Mokry wyścig o GP Czech był kolejnym w tym roku kompletnie nieudanym wyścigiem dla Jorge Lorenzo. Mogło jednak być inaczej, gdyby nie wydarzenia z połowy dystansu, gdy Hiszpan podkręcił tempo i uzyskiwał świetne czasy jednego okrążenia. Nagły zjazd do alei serwisowej został odebrany jako błąd strategiczny, w rzeczywistości jednak przednia opona w Yamasze uległa takiemu samemu rozpadowi, jak ogumienie w Ducati prowadzonym przez Andreę Iannone.
Lorenzo tak jak większość zawodników, wystartował na dwóch oponach pośrednich. Gdy tor zaczął przesychać, przednie opony narażone były na szybkie zużycie. Lorenzo gdy tylko poczuł się pewniej na mokrym torze i pojawiła się nadzieja na naprawdę dobry wynik, musiał zmienić motocykl. Niestety, po zjeździe do alei serwisowej, mechanicy, na czele z szefem inżynierów Ramonem Forcadą, nie domyślili się, jaki jest powód tej wizyty i powstało zamieszanie.
„Mój zespół nie wiedział, co się dzieje. Nie rozumieli tego gdy się zatrzymałem, ponieważ uszkodzona część opony zwrócona była w stronę asfaltu. Tak więc przednie koło wyglądało idealnie. Dopiero gdy ruszyli motocykl z miejsca, zobaczyli, że brakuje fragmentu opony. Prawdopodobnie dlatego Ramon nie zrozumiał, dlaczego chciałem zmienić motocykl.” – tłumaczył Lorenzo po wyścigu.
Szybko zawodnik Yamahy pojawił się jednak w boksach po raz drugi. „Zmieniłem opony na slicki, ale było naprawdę mokro i niebezpiecznie. Chciałem więc zmienić motocykl po raz kolejny, ponieważ nie warto było próbować jechać w tych warunkach. Michelin nie może pozwolić sobie, by coś takiego ponownie się wydarzyło.” – dodał #99.
„Chciałbym po prostu nie mieć tego problemu. Przednia opona była na limicie dla tej konstrukcji. Niektórzy zawodnicy mieli problem, inni nie, ale gdybyśmy jechali jeszcze kilka okrążeń więcej, większość motocyklistów miałoby ten sam kłopot. Nie wszystkie opony są identyczne, mają dobre różnice. To nie powinno się wydarzyć, Michelin musi skorzystać ze swojego doświadczenia, by to się znów nie przytrafiło.”
„Normalne jest, że degradacja się pojawia, zwłaszcza na bokach opony, ale kiedy odpadają kawałki gumy, to jest to niedopuszczalne. To ogromny pech, ponieważ to, co działo się w przypadku (Andrei) Dovizioso i Iannone przytrafiło mi się, gdy byłem jednym z najszybszych na torze, obok Cala (Crutchlowa) czy (Valentino) Rossiego. Czułem, że mogę jechać szybciej, i z pewnością dojechać do mety na trzecim czy drugim miejscu. Ale ostatecznie nie ukończyłem wyścigu (na tych oponach).” – zakończył Lorenzo.
Źródło: motorsport.com
Nigdy nie jego wina.
Przecież Mick przeprowadzał z nim wywiad przed wyścigiem i Lorenzo powiedział że wyniki na mokrym we wcześniejszych wyścigach to tylko i wyłącznie jego wina.
Dlatego wywiady na gorąco są bardziej miarodajne. Po kilku tygodniach juz działają ludzie z PRu, którzy podpowiadają co maja powiedzieć i ciśnienie tez spada po kilku dniach od sytuacji. Dlatego politycy jak uslysza pytanie, na który PR nie dalo im odpowiedzi to sie wymigują zeby nie powiedziec jakiejś bzdury.
W Assen lało i już tam zawodnicy mówili, że miękka opona się klei. Było do przewidzenia mocna degradacja przy wysychającym torze, nie każdy po prostu chciał ryzykować, oprócz Crutchlowa :)
Crutchlow nic nie ryzykowal bo jakby się wypieprzyl to nikogo by nie zaskoczył. :-P
Otóż to :) Dziwię się zawodnikom z końca stawki, że nie zrobili podobnie.
Nie przepadam za 99 ale muszę mu przyznać rację. Przecież z tego samego powodu wycofał się Dovi a dla 29 szacun i wielkie szczęście, że dojechał na prawie slicku do mety :)
no a co to będzie za rok w Ducati??? Lorenzo chyba się wykończy psychicznie i dołączy do Stonera.
Szkoda bo to jest talent i gdyby został z yamahą może jeszcze być mistrzem bo chyba nie sądzi że na ducati to się uda?!?
może lepiej powiedziałby coś o kasku Sharka.
Trochę już w nim pojeździł, więc mógłby wydać opinię o czymś co mu się nie psuje (póki co)