Jonathan Rea po wyścigach w Tajlandii szukał pozytywów. Północnoirlandczyk znowu trzykrotnie zajmował drugie pozycje, zawsze za Alvaro Bautistą na Ducati. Zawodnik Kawasaki znów więc tylko zminimalizował straty, które wzrosły do 26 punktów. Jak na sześć porażek z największym rywalem, trzeba przyznać, że sytuacja i tak jest niezła.
„Wygląda na to, że konkurencja jest obecnie o krok z przodu, więc motywuje nas to do dalszej pracy. Mentalnie jest to nieco inna sytuacja dla mnie – w zeszłym roku wygrałem 11 wyścigów, więc teraz przyzwyczajam się, że nie jestem najszybszym gościem na torze!” – powiedział Jonathan Rea po wyścigach w Tajlandii.
„Drugie miejsce – teraz to chyba moja standardowa pozycja!” – zażartował Północnoirlandczyk. „To była nasza pozycja w ten weekend, z pewnością nie dało się zrobić nic więcej, Alvaro i Ducati przejechali bardzo dobry weekend. My zrobiliśmy tyle, ile mogliśmy. Czułem, że wyciskam wszystko z tego pakietu. Musimy być zadowoleni z tego wyniku.”
„W wyścigach tak naprawdę nie zrobiliśmy zbyt wielkich postępów, ale czułem że pakiet i tak jest mocny. Byłem w stanie jechać na limicie. Mogłem przynajmniej pokorzystać trochę ze strumienia aerodynamicznego za Alvaro. Mogłem utrzymywać czasy okrążeń, ale kiedy zanotowałem stratę w dwóch kolejnych sektorach, było po mnie. Mogłem tylko jechać swój własny wyścig.” – skomentował.
„To był solidny start, ale strata do pierwszego miejsca (w tabeli) wzrasta. Mamy nadzieję, że powrócimy do walki w Europie i coś się uda zdziałać.” – zakończył zawodnik Kawasaki.
Źródło: motorsport.com, worldsbk.com
Lubię Kawasaki i chylę czoła przed ich pracą i poświęceniem w serii WSBK. Rea jest w dalszym ciągu ponadprzeciętnie dobry w stosunku do innych zawodników serii. Sukcesy Bautisty również mnie cieszą, bo w końcu otrzymuje on laury na jakie sobie zasłużył (a czego wielu mu odmawiało). Szkoda jedynie, że Rea i Kawasaki dostają taki łomot od Bautisty i Ducati.