Marc Marquez po niesamowitym wyścigu o GP Australii przyznał, że jego zdaniem sposób jazdy wielu zawodników w tej rundzie nie był niczym wyjątkowym. Wiele miejsca poświęcono po rundzie na Phillip Island na dyskusje, czy poziom agresji w tym wyścigu nie był zbyt wysokim. Zawodnicy jednak generalnie zgadzali się, że to co działo się na australijskim obiekcie, jest dokładnie tym czym powinno być MotoGP. Marquez mówi nawet, że próby sztucznego ograniczania zapędów zawodników poprzez przepisy poskutkowałyby tym, co dzieje się obecnie w Formule 1.
Niedzielna walka o czołowe pozycje na Phillip Island była prawdopodobnie najlepszą, jaką widzieliśmy w tym roku. Przez cały dystans bezpośrednio rywalizowało ze sobą ośmiu zawodników i mimo, że doszło do wielu kontaktów, a ślady walki widać było na owiewkach motocykli i kombinezonach jeźdźców, nie mogło być mowy o nakładaniu jakichkolwiek kar.
„Jechaliśmy dużą grupą, jak w wyścigu Moto3. Sprawiało mi to dużo frajdy. Dla mnie oczywiście była to jazda na limicie, ale w dzisiejszych czasach to normalne. Było agresywnie, czasem z kontaktem (między zawodnikami), ale ostatecznie takie właśnie są wyścigi.” – powiedział Marquez po wyścigu, potwierdzając jednocześnie zdanie, jakie na ten sam temat mieli inni zawodnicy, jak np. Valentino Rossi.
Zawodnik Repsol Hondy zdaje sobie sprawę, że królewska klasa Motocyklowych Mistrzostw Świata przeżywa swój rozkwit właśnie dlatego, że w czołówce jest mnóstwo zawodników, głodnych zwycięstwa, już nie tylko z zespołów fabrycznych, jak to było przez wiele lat, ale także z mniejszych ekip satelickich. Właśnie w Australii w czołówce widzieliśmy Johanna Zarco, Jacka Millera czy Cala Crutchlowa, którzy nic nie robili sobie z tego, że nie dysponowali fabrycznymi maszynami. „Jeśli wprowadzimy jakieś ograniczenia, ściganie stanie się takie jak w wyścigach Formuły 1. Ostatecznie, to właśnie dlatego MotoGP ma rosnącą popularność.” – dodał Hiszpan.
Taka wypowiedż mi się podoba
To F1 powinno się wzorować na motogp
Dlaczego nie? Wyobraź sobie system halo na motocyklach :D
A tak serio, największa różnica dla mnie polega przede wszystkim na tym, że MotoGP to wciąż jeszcze bardzo widowiskowy sport. A F1 stała się już tylko sportowym widowiskiem, często nawet mało efektownym, bardziej przypominającym procesję niż wyścig. Czy może bardziej nawet sportową instytucją.Czasem z bardzo niejasnymi regułami. Myślałam, że po odejściu Berniego coś się zmieni, ale jak dotąd niewiele. Dlatego absolutnie przyklaskuję wypowiedzi Marqueza. Moim zdaniem MotoGP nie powinno się w niczym wzorować na F1. To byłaby droga do porażki.
Dokładnie jak piszesz Liberty Media coś próbują zmienić ,są propozycje itd.ale na to potrzeba czasu A tak w ogóle to mam nadzieje że RB wróci w przyszłym sezonie to F1 znów będzie na topie w Polsce Oby się tylko sponsor Roberta znalazł bo wiadome – wszystko się tam kręci wokół kasy
Podejrzewam, że to czy R.K. wróci, będzie wiadome dopiero po sezonie, Williams nie spieszy się chyba z podjęciem decyzji. A jeśli wróci, najbardziej przeżyje to chyba Soloż-Żak, czy kto tam jest teraz właścicielem Polsatu, że tak głupio pozbył się praw do transmisji :D
Z jednej strony ma rację, a z drugiej strony to przecież właśnie te odgórne ograniczenia, zamrażanie rozwoju podzespołów, ujednolicanie czegoś dla całej stawki przeniesione właśnie z WRC i F1 doprowadziły do tego co mamy teraz…
Bez takich odgórnych ustaleń to mielibyśmy z pewnością coś jak Kawasaki w wsbk, czy powrót do czasów seryjnych zwycięstw Doohana – wystarczyłaby wolność w doborze producenta opon albo odblokowanie elektroniki… Zawsze chodzi o to żeby zachować rozsądek.
Kiedys jajak byly minn tankowania w pit stopach dalo sie jeszcze f1 ogladac teraz to jest jakis nudny dramat w ktorym nic sie nie dzieje praktycznie, probowalem ostatni wyscig obejzec ale sory nie dalo sie :( moto gp bije f1 na glowe w tej chwili.
