Jako, że mamy wakacje, a wielu zawodników wciąż nie jest pewnych swojej przyszłości, media muszą o czymś pisać. A że nie mają o czym, to do rangi poważnych tematów wynoszą plotki, pogłoski i doniesienia, nie mające zbyt solidnego potwierdzenia. Jedną z takich spekulacji jest przyszłość Scotta Reddinga. Zawodnik Pramac Ducati nie radzi sobie w tym roku w MotoGP i wiele mówi się o potencjalnej przeprowadzce do innego zespołu, a nawet do World Superbike.
Brytyjczyk może utracić posadę w Pramacu, bowiem na jego miejsce typowany jest już Jack Miller. Australijczyk z kolei słabo radzi sobie na Hondzie. Wygrał co prawda jeden wyścig w zeszłym roku, ale było to dość przypadkowe zwycięstwo (Redding zresztą też ma kilka takich wyników), i w innych startach rezultaty były dużo słabsze. Na drugim satelickim Ducati potwierdzony już został Danilo Petrucci.
Ducati ma jeszcze „wolne zasoby” w World Superbike i spokojnie mogłoby wystawić kolejny motocykl Panigale choćby dla zespołu Barni, w którym całkiem przyzwoicie radzi sobie Xavi Fores. Pozycja Hiszpana jest niezagrożona, tak samo jak fabryczny duet Chaz Davies – Marco Melandri, który udowadnia, że może wygrywać i regularnie walczyć o miejsca na podium. Jak będzie? Przekonamy się zapewne za kilka tygodni.
Co ciekawe, coraz głośniej mówi się o powrocie do World Superbike zespołu Suzuki. Nowy motocykl GSX-R1000 jest cały czas oblatywany w Stanach Zjednoczonych w serii MotoAmerica. Znakomicie idzie tam obecnie dobremu znajomemu z MotoGP – Toniemu Eliasowi, który zadeklarował, że jeśli tylko jego zespół chciałby, mógłby pojawić się w WSBK. Chodzi oczywiście o słynną ekipę Yoshimura USA, . Elias wygrał w tym roku osiem wyścigów, a więc jego forma jest rewelacyjna, zresztą nawet gdy ostatnio pojawiał się na satelickiej Aprilii w WSBK, to wyniki były bardzo obiecujące.
Jak w MotoGP dominacja Hiszpanów, to w World Superbike dominacja Brytyjczyków :)
Szkoda by było żeby Redding odchodził do WSBK, ale z drugiej strony jeśli by sobie dał radę np. na Panigale obok Foresa to czemu nie.
Tylko że jak Miller przejdzie do Pramaca, a Rabat odejdzie z Marc VDS to Honda może mieć raptem 4 kierowców – zakładając że belgijska ekipa nie znajdzie kolegi dla Morbidelliego a LCR Honda nie będzie miała kogo wziąć obok Crutchlowa. Nakagami trochę poniżej oczekiwań, a Luthi trochę za późno by się wziął za debiut w MotoGP.
Czas najwyższy już na Reddinga. Przez tyle lat nie pokazał nic specjalnego a i w moto 2 miał tylko jeden lepszy sezon, który i tak popsuł przez dziwne zagrywki. Redding i Rabat i Smith – ci panowie już powinni odejść z tej serii ale Rabat ma sponsorów a Smith podobno dobrze rozwija KTMa…
Redding, Rabat, Smith, Barbera, Baz, bracia Espargaro, Abraham, Lowes a nawet Miller powinni przejść do historii a na zwolnione przez nich miejsca weszliby nowi, lepiej prognozujący zawodnicy z innych klas. Klasia Królewska to jedyna taka klasa na świecie i rządzą nią twarde prawa. Kto nie wykorzysta swojej szansy – musi odejść. Na tym zyskają wszyscy – organizatorzy i kibice oraz samo widowisko.
Kasiu Katarzyno – daj na movistara Redding, Rabat, Smith, Barbera, Baz, bracia Espargaro, Abraham, Lowes a nawet Miller. Rossiego daj do Pramac, VDS, Aprilia ,Avintia. Zostaw tak na parę sezonów i wtedy wypowiadaj się o twardych prawach.
mcpis – jest tylko trochę, podkreślam trochę, racji w Twojej wypowiedzi. Jednak twierdzę, że startując w dowolnym teamie można pokazać że ma się wielki talent który wykracza poza przeciętność. Zarco, Petrux, Cal czy Maverick gdy jeździł dla Suzuki to tylko pierwsze lepsze przykłady jakie przychodzą mi do głowy. Dlatego wybacz (bez obrazy) ale pozostanę przy swoim zdaniu :-)
Kasia – przyjmuje zakład:) Ile razy Morbidelli stanie na pudle w 2018
mcpis – nie mniej niż Zarco w tym sezonie :-))
To nie jest takie proste, że jak ktoś jest młody (tutaj widzę trochę niekonsekwencję przy ocenie wieku Rossiego) i radzi sobie dobrze w niższych klasach to znaczy, że ma talent by pojechać szybko na każdym sprzęcie. Owszem, w porównaniu do wszystkich, którzy umieją jeździć motocyklem to będą to dużo szybsi zawodnicy, ale w przypadku mistrzostw świata liczą się drobne szczegóły. I tak ktoś kto dobrze sobie radzi na 125tce to nie jest w stanie poradzić sobie z cięższą maszyną Moto2, podobnie jak ktoś kto brylował w WSBK niekoniecznie poradzi sobie w MotoGP, pomijając oczywiście rzadkie supertalenty, które zdarzają się rzadko. Przykładów jest multum, a wspomnę tylko o tym, że Redding też kiedyś narzucał tempo w Moto2 i wydawało się, że w MotoGP też sobie poradzi, Pol Espargaro – mistrz Moto2 i wielokrotna dominacja, podobnie jak Rabat. A Aleix Espargaro? Zapominamy jak się nim wszyscy zachwycali kiedy jeździł na maszynie CRT zostawiają w tyle Colina Edwardsa, przecież dominatora swego czasu w WSBK. Warto wspomnieć też o zawodniku, którego osobiście nie lubię, ale jest wyjątkowy – Kenan Sofuoglu, który umie jeździć tylko na maszynie klasy Supersport na mistrzowskim poziomie. Jak dla mnie płyną z tego dwa wnioski – pierwszy, to to, że oprócz kasy to za zawodnikiem przemawiają jednak jakieś szczególne umiejętności i właściciele zespołów, menadżerowie wiedzą co robią. Drugi, że reguły na sukces nie ma i nie wiadomo jakie połączenie się uda.