Początek sezonu dla ekipy Hondy w World Superbike był koszmarny. Zespół, który rok temu otworzył sezon podwójnym podium na Phillip Island, w tym roku był cieniem samego siebie. Honda zaprezentowała nowego Fireblade’a, ale po problematycznych przygotowaniach i zbyt krótkim okresie testów, nie udało się osiągnąć w Australii choćby przyzwoitego wyniku.
Pierwszy wyścig to zaledwie 11. pozycja dla Haydena. W drugim wyścigu natomiast Amerykanin skutek własnego błędu przewrócił się. A przypomnijmy, że rok temu Hayden zadebiutował na pełen etat czwartą pozycją. Michael van der Mark dołożył wtedy dwie pozycje na podium. A zastępujący go obecnie Stefan Bradl teraz zgarnął tylko dwa oczka, dwa razy za 15. pozycję. Kolejna runda już za nieco ponad tydzień i na razie powodów do optymizmu brak.
„Po takim wyścigu jesteś przybity, ale prawda jest taka, że nie wiem, co moglibyśmy wynieść pozytywnego. To był trudniejszy weekend niż oczekiwałem. A w końcu i ja popełniłem błąd i się rozbiłem. Nie zrobiłem niczego inaczej niż zwykle: szybkość była taka sama, nieco bardziej zahamowałem tylnym kołem, przez co przednie koło się odciążyło.” – powiedział Hayden. „Nie chcę być zbyt dużym pesymistą, ale nie chcieliśmy tu przyjeżdżać tylko po to, by w taki sposób dwukrotnie nas pokonano.”
Już z przedsezonowych wypowiedzi Haydena wynikało, że nowy Fireblade pozostawia wiele do życzenia. Szkoda bo liczyłem, że uda mu się znowu zakończyć sezon w pierwszej piątce. A patrząc na wyniki i jego wypowiedzi będzie bardzo ciężko.