Matematyka jest chyba ulubionym przedmiotem ludzi ze świata motocyklowego. Im bliżej końca sezonu, tym bardziej wielu zawodników wierzy w jej moc i szanse na tytuł mistrzowski. Jednak w wyścigach liczą się umiejętności i dobra jazda, a ich niekwestionowanym liderem w klasie Moto2 jest Toni Elias!
Nie da się ukryć, że już za kilka dni Toni może cieszyć się pierwszym, historycznym tytułem Mistrza Świata w klasie Moto2. Hiszpan kontrolował dziś wyścig od początku do końca i wygrał po raz siódmy w sezonie 2010. Pomimo dominacji Toniego, wyścig był naprawdę ciekawy, nie tylko za sprawą jego głównego rywala – Juliana Simona – ale również niespodziewanej końcówce wyścigu, która przyniosła zaskakujące rozstrzygnięcie w walce o miejsce trzecie.
Po zgaśnięciu świateł, najlepszy start zaliczył Yuki Takahashi, ale po pierwszych zakrętach prowadzenie pewnie objął Toni Elias. Za nimi jak zawsze jechała cała grupa zawodników: Simon, Redding, Corti, de Angelis, Cluzel... Od razu do ataku ruszył Julian Simon. Hiszpan od dłuższego czasu zapowiada, że chce wreszcie wygrać wyścig i zaczął szybko realizować swój plan.
Tymczasem w tyle, po nieudanym starcie pozycje starał się odrabiać Andra Iannone. Włoch, przed tym wyścigiem trzeci w klasyfikacji generalnej, wiele mówił o tym, że ma wciąż matematyczne szanse na mistrzostwo i tylko ono się dla niego liczy. Niestety, w tej fazie wyścigu marzenie to oddalało się wraz z rosnącą przewagą Eliasa.
Czwórka prowadząca odłączyła się od reszty stawki. „Gęsiego” jechali Elias, Simon, Takahashi i Redding. Ciekawie było natomiast za ich plecami, gdzie walczyli Cluzel, de Angelis, Bradli i Abraham. Walka w tej grupie trwała w najlepsze. Alex starał się ze wszystkich sił, by wyprzedzić Cluzela, natomiast Abraham ostro rywalizował z Bradlem.
W dalszej części stawki przewrócił się Alex Baldolini, Włoch powrócił jednak do wyścigu. Kilka chwil później z rywalizacji na dobre odpadł natomiast Fonsi Nieto, dla którego powrót do ścigania po poważnej kontuzji stopy nie układa się najlepiej i na razie Hiszpan kończy przedwcześnie wyścigi z powodu wypadków.
Wrzało natomiast w grupie walczącej o czwarte miejsce. De Angelis uporał się z Cluzelem i zaczął powoli odjeżdżać od rywali, budując sobie przewagę nad resztą, natomiast Karel Abraham znalazł się przed Stefanem Bradlem. Teraz Czech chciał jak najszybciej wyprzedzić Francuza. Do walki w tej gromadzie dołączyli jeszcze Hernandez i Corsi! Robiło się coraz ciekawiej, niestety, po kilku okrążeniach z tej rywalizacji odpadli zarówno Yonny jak i Simone, którzy spadli na dalsze miejsca.
Na czele tymczasem Toni Elias i Julian Simon odłączyli się od Takahashiego i Reddinga, którzy nie byli w stanie utrzymać ich rewelacyjnego tempa. Stało się jasne, że jedynym kierowcą, który jest w stanie zatrzymać Eliasa jest właśnie Julian Simon.
O dziesiątą pozycję walczył natomiast Andrea Iannone. Włoch zdawał sobie sprawę, że jeszcze daleka droga przed nim do walki o lepsze pozycje i co z tym związane, większą ilość tak potrzebnych mu punktów. Niestety, Andrea na zakręcie popełnił błąd, w wyniku którego wyjechał w żwir. Szybko wrócił do wyścigu, ale ta chwila nieuwagi kosztowała go stratę kilu miejsc i Włoch spadł w okolice 20 lokaty!
