Zawodnicy satelickiego zespołu Yamahy, bez wątpienia wyjadą z Portugalii w dobrych nastrojach.
Najlepszym zawodnikiem ekipy Monster Yamaha Tech 3 był bardzo doświadczony Colin Edwards. Amerykanin wywalczył w Portugalii solidny rezultat i przyzwoitą zaliczkę punktową, mianowicie szóstą pozycję i dziesięć „oczek”. Edwards miał nadzieję powalczyć trochę z Valentino Rossim i Andreą Dovizioso, jednak jego tempo w późniejszej części zmagań okazało się być niewystarczające do pozostania w kontakcie z tą dwójką. Stało się tak przez mocno zużyte opony, gdyż na początku wyścigu można powiedzieć, że Colin jechał na limicie, aby utrzymać się za #46 i #4. Mimo wszystko, Edwards może mieć powody do zadowolenia z powodu osiągnięcia jak na razie najlepszego wyniku w od początku sezonu.
Colin Edwards: „Nie mam pojęcia co się działo na początku, cała stawka jechała dosłownie wszędzie. Widziałem, że Casey miał potężny uślizg, a chwilę później Simoncellemu przydałby się spadochron, więc pierwsze kilka zakrętów było typową walką o przetrwanie i sprawdzenie co się stanie. Zobaczyłem przede mną Valentino i Andrea i byłem gotowy na walkę z nimi. Zbliżyłem się do nich, jednak musiałem bardzo mocno naciskać, żeby się za nimi utrzymać i w połowie wyścigu zaliczyłem spory uślizg. Od tego momentu moje czasy były nieco słabsze i traciłem do nich dystans. Nie mogłem jeszcze mocniej naciskać, żeby ich dogonić choć czułem, że mam dobre tempo w niektórych obszarach. Kiedy odkręcałem gaz nie wyrabiała nawet kontrola trakcji i zaliczałem uciążliwe uślizgi.” – opowiadał podopieczny Herve Poncharala.
Ze strony Edwardsa nie zabrakło również wypowiedzi na temat pracy zespołu i odczuciach płynących z wywalczonego wyniku: „Oczywiście miejsce w pierwszej szóstce jest wspaniałym wynikiem dla Monster Yamaha Tech 3 oraz dla mnie. Nie mogę prosić o nic więcej, gdyż wiem jakim dysponuję pakietem i wiem jak szybkie są fabryczne motocykle wraz ze swoimi jeźdźcami. Szóste miejsce daje nam sporo pewności siebie przed wyścigiem rozgrywanym we Francji, tym bardziej, że będzie to wielki wyścig dla zespołu Monster Yamaha Tech 3. Z tego powodu zamierzam dać z siebie naprawdę wszystko.” – zakończył Colin Edwards.
Amerykanin poniedziałkowe testy zakończył na drugiej pozycji z czasem 1’37.410 sek. Jego strata do pierwszego Jorge Lorenzo wyniosła 0.240 sek.
Bardzo udany wyścig zaliczył również zespołowy kolega Edwardsa, Cal Crutchlow. Tegoroczny debiutant linię mety przejechał na ósmym miejscu, jednocześnie wyrównując swój dotychczasowy najlepszy rezultat. Przypomnijmy, że w Jerez Brytyjczyk również wywalczył ósmą lokatę. Co prawda strata Cala wyniosła ponad czterdzieści sekund do zwycięzcy wyścigu, ale patrząc na tempo czołówki, wynik można uznać po prostu za bardzo dobry. Kolejnym plusem dla Crutchlowa jest walka z Hiroshi Aoyamą o siódmą pozycję, która była niezwykle ciężka. Ostatecznie Brytyjczykowi nie udało się uzyskać siódmego miejsca.
Cal Crutchlow: „Jestem szczęśliwy, ponieważ przed weekendem nawet bym nie pomyślał, że będę mógł ukończyć wyścig w pierwszej ósemce i to jeszcze na torze, na którym nigdy się nie ścigałem. Biorąc jeszcze pod uwagę moje problemy z ramionami przez cały weekend, czuję się po prostu wspaniale. Moja prawa ręka, którą operowałem jest już w coraz lepszym stanie, ale moja lewa ręka sprawia mi bardzo dużo bólu. Zespół Monster Yamaha Tech 3 był niesamowity przez cały weekend. Oni mają doświadczenie w pomaganiu debiutantom i wykonują dla mnie świetną robotę. Otrzymałem od nich świetnie dopasowany motocykl, abym mógł poczuć się bardziej komfortowo z moim ramieniem.” – zachwala tegoroczny debiutant.
Brytyjczyk zechciał wypowiedzieć się również na temat walki z Hiroshi Aoyamą, która przysporzyła mu sporo emocji: „To wstyd, że nie mogłem pokonać na końcu Aoyamy. Wcześniej w wyścigu czułem się naprawdę komfortowo i potrafiłem jechać szybciej niż bardziej doświadczeni zawodnicy znajdujący się za mną. To była naprawdę świetna walka z Aoyamą, jednak nie za bardzo lubię przegrywać dosłownie w ostatniej chwili. Jest to dla mnie kolejne ważne doświadczenie, które muszę przestudiować w przyszłości. Jeżeli nadal będę robił to co robię w tej chwili, to nie widzę powodu, który uniemożliwiłby mi polepszenie mojej pozycji w przyszłości. Nie mogę się już doczekać wyścigu w Le Mans. Jest to niesamowity wyścig dla mojego zespołu, więc moim celem jest minimum pierwsza dziesiątka w wyścigu.” – zakończył Cal Crutchlow.
Podczas testów brytyjski motocyklista uplasował się na szóstej pozycji z czasem 1’37.865 sek. i stratą 0.695 sek. do lidera.