. Za to więc, że zbyt późno znowu opuścił aleję, przesunięto go na starcie na sam koniec stawki.
„Chciałbym zacząć od pogratulowania Valentino i całej jego ekipie. To on jest Mistrzem,” przyznał #99, który po zakończeniu zmagań najpierw jeszcze na torze podjechał do swojego bardziej doświadczonego kolegi i pogratulował mu, a później dokonał tego także przed dekoracją na podium. Jorge przyznał, że był to bardzo trudny wyścig, a kto wie, jak by się potoczył gdyby nie deszcz. „Co do zmagań, dzisiejszy dzień był bardzo trudny. Udało nam się poprawić kilka rzeczy podczas rozgrzewki i liczyłem na dobry wyścig, jednak kiedy zaczęło padać, miałem pewne problemy ze skręcaniem.”
„Planowaliśmy, że zanim ustawię się na starcie, pokonam dwa kółka na mokrej nawierzchni, jednak zabrakło nam czasu i po prostu zbyt późno wyjechałem z alei serwisowej,” stwierdził 22’latek z Majorki, który z powodu problemów z maszyną zmuszony był zjechać na pit-lane i przesiąść się na drugi motocykl. Jorge zaliczył dziś najlepszy start w swej karierze, kończąc pierwsze okrążenie na pozycji numer osiem, podczas gdy ruszał z siedemnastego miejsca! „Musiałem zaczynać z końca stawki, ale zaliczyłem chyba najlepszy start w karierze! Przejazd przez pierwszy zakręt był niesamowity, jednak wraz z upływem czasu zacząłem tracić przyczepność tyłu, z czym mieliśmy problemy przez cały weekend.”
Początkowo za Lorenzo przysłowiowo „ciągnął” za sobą Valentino, dzięki czemu duet zespołu Fiat Yamaha wyprzedzał rywali praktycznie na tych samych okrążeniach. Na ósmej cyrkulacji Rossi skutecznie zaatakował jednak v-ce lidera tabeli generalnej, przez co Hiszpan spadł na piąte miejsce. Dzięki późniejszej wywrotce Andrei Dovizioso przesunął się on jednak oczko wyżej i do mety dojechał jako czwarty.
„Choć był to dla mnie trudny wyścig, to zająłem czwarte miejsce, więc nie jest źle. To był świetny sezon, a ja nawet nie spodziewałem się, że będę walczył z Valentino już na początku kariery. Teraz wystarczy mi jeden punkt, a będę v-ce mistrzem świata,” dodał na koniec „Por Fuera”, który w Walencji musi dojechać piętnasty, by nawet przy ewentualnym zwycięstwie Casey’a Stonera nie stracił drugiego miejsca w klasyfikacji generalnej.
Gratulacji nie oszczędził Rossi’emu także zespołowy menadżer Lorenzo – Daniele Romagnoli, który po tym sezonie odejdzie z Fiat Yamahy. „Kierujemy w stronę Valentino wielkie słowa uznania za wywalczenie dziewiątego tytułu! Na torze zawsze dawaliśmy z siebie tyle, ile się dało i chcieliśmy sprawić, by jego życie stało się trudniejsze, jednak to on zdobył tytuł, na który w pełni zasłużył. Jorge w tym roku także spisywał się świetnie, a dziś bardzo dobrze poradził on sobie po starcie z ostatniego pola,” przyznał Włoch, który także potwierdził, że 22’latek z Majorki miał problemy z maszyną wyścigową, przez co musiał zjechać do boksu. Następnie #99 nie zmieścił się w czasie wyjazdu z alei serwisowej po by udać się na drugie okrążenie „zapoznawcze”. Romagnoli jest z kolei pewny jednego — w kolejnych latach Jorge będzie jeszcze silniejszy.