Alex de Angelis dojechał do Scotta Reddinga i Yuki Takahashiego. Walka o trzecie miejsce zapowiadała się więc ciekawie. W dodatku tropem zawodnika z San Marino poszedł Karel Abraham, który również robił wszystko, by móc walczyć o miejsce na podium. Po kilku okrążeniach, de Angelis znalazł się przed Brytyjczykiem i teraz przymierzał się do ataku na Japończyka. Na tej pozycji Alex spędził kolejnych kilka okrążeń, w końcu zdecydował się wcisnąć pod łokieć Yukiego i wskoczył na trzecią lokatę. Jak cień jechał za nim Karel Abraham.
Daleko przed stawką walczącą o 3 miejsce jechali liderzy wyścigu. Toni wciąż prowadził, nie mógł czuć się jednak bezpiecznie, bowiem Simon nie ustępował i zacięcie jechał tuż za nim.
Zmiany nastąpiły natomiast w dalszej części stawki. Na ósme miejsce, po fatalnym początku wyścigu, wskoczył Thomas Luthi. Szwajcar rywalizował o tę pozycję z Roberto Rolfo, Alexem Debonem, Yonny Hernandezem i Simone Corsim. Daleko za nich spadł Jules Cluzel, który na początku był przecież w pierwszej piątce. Nie najlepiej radził też sobie Claudio Corti, który przecież w kwalifikacjach wywalczył doskonały, 5 rezultat. Hernandez walczył tymczasem z Corsim, niestety, na trzy okrążenia Kolumbijczyk niefortunnie przewrócił się, upadając na środek toru! Sytuacja była bardzo niebezpieczna, na szczęście nikt nie wjechał w tego zawodnika i mógł bezpiecznie opuścić asfalt.
Do okrążenia pozostały tylko dwa okrążenia. Julian wciąż nie dawał spokoju Eliasowi, nie mógł jednak znaleźć dogodnej sytuacji do ataku. Za nimi tymczasem coraz bliżej de Angelisa był Karel Abraham! Zapowiadało się na to, że zawodnik z San Marino nie może czuć się bezpieczny i pewny miejsca na podium.
Emocje rosły na czele wyścigu, jednak działo się również w samej końcówce stawki. Tam wypadek zaliczyli Alex Baldolini i Joan Olive. Jeden z zawodników z impetem wjechał w drugiego, w efekcie czego wylądowali w żwirze. Olive treściwie wyraził, co sądzi o zachowaniu rywala, pukając się palcem w głowę.
Ostatnie okrążenie było pełne nerwów. Wszyscy zastanawiali się, czy Simon zaatakuje Toniego, czy też sztuka ta nie uda mu się. Julian to podjeżdżał, to tracił do Toniego, nie dawał za wygraną, jednak nie było dzisiaj mocnego na Eliasa i Hiszpan wygrał Grand Prix Japonii! Julian Simon wściekle uderzał pięściami w swój motocykl, rozczarowany tym, że nie udało mu się wygrać kolejny raz – to już czwarte z rzędu drugie miejsce tego zawodnika.
Ale to nie był koniec emocji! Za nimi bowiem bezpardonową walkę stoczyli de Angelis i Abraham! Czech wyprzedził Alexa, ten starał się kontratakować. Abraham nie chciał na to pozwolić, aż uniosło się przednie koło w jego motocyklu, a chwilę później ta dwójka zawodników zderzyła się! Zawodnik z San Marino został trącony w tył motocykla i mógł mówić o ogromnym szczęściu, że udało mu się dojechać do mety i nie upaść kolejny raz. Karel Abraham dojechał tym samym na trzecim miejscu i zdobył swoje pierwsze podium w karierze! To w końcu pierwszy prawdziwy sukces tego kierowcy, którego przecież w przyszłym sezonie oglądać będziemy w klasie MotoGP.
Wyniki wyścigu o Grand Prix Japonii klasy Moto2 – KLIKNIJ
Toni Elias ma 81 punktów przewagi nad Julianem Simonem w klasyfikacji generalnej. Teoretycznie więc zawodnik Mapfre Aspar Team wciąż może odebrać tytuł zawodnikowi Gresini Racing, jednak przy takiej formie, jaką prezentuje Toni Elias, są to chyba złudne marzenia. Możemy jednak być spokojni, emocji w klasie Moto2 nie braknie. Przy tak licznej stawce wciąż wielu jest chętnych do stanięcia na najwyższym stopniu podium, a głównym z nich jest właśnie Julian Simon.