Maverick Vinales po kolejnym nieudanym wyścigu nie wierzy już w odmianę formy Yamahy w tym roku. Ostatnie testy, jakie Yamaha zrobiła we Włoszech i Hiszpanii dały trochę nadziei japońskiej ekipie, ale wyścig o GP Aragonii brutalnie je zweryfikował. Hiszpan w niedzielę dojechał dopiero na 10. pozycji. Nic więc dziwnego, że Vinales powoli zaczyna myśleć o końcu sezonu.
„Straciliśmy wszystkie nasze cele, nie wiemy, czego możemy oczekiwać. Czucie motocykla jest bardzo złe. Teraz przed nami azjatyckie tournee i mam tylko nadzieje, że minie nam szybko. Mam zero motywacji i zero oczekiwań. W ten weekend tak jak i w Misano ciężko pracowałem. Zrobiłem tu na testach 100 okrążeń, i 100 w Misano, ale wygląda na to, że zamiast iść do przodu, to się cofnęliśmy.” – powiedział zawodnik Yamahy.
„Dla mnie to najgorszy wyścig, jaki przejechałem z Yamaha, i najgorszy czas na motocyklu – odczucia były złe. Nie mogę tak naprawdę sprecyzować, w czym tkwi problem, ponieważ we wszystkim było nie tak jak trzeba. Nie było nawet jednego „obszaru”, który byłby w porządku. Porównywałem się do zawodników na niefabrycznych motocyklach i szczerze mówiąc, nawet oni byli ode mnie lepsi.” – skomentował rozczarowany Hiszpan. „Najlepiej byłoby nie robić tamtych testów, ponieważ dały nam one tylko niespełnione nadzieje.”
„Po FP4 miałem całkiem niezłe oczekiwania, ponieważ czułem się naprawdę dobrze, ale w wyścigu motocykl tak jak zwykle, pracował już źle. Miałem przed sobą Valentino i starałem się go dogonić. Trochę do niego dojechałem, ale potem zniszczyłem moje opony, więc nie mam o czym mówić.” – ocenił swój nieudany wyścig #25.
Hiszpan wie, że wyzwaniem będzie teraz nawet znalezienie się w finałowej części kwalifikacji. W Aragonii mu się to nie udało. „Będę się skupiać przede wszystkim na bezpośrednich awansach do Q2, ponieważ zanosi się na kilka trudnych grand prix. Potem będę mógł myśleć o samym wyścigu. Nie mogę przyjechać na weekend i myśleć o zwycięstwie, bo to niemożliwe. Daję sobie w ten sposób jedynie złudne nadzieje.” – skomentował Maverick Vinales.
Źródło: motorsport.com
Fot. Yamaha
Moja opinia jest taka, że póki było moto jeszcze po Lorku to jakoś to wyglądało, czas leci, opony się zmieniły i Yamaha nawet nie tyle co została w miejscu ale zrobiła 2 kroki w tył. Myślę, że kierowcy Yamahy nie potrafią nawet w 10 % rozwijać i dawać wskazówki co robić jak Lorenzo co nawet widać po Ducati jak się poprawiło w zakrętach nie marnując potencjału w przyspieszaniu i hamowaniu
Ciekawe czy ducati po odejsciu Lorenzo cos starci,mysle ze lorenzo na hondzie sie nie odnajdzie bo on lubi jak dobrze czuje przod a honda wiadomo co ma z przodem .Osobiscie wydaje mi sie ze nie bedzie osiagał takich wynikow jak na ducati
Zapomniałeś kto wygrał wyścik dla Suzuki 2 lata temu.
W czasie gdy Jorge dogadywał się z HRC to nie podejmował żadnego ryzyka, mało tego – mógł być najszczęśliwszym zawodnikiem pod słońcem. Jednak teraz to ryzyko stało się duże, a jak czas pokazuje im bliżej zamiany Ducati na Honde tym Lorenzo ma noce coraz bardziej nieprzespane.
„Mam zero motywacji ”
A ja mam wrażenie, że wbrew pozorom dwie pierwsze wygrane na początku ubiegłego roku nie wpłynęły na niego dobrze. Obwołany mistrzem na początku sezonu pewno sam w to uwierzył. Taka podróż z nieba do piekła, która dla MV trwa od ponad roku, musi być bardzo trudna dla młodego i ambitnego sportowca.
Przykro słyszeć, gdy zawodnik mówi o braku motywacji. Po takiej drodze nie dziwie się. Mam jednak takie wrażenie, że u MV poziom motywacji spadł już w drugiej połowie ubiegłego roku, a to już troszkę szybko.
Dużo osób pisze, że Rossi i Vinales nie potrafią rozwijać motocykla. Tego nie wiemy, ale patrząc obiektywnie na stawkę to najlepszy motocykl obecnie ma Ducati, potem jest Honda i dalej Yamaha, Suzuki..
Dlaczego Honda nie jest najlepszym motocyklem? Bo to Marquez robi różnicę. Widać to po wynikach Pedrosy (chyba wszyscy się zgodzimy, że to świetny zawodnik i potrafi wygrywać wyścigi), Crutchlow, reszta daleko w stawce. Crutchlow sam mówi, obecny motocykl jest trudny i chyba tak jest od kilku lat, bo Marc VDS nie ma wyników.
A Ducati i Pramac robią dobrą robotę. Fabryczni wygrywają, a Miller i Petrucci potrafią zrobić dobre treningi i raz po raz pokazać się w wyścigu.
Pamiętacie problemy Hondy, gdy silnik był zbyt agresywny? Nie potrafili tego ogarnąć w czasie sezonu i o ile mnie pamięć nie myli to zmagali się z tym dwa sezony. Mick wrzucił na swoim FB ostatnio artykuł, w którym znany dziennikarz opisał ten problem. Wg niego problem tkwi w zbyt lekkim wale korbowym, chcąc poprawić prowadzenie, zrobili za lekki „silnik”, który szybko daje Nm i jest problem z utrzymaniem trakcji. Podobno to ten sam przypadek z czym miało problem Suzuki 2 lata temu i obecnie Yamaha.
Wcześniej Yamaha nie miała takich drastycznych problemów tylko otoczenie też było inne. Słabe Ducati, Suzuki nie było w stawce, a jak było to nie było zagrożeniem, Honda realnie zagrażała, gdy był Stoner potem Marquez.
Obecnie stawka jest na tyle ściśnięta, że każdy błąd jest dużo bardziej widoczny.
Jeśli wierzyć Vinalesowi i Rossiemu to Yamaha ma dobrą ramę, tylko problem tkwi w silniku i elektronice. Tak więc trop wydaje się być prawidłowy. Obstawiam, że zostawią silnik rzędowy i wyjdą z problemów, jeśli tylko będą w stanie zrobić kilka silników, żeby podjąć dobrą decyzję. Folger powinien bardzo mocno w tym pomóc tylko nie wiem czy nastąpi to w następnym sezonie. Pod warunkiem, że to silnik + elektronika.
Widząc po avatarze jesteś fanem Rossiego – tym bardziej szacun za obiektywny i rzeczowy komentarz.. ciężko o takie.
Zaraz idę poczytać artykuł o którym wspomniałeś.