Dla Valentino Rossiego odbywające się obecnie Wrooom 2012 jest drugą tego typu imprezą w karierze po tym, jak rok temu zadebiutował na Ducati. Wczoraj podczas konferencji prasowej, jaka odbyła się w Madonna di Campiglio, opowiadał on o oczekiwaniach co do przyszłego sezonu, jego przyszłości czy o maszynach CRT…
Debiutancki sezon startów w czerwonych barwach nie był udanym dla Włocha. Liczący na przynajmniej kilka finiszów na podium i parę triumfów #46 mocno się rozczarował. Zaledwie jedno „pudło” – trzecie miejsce na Le Mans – i ani jednego zwycięstwa w całym cyklu zmagań to coś, co nie zdarzyło się „The Doctorowi” od czasu debiutu w Motocyklowych Mistrzostwach Świata w 1996 roku. Nie dziwi, że zarówno sam zawodnik, jak i jego ekipa oraz fani nie byli zadowoleni.
Mimo wszystko Rossi i Ducati nie zamierzają się poddawać i tak oto najpierw w 2011 roku mocno zmodyfikowali motocykl, a na kolejny cykl zmagań zdecydowali się stworzyć praktycznie zupełnie nową maszynę. Ma ona pomóc w zmniejszeniu straty do czołówki, która przez cały ostatni sezon była naprawdę spora. Powtórzenie wyników sprzed roku, a zwłaszcza zaledwie siódmej lokaty w klasyfikacji generalnej, praktycznie nie wchodzi w grę. Celem jest zatem stopniowe zmniejszanie starty do czołówki i włączenie się do walki o najwyższe cele.
„Zaczynamy z innym duchem,” rozpoczął z uśmiechem Valentino. „Kiedy przyjechałem na Wrooom po raz pierwszy, wciąż leczyłem się z kontuzji barku, a potem sezon w ogóle nie potoczył się tak, jak tego oczekiwaliśmy,” mówił dalej 32’latek z Tavullii nawiązując do urazu jeszcze z początku sezonu 2010. „Na ten rok Filippo Preziosi zaprojektował zupełnie nowy motocykl, a Ducati naprawdę dało z siebie maksimum, by był on gotowy na pierwsze zimowe testy. Odwiedziłem fabrykę w Bolonii i widziałem projekt komputerowy. Mogę powiedzieć, że jest naprawdę piękny! Nie spodziewamy się, że od razu będziemy konkurencyjni już na Sepang. Celem jest raczej zrozumienie, czy pracujemy w odpowiednim kierunku.”
Jak przyznał 9’krotny Mistrz Świata, stara się on pozostawać realistą. „Celem jest zredukowanie straty do liderów krok po kroku, pracując w logiczny sposób. Potem będziemy poprawiali detale, abyśmy byli konkurencyjni i walczyli o zwycięstwa.” Były zawodnik Yamahy dobrze wie, że walka o tytuł mistrzowski w 2012 roku będzie niemożliwa, chyba, że Desmosedici GP12 okazałoby się być prawdziwym cudem. „Nie chcę od początku mówić, że nie będę walczył o mistrzostwo, ale pozostaję realistą. Mamy do zredukowania stratę wynoszącą półtorej sekundy, naszym celem jest bycie bliżej czołówki. Wiemy, że potrzebujemy czasu, ale dobrze razem pracujemy. Marzeniem jest wygranie wspólnie pierwszego wyścigu.”
Nie mogło zabraknąć porównania obecnej sytuacji Rossiego z tą sprzed dwunastu miesięcy, kiedy wielu oczekiwało, że już w debiucie na Desmosedici powalczy on o tytuł. „Rok temu wiedzieliśmy już po pierwszych testach, że sezon będzie naprawdę ciężki i skomplikowany. Po zaledwie trzech kółkach wiedzieliśmy, że wygranie pierwszego wyścigu będzie niemożliwe. Teraz jest jednak lepiej – jestem w pełni sił. Dziś jestem w dobrej formie, a przed nami nadal dwa czy trzy tygodnie. Jestem gotowy na te pierwsze próby. Współpraca z Ducati jest świetna, chociaż wyniki nie były takie, jakich oczekiwaliśmy. Wszyscy wierzymy w to, co robimy.”
W wywiadzie udzielonym MotoGP.com tymczasem Włoch jasno przyznał, że nawet jeśli miałby konkurencyjny motocykl, wygranie w jednym sezonie dziesięciu czy jedenastu wyścigów, tak jak to czynił w przeszłości, jest niemożliwe. Teraz nadeszła era nowych zawodników, którzy są niezwykle trudnymi przeciwnikami. Pokonanie Casey’a Stonera, obecnego Mistrza Świata, czy Jorge Lorenzo nie jest łatwą sprawą. „Nie możesz porównywać różnych epok. Jestem starszy i ze starszej generacji kierowców,” potwierdził #46 jednocześnie dodając, że jego chęć wygrywania wcale nie zmalała.
Po sezonie 2012 kończy się dwuletni kontrakt Valentino z Ducati, toteż na wczorajszej konferencji nie mogło zabraknąć pytania o jego przyszłość. Na temat zakończenia kariery przez „The Doctora” spekuluje się już od kilku ładnych lat, a on skutecznie zaprzecza plotkom. Teraz głównie czeka on na to, jak spisywać się będzie w kolejnym cyklu zmagań Desmosedici i nie ukrywa, że chce jeszcze trochę pojeździć w MotoGP. „Silly Season 2013” będzie tym ciekawszy, że wszystkim sześciu, fabrycznym zawodnikom kończą się w tym roku kontrakty. „To będzie naprawdę ciekawy rok jeśli chodzi o umowy, ponieważ wszystkim czołowym zawodnikom się one kończą, więc może dojść do kilku przetasowań. Chciałbym pomóc Ducati w osiągnięciu czegoś, a potem być może się wycofać.”
Po chwili jednak zawodnik z Tavullii, który szesnastego lutego świętować będzie trzydzieste trzecie urodziny, przyznał, że: „chciałbym jednak co najmniej jeszcze jednego kontraktu, kolejnych dwóch sezonów.” Co ciekawe, w minionym sezonie wielu spekulowało, że być może Rossi powróci do jednego z japońskich producentów, a wczoraj on sam przyznał, że nie wyklucza takiej możliwości… „Jest to mało prawdopodobne, ale kto wie? Nie powiem, że jest to niemożliwe, ale zaczęliśmy z Ducati pewien projekt i chcemy razem coś wygrać.”
Na sam koniec tymczasem raz jeszcze zapytano 9’krotnego Mistrza Świata na temat tego, co sądzi o wprowadzeniu do MotoGP maszyn CRT. Całkiem niedawno Carmelo Ezpeleta potwierdził też, że w kolejnym cyklu zmagań stawka klasy królewskiej liczyć będzie łącznie dwadzieścia jeden motocykli, w tym dwanaście fabrycznych. „Ten sezon będzie ważnym jeśli chodzi o zrozumienie potencjału tych maszyn. Mam nadzieję, że ich strata nie będzie duża, a czasy okrążeń będą mieli coraz lepsze z czasem, jak sezon będzie zbliżał się do końca. W idealnym świecie mielibyśmy na starcie dwudziestu czterech zawodników, ale bez CRT byłoby ich tylko dwunastu i nie byłyby to już Mistrzostwa Świata. CRT to nie jest wybór, to koniczność,” dodał 32’latek z Tavullii.