Jack Miller nie spieszy się ze sfinalizowaniem kontraktu w MotoGP na kolejny sezon. Australijski zawodnik Marc VDS Hondy pod koniec lipca pojedzie w długodystansowym wyścigu Suzuka 8 Hours i na razie skupia się przede wszystkim na czekającym go zadaniu. Negocjacje kontraktowe zepchnął na nieco dalszy plan.
„Na razie niczego nie podpisaliśmy. Mam do przejechania Suzukę. Nie w ten weekend, ale w następny, więc na razie tym się zajmujemy. Mamy czas. Tak jak powiedziałem, nie spieszy nam się zbytnio, by wszystko dograć już w najbliższych dniach czy tygodniach. Zobaczymy jak będzie.” – powiedział Miller. Jak wiadomo, zwycięzca zeszłorocznego Assen TT ma w zasadzie dwie opcje: albo pozostanie w zespole Marc VDS, gdzie będzie startować obok debiutanta Franco Morbidelliego, albo zastąpi w Pramac Racing Scotta Reddinga, jeżdżąc na Ducati.
„Kiedy tylko przejedziemy Suzukę, skupimy się na tym, by poskładać w całość wszystkie szczegóły umowy. Jestem pewny, że niedługo potem nastąpi jej obwieszczenie. W tym momencie staramy się znaleźć to, co dla mnie najlepsze – najlepsze warunki umowy, najbardziej konkurencyjny motocykl. Jeśli chodzi o długość umowy, jak wiemy większość ma już podpisane porozumienia i niezbyt wiele osób negocjuje kontrakty. Trudno więc myśleć o różnych możliwościach, ponieważ niewiele zespołów ma wolne miejsca.” – dodał.
„Staramy się po prostu o jednoroczną umowę, więc wskoczymy w ten sam program, co praktycznie wszyscy jeśli chodzi o czas negocjacji.” – dodał Jack Miller. Australijczyk jest przekonany, że fakt, iż Honda podpisała fabryczny kontrakt z Calem Crutchlowem nie ma wpływu na jego decyzje. „Myślę, że Cal robi swoją pracę i nie ma to związku ze mną. To dobrze dla niego.”
Źródło: motorsport.com