Nie takich wyników spodziewaliśmy się po zawodnikach fabrycznego zespołu Ducati w trakcie pierwszego dnia prób na torze Sepang. Jeden z nich jest zadowolony, drugi nieco mniej…
Dla Valentino Rossiego celem numer jeden w trakcie dzisiejszego dnia było przystosowanie się w jak najlepszym stopniu do Desmosedici GP11 i sprawdzenie, w jakiej naprawdę formie jest jego, kontuzjowany jeszcze w kwietniu, bark. Jego operację przeszedł on w połowie listopada, a w połowie ubiegłego tygodnia udał się na obiekt Misano World Circuit by sprawdzić swoje siły na drogowym Ducati 1198 SP. Okazało się, że ramię nadal dostarcza mu sporo bólu i nie ma on w nim wystarczająco dużo siły. Dziś wyszło jednak na jaw, iż jest lepiej, niż było we Włoszech.
Pomimo urazu, 31’latek z Tavullii przejechał czterdzieści jeden okrążeń obiektu w Malezji i jest pozytywnie nastawiony do dwóch kolejnych dni prób. Dziś skupił się on głównie na dopasowaniu swojej pozycji na motocyklu, tak by móc kontynuować konkretniejszą pracę nad ustawieniami w trakcie zimy. Ostatecznie jego czas wyniósł 2’03.365 i okazał się o ponad półtorej sekundy gorszy od lidera Casey’a Stonera. W klasyfikacji dzisiejszego dnia #46 zajął ostatecznie dwunastą pozycję.
„Nieczęsto bywam zadowolony z dwunastego miejsca, ale po testach na Misano byliśmy pesymistycznie nastawieni co do mojej tutejszej formy. Poszło nam jednak lepiej, niż się spodziewaliśmy – zwłaszcza rano, kiedy byłem w stanie przejechać dwadzieścia, może dwadzieścia pięć okrążeń z przyzwoitymi czasami. Nadal przed nami mnóstwo pracy, ale dziś sporo zrobiliśmy: pracowaliśmy nad moją pozycją i zaczynamy rozumieć mnóstwo szczegółów tego motocykla, które pomogą nam jeździć szybciej. DNA Ducati nie wymaga zmiany, musimy tylko skorzystać z najlepszych jego aspektów i jeszcze je poprawić,” komentował 9’krotny Mistrz Świata.
„The Doctor” po raz pierwszy miał okazję pojawić się na torze w oficjalnych barwach fabrycznego teamu Ducati w klasie MotoGP. Ma on też nadzieję, że jutro i w czwartek uda mu się zmniejszyć stratę do czołówki i w końcu wskoczyć do czołowej dziesiątki. „Niestety po południu, kiedy straciłem sporo mocy w ramieniu, było ciężej, ale ostatecznie pokonałem jeszcze około piętnastu okrążeń. Powiedzmy, że teraz nie mam dużo siły i odczuwam ból – w przeciwnym razie byłoby lepiej!” mówił dalej Rossi. „Najciężej jest na prostych i na hamowaniach do prawych zakrętów – jak pierwszy czy czwarty łuk. Tracę tu około sekundy, podczas gdy na pozostałej części toru jest w porządku.”
Na sam koniec Valentino dodał: „W porównaniu do Walencji jeździ mi się jednak znacznie lepiej. Ważne jest, abym teraz odpoczął tak dużo, jak to tylko możliwe, bym odzyskał jak najwięcej formy, bym jutro mógł pokonać kolejnych trzydzieści lub czterdzieści okrążeń. Będę miał relaksujący masaż i obłożę bark lodem.”
Nicky Hayden, do którego to dołączył w tym roku #46, musiał zadowolić się przegraną ze swoim nowym team-partnerem i trzynastym miejscem w tabeli czasów. Amerykanin skarżył się dziś między innymi na spore wibracje, które uniemożliwiły mu walkę o pozycję wyższą aniżeli trzynasta. Przy okazji #69 z czasem 2’03.508 okazał się ostatnim, który do lidera stracił mniej niż dwie sekundy.
„Oczywiście jechanie poniżej najlepszego tempa nie jest sposobem, w jaki chciałoby się rozpocząć pierwsze testy w nowym roku, ale tak czy inaczej cieszę się, że mogłem znów wskoczyć na motocykl. Mieliśmy wiele małych rzeczy do przetestowania, w tym nową przepustnicę. Okazało się, że nowy system anti-wheelie pracuje bardzo dobrze, niemniej jednak to nie jest tor, na którym można to odpowiednio sprawdzić,” mówił 29’latek z Owensboro.
Mistrz Świata z sezonu 2006 ma nadzieję, tak jak jego team-partner, że w kolejnych dniach uda mu się poprawić i wskoczyć przynajmniej do czołowej dziesiątki. Zanim jednak tego dokona, przed nim sporo pracy. „Mamy jeszcze mnóstwo rzeczy do wypróbowania, zanim wyciągniemy jakiekolwiek wnioski. Ekipa wykonała ogromną prace w trakcie zimy – nie tylko jeśli chodzi o motocykl, ale także wskoczyli na wyższy poziom jeśli chodzi o narzędzia i wyposażenie garażu. Każdy pracuje na maksimum swoich możliwości. Miło było znów wrócić na motocykl i do zespołu,” zakończył „Kentucky Kid”.