Jonathan Rea od czasu gdy startuje dla Kawasaki zawsze był liderem mistrzostw świata, bowiem od trzech sezonów zawsze wygrywał pierwszy wyścig na Phillip Island, a w „najgorszym” z tych trzech lat sezonie 2015 w drugim wyścigu był drugi. Tym razem Brytyjczyk był piąty i drugi. W pierwszym wyścigu miał poważne problemy z oponami. W drugim prowadził jeszcze kilka metrów przed metą, ale potem Marco Melandri perfekcyjnie wykorzystał szybkość Ducati i objechał #1. Mimo, to Rea nie jest bardzo rozczarowany. Od kilku dni miał problemy zdrowotne.
„Jestem naprawdę szczęśliwy, zwłaszcza przez to, jak czułem się w tym tygodniu. Od środy byłem chory, więc zakończenie dzisiejszego wyścigu na drugim miejscu, po tym co stało się wczoraj, daje mi radość. Piąte i drugie miejsce, powrót na podium to w pewien sposób minimalizowanie strat.” – powiedział trzykrotny już mistrz świata World Superbike. „Z naszym wyjściem na prostą startową wiedziałem, że jedyna szansa na zwycięstwo to prowadzenie w tym momencie. Nie byłoby szansy na objechanie w tym miejscu Ducati.”
Rea startował z pierwszego rzędu, ale szybko na prowadzenie wysunęła się Aprilia Eugene’a Laverty. Tyle tylko, że Irlandczyk szybko się przewrócił. „Na początku po starcie wyglądało jakby ktoś założył do motocykla Eugene’a (Laverty) kwalifikacyjną oponę. Jego tempo było niesamowite! Ale gdy tylko wszedłem w swóh rytm, cały czas byłem w prowadzącej dwójce.”
„Czekam już na Tajlandię. Poprawię się, dojdę do zdrowia i lepiej poczuję się na motocyklu. Już poza tym że byłem chory – nie czułem się zbyt dobrze na motocyklu. Nie był to udany „związek”. Mam nadzieję, że zapomnimy o tym weekendzie, wyciągniemy z niego wnioski i pójdziemy do przodu.” – zakończył.
Kolejna runda World Superbike dopiero za miesiąc w Tajlandii. Na torze w Buriram zawodnicy zawitają w dniach 23-25 marca.