Chaz Davies oskarża federację FIM, że przyznała homologację na rozgrywanie wyścigów mistrzostw świata obiektowi, który nie powinien się znaleźć w kalendarzu. Zawodnik Ducati był jednym z tych, którzy nie wystartowali w sobotę. W sumie takich zawodników było sześciu. Była to druga runda rozgrywana na torze Villicum w Argentynie.
„Od kilku miesięcy znaliśmy warunki w San Juan, a tor otrzymał homologację dopiero w środę, nawet FIM przyznawało, że tor nie spełnia warunków homologacji. Temperatury stale się podnosiły, a 80-90 procent zawodników zgadzało się, że niewiarygodnie ryzykowne jest ściganie się. Poparłem decyzję o bojkocie, czasem trzeba coś zrobić. Jestem rozczarowany, że to nie zadziałało.”
„Nie powinniśmy wyjeżdżać w 2019 roku na tor w takich warunkach.” – dodał Davies. Wtórował mu Eugene Laverty, który poprzednio skrytykował Alvaro Bautistę i Jonathana Rea za to, że wystartowali. „Ten tor nigdy nie powinien dostać homologacji.” – uważa Irlandczyk.
„Asfalt nie spełnia warunków homologacji. Nawierzchnię kładli faceci, którzy kładą asfalt na drodze, nie użyli właściwej mieszanki i to dlatego w określonych temperaturach na torze jest więcej oleju. Kiedy było zimno, robiłem okrążenia na poziomie 1min 41s. Kiedy gorąco – 1min 50s. To 9 sekund różnicy, jak podczas jazdy w deszczu. Ten tor nie spełnia żadnych standardów.” – zakończył Eugene Laverty, który za rok będzie fabrycznym zawodnikiem BMW.
W niedzielę na torze ma być chłodniej i jeśli nic się nie zmieni, wyścigi zostaną rozegrane.
Źródło: motorsport.com
Czyli „jedyny” problem toru to nawierzchnia. A szkoda, bo sama nitka nawet jest interesująca.
BTW. z Daviesem za rok w Ducati będzie Redding, nie Laverty.