To chyba oglądałeś dyktando pięcioklasistów na lokalnej TV, a nie ostatni wyścig F1, bo ten akurat był jednym z ciekawszych w tym roku. Mieliśmy walkę na starcie z zamianą pozycji, potem w trakcie ponowna zamiana na prowadzeniu. Był też plan B ferrari i pogoń na nowych oponach Vettela z epickim manewrem na Bottasie. Były też piękne manewry Verstappena i wreszcie kontrowersne z nimi związane.
Najgorzej nie lubię takiego pitolenia ludzi co F1 widzieli raptem za czasów Roberta, a teraz powtarzają niestworzone farmazony, bo widzieli w teleexpressie pół okrążenia obecnego sezonu.
Akurat obecny sezon jest najciekawszym od kilku ostatnich lat. Mamy potężne i najszybsze auta oraz nie było dominacji jednego zespołu. Przez 80 procent sezonu nie było wiadomo kto wygra tytuł.
Oczywiście jak ktoś liczy, że w F1 będzie tyle manewrów wyprzedzania co w MotoGP to chyba nie ma wyobraźni i nie rozumie fizyki prowadzenia bolidu. Auto skręca i jeździ przód-tył do tego jest dość wielkim elementem na torze. Motocykl można jeszcze dodatkowo pochylić, a on sam zajmuje na torze grosze w porównaniu z F1. Popełniając bład w zakręcie bolidem, jadąc zła linią jesteś w stanie wybronić się na tyle żeby zablokować kierowcę z tyłu. Na motocyklu błędna linia przejazdu, zła prędkość to prawie sto procent pewności, że ktoś Cię wyprzedzi.
Mina Kimiego jak się dowiedział, że będzie na podium – bezcenna :)
To fakt, że to jest pierwszy sezon od kilku lat, gdzie nie dominuje jeden team. Mercedes, przed nim RBR… Ale dla mnie też mogłoby wrócić tankowanie, byłoby ciekawiej, albo przynajmniej opony, na których nie dałoby się przejechać całego wyścigu z tym jednym tylko, wymuszonym pit-stopem.
:) – wiesz, nawet zawodami wędkarskimi w okręgu ludzie potrafią się emocjonować. Pasjonuje Cię to – to super.
Uwielbiam też dzielenie kibiców na tych „prawdziwych” i tych „przypadkowych” :), to wiele wnosi do każdej dyskusji. I faktycznie, ja np. nie wiedziałem nawet że w F1 jest w tym sezonie coś więcej niż wielka prestiżowa impreza z jakimś luksusowym pochodem błyszczących bolidów w tle :) – niestety kibiców łatwo stracić. Mnie bardziej boli WRC, tam też zdemolowano kompletnie serię wyścigową i stworzono z niej dziwadło do zdobywania pięknych dyplomów na ścianę.
Ogólnie to chyba problem każdej tego typu serii wyścigowej, że jakoś trzeba wyważyć wiele elementów jak możliwości średniaków, ograniczanie rozwoju, dostęp do sponsorów i to jak bardzo można dany sport skomercjalizować bez zniszczenia większości kibiców. Nie jestem wcale pewny czy w motoGP to się udaje – mi brakuje kilku producentów, którzy powinni w tej serii być, brakuje sensu w istnieniu zespołów satelickich i stopniowa unifikacja motocykli, drażni mnie płatny dostęp do byle czego w zasobach motogp.com. Mimo wszystko Dorna nawet dziwnymi decyzjami (opony, elektronika) potrafi jakoś zareagować na dominację jednego producenta – przynajmniej w motoGP bo już w wsbk problem zaczyna narastać. W F1 najbardziej bolesne było dla mnie totalne olewanie tematu – dopóki jest dostateczna ilość płatnych usług żeby się utrzymać, to nikt niczego nie zmieniał.
A mnie wkurza na przykład to, jak F1 są dzielone pieniądze między zespoły, czy skład i postepowanie tzw „grupy strategicznej”, której motto, moim zdaniem, powinno brzmieć „Dziel i Rządź”. W ogóle, w F1 wkurza mnie wiele rzeczy, ktorych na szczęście nie dostrzegam w MotoGP.
Bzdura, to że wyścig był jednym z ciekawszych, pokazuje jedynie jakim syfem jest obecnie F1… Bo wyścig ciekawy na pewno nie był. Jedyny w tym roku, który naprawdę miło się oglądało to był wyścig w Baku. Ale to był z kolei ewenement, jakiego na przestrzeni ostatnich lat nie mieliśmy :).