Z powodu problemów z hamulcem, Mateusz Korobacz nie ukończył drugiego wyścigu motocyklowych mistrzostw Polski juniorskiej klasy Superstock 600 na Słowacji i stracił prowadzenie w klasyfikacji generalnej.
To miał być wyjątkowy, urodzinowy start poznaniaka, który po zwycięstwie w pierwszej rundzie sezonu w czeskim Brnie, prowadził w klasyfikacji generalnej WMMP juniorskiej klasy Superstock 600. Dosiadający Yamahy YZF-R6 w barwach zespołu POLand POSITION, 19’latek był dobrze przygotowany do rywalizacji na torze Slovakiaring dzięki dwóm wcześniejszym testom zaliczonym na Słowacji.
Doskonałe przygotowanie potwierdziła druga pozycja startowa wywalczona w kwalifikacjach, choć nie obyło się bez drobnych problemów. Treningi upłynęły bowiem pod znakiem dostrajania przedniego zawieszenia, które powodowało uślizgi przedniego koła w zakrętach. Sytuację udało się jednak szybko opanować dzięki pomocy mechaników firmy Ohlins i zmianie geometrii maszyny.
Po starcie Korobacz szybko objął prowadzenie, jednak spadł na trzecie miejsce po drobnym błędzie w połowie pierwszego okrążenia. Poznaniak szykował się do kontrataku w ostatnim zakręcie, jednak awaria hamulca sprawiła, że zderzył się z jednym z rywali i zaliczył upadek.
Drugi wyścig sezonu w klasie Superstock 600 na podium zakończyli: Sebastian Zieliński, Patryk Kosiniak i zespołowy kolega Korobacza z ekipy Yamaha POLand POSITION, Artur Wielebski, który jednocześnie objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej.
Co prawda poznaniak spadł na drugie miejsce w „generalce”, jednak do lidera traci zaledwie dziewięć punktów, a do końca sezonu pozostały jeszcze cztery rundy Najbliższa z nich odbędzie się za dwa tygodnie w czeskim Moście, zaś trzy ostatnie na „domowym” torze Mateusza w Poznaniu.
Mateusz Korobacz:
„Nie dojechałem do mety, ale takie są wyścigi. Dobrze wystartowałem i szybko objąłem prowadzenie, ale w połowie pierwszego kółka popełniłem błąd i wyprzedziło mnie dwóch rywali. Szykowałem się już do ataku i odzyskania pozycji w ostatnim zakręcie, ale gdy złapałem za klamkę przedniego hamulca, motocykl nadal jechał z pełną prędkością. Zderzyłem się z Kubą Wróblewskim i przewróciłem się. Szkoda, że tak skończył się mój urodzinowy start, ale takie są wyścigi i nie przejmuję się tym. Przed nami jeszcze daleka droga do końca sezonu, dlatego nie zamierzam odpuszczać i w Moście będę znów walczył o zwycięstwo!”