Początek sezonu 2010 jest z całą pewnością jednym z najgorszych w karierze Casey’a Stonera. Pomimo tego Australijczyk nie przejmuje się tym wszystkim i myśli o dalszej części obecnego cyklu zmagań.
W pierwszej tegorocznej rundzie, mającej miejsce w Katarze, #27 był głównym faworytem do wywalczenia zwycięstwa. Po zdobyciu Pole Position był on na dobrej drodze do uzyskania dwudziestu pięciu punktów, jednak po uślizgu przodu przewrócił się na jednym z pierwszym okrążeń. Mimo wszystko wierzył, że był to tylko przysłowiowy „wypadek przy pracy” i nie przejmował się tym.
W Grand Prix Hiszpanii dojechał on do mety na piątym miejscu, jednak w jednym z treningów wolnych wywrócił się po tym, jak „uciekł” mu przód. Nieco ponad tydzień temu we Francji podczas sesji treningowych Casey prezentował naprawdę dobre tempo wyścigowe, miał realne szanse na podium. Na trzecim kółku powtórzył się jednak scenariusz z toru Losail i tak jak w kwietniu, tak i na obiekcie Le Mans wylądował on w żwirze.
„Oczywiście runda na Mugello nie przychodzi w najodpowiedniejszym dla nas momencie, ale sytuacji, w której jesteśmy, nie zmienimy. Musimy spisywać się jak najlepiej i poprawiać się z wyścigu na wyścig, nie patrząc zbytnio na sytuację w mistrzostwach,” rozpoczął Stoner, który w klasyfikacji generalnej, z dorobkiem zaledwie jedenastu punktów, zajmuje obecnie trzynaste miejsce! Warto też nadmienić, że jego strata do liderującego Jorge Lorenzo wynosi aż pięćdziesiąt dziewięć „oczek”.
Nadchodzący weekend będzie domowym dla Ducati, więc cała bolońska ekipa liczy na dobry wynik. Z pewnością chcieliby powtórzyć zeszłoroczny sukces, a więc zwycięstwo Casey’a Stonera. Zanim jednak tego dokonają, muszą uporać się z problemami, jakie sprawia Desmosedici GP10 z numerem #27, a w szczególności z przodem maszyny.
„To co najbardziej mnie interesuje, i coś, co chcemy wyeliminować, to ewentualne problemy z przodem. Mamy kilka pomysłów na rozwiązanie tych kłopotów na Mugello, gdzie jak zwykle, będziemy pracować tak ciężko, jak potrafimy. Generalnie maszyna jest bardzo dobra, tempo jest naprawdę niezłe, pozwala na walkę z najszybszymi chłopakami. Po tych wypadkach musimy jednak wrócić do ciężkiej pracy,” dodał na koniec Mistrz Świata z sezonu 2007.
O oczekiwaniach teamu Ducati Marlboro przed nadchodzącą rundą wypowiedział się również dyrektor techniczny bolońskiej ekipy. „Casey przechodzi teraz trudny okres, ale nie można ujmować mu talentu. Jak zwykle będziemy spokojnie pracować, by poprawić zaistniałą sytuację. Na ten weekend zabieramy ze sobą nowe przednie widelce, jak również popracujemy nad znalezieniem odpowiednich ustawień na wyścig,” przyznał Filippo Preziosi.