Zawodnicy MotoGP dostrzegają plusy i minusy sytuacji, kiedy w trzech kolejnych weekendach muszą odjechać trzy wyścigi MotoGP. Nie jest to dla nich łatwa sytuacja, zwłaszcza, że walka o tytuł mistrza świata weszła w decydującą fazę. Choć zdecydowanym liderem jest Marc Marquez, to Valentino Rossi i Jorge Lorenzo nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa.
„Możesz mieć problem w pierwszym z nich i płacisz za to wysoką cenę. Szczerze mówiąc, nie lubię tego za bardzo. Trzy wyścigi z rzędu to zawsze dodatkowy stres. Z drugiej strony, możesz spędzić na motocyklu mnóstwo czasu, możesz jechać szybciej i szybciej. No i są to trzy fantastyczne tory. Lubię Motegi, ale jeszcze bardziej Phillip Island i Sepang. Zawsze wielką przyjemnością jest jazda w MotoGP na tych obiektach.” – mówił Valentino Rossi przed rozpoczęciem weekendu.
Nieco inne jest nastawienie Jorge Lorenzo: „Jest ciężko, ale osobiście lubię tę sytuację. Lubię spędzać na motocyklu jak najwięcej czasu. Zwykle, kiedy jedziesz wyścig i kolejny masz już za kilka dni, to twoje mięśnie są do tego bardziej przygotowane i nie masz z nimi problemów. To powinny być dobre trzy wyścigi.”
Marc Marquez w tym roku wystrzega się błędów, które były jego zmorą w poprzednim sezonie. Choć często zdarza mu się zaliczać upadki na treningach, to wyścigi są u niego inną historią. „Ważne jest ukończenie wszystkich wyścigów i uczestnictwo w nich. W treningach też można zaliczyć upadek. Trzeba kontrolować jazdę na limicie, ponieważ są jeszcze dwa wyścigi.” – mówi lider mistrzostw świata.
Niestety, jednego zawodnika z czołówki MotoGP już nie zobaczymy w kolejnych rundach na Phillip Island i Sepang. Dani Pedrosa złamał obojczyk i dosłownie za kilka godzin udaje się do Hiszpanii. Na Phillip Island być może powróci za to Andrea Iannone.