Casey Stoner jest zadowolony z decyzji o przeniesieniu Grand Prix Wielkiej Brytanii z toru Donington Park na Silverstone od sezonu 2010. Niedawno podpisano pięcioletnią umowę na starty klasy MotoGP na obiekcie położonym na granicy hrabstw NortCasey Stoner jest zadowolony z decyzji o przeniesieniu Grand Prix Wielkiej Brytanii z toru Donington Park na Silverstone od sezonu 2010. Niedawno podpisano pięcioletnią umowę na starty klasy MotoGP na obiekcie położonym na granicy hrabstw Northamptonshire i Buckinghamshire.
Plotki głoszą, że władze Silverstone zapłaciły Dornie kwotę dwa razy większą od tej, którą oferowało kierownictwo Donington Park. Warto zauważyć, że na pierwszym z tych obiektów jeszcze w tym roku ścigać się będzie Formuła 1, a na drugim — MotoGP. W kolejnym sezonie role się jednak odwrócą.
Zawodnik Ducati Marlboro Team będzie jednym z niewielu kierowców, którzy mieli okazję ścigania się na „lotniskowym” torze. Obiekt ten bowiem gościł zmagania Brytyjskich i Światowych Superbike’ów. Poza 23’latkiem z Kurri-Kurri ścigali się tu jeszcze (w serii WSBK): Chris Vermeulen, James Toseland oraz Colin Edwards.
Jako członek Komisji Bezpieczeństwa, Stoner mógł rzucić okiem na plany „nowego” Silverstone podczas ubiegłorocznego, majowego Grand Prix Chin. „Dopóki tam nie pojedziemy, ciężko jest wydać opinię. Kto wie co się stanie, do czasu gdy się tam nie znajdziemy? Tor może być świetny albo też straszny. Nie możesz być niczego pewny, dopóki nie będziesz na miejscu,” mówił Casey.
Decyzja o przeniesieniu MotoGP na Silverstone niezbyt spodobała się angielskim kibicom, którzy Donington Park uważali za swego rodzaju świątynię brytyjskich wyścigów. „Jest to jednak dom wyścigów motorowych, a kiedy ścigałem się tu w Brytyjskich Superbike’ach, naprawdę cieszyłem się z jazdy na tym obiekcie. Było tu kilka zakrętów, które nie sądzę, aby znalazły się w planach GP, co jest swego rodzaju rozczarowaniem. Były one nieprawdopodobne i sprawiały cholernie dużo frajdy z jazdy.”
Jak sam #27 powiedział, jest nieco rozczarowany faktem, iż część jego ulubionych zakrętów trzeba będzie zmienić. „Ostatni zakręt, który zaczyna się pod mostem przed ostateczną sekcją, gdzie są dwa lewe, a później długi, długi zakręt w prawo. Prawy łuk prowadzący pod mostem, podczas którego dodatkowo zjeżdża się w dół, dawał cholernie dużo frajdy. Przechodził nad wzniesieniem, opada pod mostem i skręca w prawo,” mówił Australijczyk. Mistrz Świata z roku 2007 twierdzi też, że właśnie to wspomniane przed chwilą miejsce było idealnym do wyprzedzania.
Źródło: MCN | Ducati Marlboro