Marc Marquez zdaniem Maxa Biaggiego potrafiłby wygrywać także i na motocyklu Ducati. Dla włoskiego byłego mistrza świata 250ccm i World Superbike Marquez jest takim zawodnikiem, u którego nic nie przytrafia się przypadkowo – umiejętność opanowywania motocykla w krytycznych sytuacjach to wyłącznie kwestia talentu. Co ciekawe, Biaggi mówi, że najlepsza forma Marka Marqueza jeszcze nie nadeszła.
„Marquez jest mistrzem świata, ponieważ jest najmocniejszym zawodnikiem. Wystarczy zauważyć to, że wszystkie swoje zwycięstwa osiągnął teraz, gdy ma dopiero 24 lata. Najbardziej interesujące jest jednak, moim zdaniem, że nie osiągnął jeszcze swojego maksymalnego poziomu. Najlepsze jeszcze nadejdzie.” – powiedział Biaggi w wywiadzie dla włoskiej gazety Motosprint.
Marquez ma na koncie cztery tytuły mistrza świata MotoGP, mając dopiero 24 lata. Valentino Rossi czwarte mistrzostwo zdobył, mając 25 lat. Biaggi dopiero w wieku 26 lat pojawił się w wyścigach królewskiej klasy. Wcześniej cztery razy zdobył tytuł w 250ccm.
„W dzisiejszych czasach czołowych trzech czy czterech zawodników rozdziela zaledwie kilka dziesiątych sekundy. A motocykle są praktycznie równe. Myślę, że jeśli zdobywasz tytuł mistrza świata, to nawet po zmianie motocykla on mógłby wciąż wygrywać. Także i na Ducati Marquez mógłby z pewnością odnosić zwycięstwa.” – dodał.
„Jak można nie być pod wrażeniem tego, co Marquez robi na motocyklu? Sposób, w jaki zarządza motocyklem wrzucając go w uślizgi sprawia, że brakuje ci słów. Albo wtedy, gdy prawie upada, ale ratuje się przed wypadkiem. To nie jest tylko kwestia szczęścia. To jego umiejętność zarządzania motocyklem. Takie rzeczy potrafi tylko on.” – zakończył Biaggi.
DOBRZE GODO POLOC MU
Biaggi, Rzymski Cesarz i odwieczny wróg Vale (zatem i mój) ale trudno się nie zgodzić z jego wypowiedzią. MM dla kosmitów jest kosmitą ;-)
Abstrahując od tematu wywiadu /zgadzam się ze wszystkim, co Max powiedział/ przypomniały mi się moje początki z wyścigami, wiadomo przed TV ;) Wtedy właśnie zaczynał Rossi, a ja kibicowałam z całych sił Biaggiemu :) Moje trzymanie kciuków g..uzik dało hehe i za Rossim nie przepadam do dzisiaj, ale w tamtych czasach to on był takim kosmitą jak teraz Marquez. Pamiętam jak pokazywał słynny środkowy palec Maxowi na Suzuce, ale byłam wściekła :)
To fakt ale Biaggi też ma ,czy też miał dużo za uszami
Pewnie, że miał. Jak większość ;) I żebyśmy się dobrze zrozumieli, nie dlatego nie przepadam za Rossim, pracował nad moją antypatią latami, co nie zmienia faktu, że uważam go za świetnego zawodnika.
Trzeba też dodać że Hrc-Honda daje mu odpowiednio przygotowany motocykl na którym może sobie na tyle pozwalać Inżynierowie go właściwie prowadzili od dziecka więc doskonale znają jego technikę styl jazdy dając mu to co jest dla niego najlepsze Szkoda że Dani nie jest w stanie wykrzesać z siebie troszkę więcej Może przytyje z 5kg.na nowy sezon i będzie lepiej
Dani już dawno powinien 7-9 kg przytyć atletycznej masy mięśniowej, ale chłopak nie wie co to walczyć, nie zna narzędzi, ma mnóstwo kasy, ale chyba nie ma pojęcia, że może prawdziwych coachów z innego świata zatrudnić (nie z motogp)… oczywiście, potrafi wsiąść na motocykl jechać bardzo szybko, ale potem zastanawia się, czemu nie jest mistrzem świata – mistrzem jest gość dużo inteligentniejszy, który wie jak podejść do sprawy, analizuje, wyciąga wnioski, rewiduje plan, wprowadza poprawki = prawdziwy mistrz.
I w młodości, dobrze analizował transmisje telewizyjne…świetnie kopiuje. ale na tych coverach buduje własne kompozycje i własny styl i ma go, dlatego jest artystą (wybitny) a nie rzemieślnikiem (biegły)
Biaggi, weź nie strasz;)
Ciekawe, że pokolenie starszy Rossi osiągnął to (4 tytuły) będąc tylko rok starszym…ba w wieku 26 lat miał 5 tytułów.
Pożyjemy zobaczymy jak sobie MM będzie radził i czy kiedykolwiek zdobędzie 5 tytułów z rzędu :)
Ciekaw jestem, takie pierdo..ne gdybanie ale jednak, ile mieli by tytułów Panowie MM i VR, gdyby teraz Rossi miła 25 lat? hmmm….
Tytuły jak tytuły, ale jakie mielibyśmy wtedy wyścigi, pojedynki, kłótnie na torze i poza nim, konferencje przed i po wyścigu, ehhh… się rozmarzyłam;)
Dlatego tym bardziej szacun dla Vale, że jako „dziadek” nieraz, nie dwa pokonał tego – jak mówią – kosmitę, chociaż póki co, jedyne życie to to odnotowane na planecie Ziemia…tak nieśmiało sugeruję stąpanie po niej…
Ciekawy wywiad
http://www.corsedimoto.com/il-caso/motogp-livio-suppo-se-marquez-cambia-ducati-scelta-piu-logica/?refresh_ce-cp
Valentino jest dla mnie tym kim dla wielu kibiców obecnych lat/ czasów Marc, rozumiem ich podzielam zachwyt ,bo jest tego wart podobnie jak Valentino w swoim czasie. a za Maxem nigdy nie przepadałem wiadomo dlaczego :) ale On jest jednym z nich, tych największych. Nie da sie zaprzeczyć
Czytałem swego czasu porównanie „telemetrii” tętna (jakiś film dokumentalny), ciśnienia krwi jakie mierzono Rossiemu i Biaggiemu w czasie największego stresu czyli jazdy side by side względnie, gdy przeciwnik wisi ci na ogonie (presja) lub chcesz odjechać. Zawsze Rossi bił na głowę Cesarza mając zdecydowanie niższe liczby w pomiarach, co pokazywało, że wygrywał opanowaniem I jak to się mówi zimną głową. Z czego to się bierze? Osobiście uważam, że to głównie geny I ich odpowiednia ekspresja, czyli głównie osobnicza kwestia. Albo to masz (układ nerwowy taki a nie inny tj. konfigurowalny i kontrolowalny w niedostępnych dla innych rejestrach) albo nie.
Chętnie zobaczyłbym numerki u Marqueza. Stawiam dolary przeciw orzechom, że Marek miałby najniższe wskazania w chwili największego stresu (podczas jazdy motocyklem)>
Podobne analizy znam ze świata wspinaczy, zwłaszcza tych solujacych czyli wspinających się bez liny. Upraszczając, u nich próg „paniki” (a w związku z tym przejęcia przez emocje kontroli nad ciałem) zaczyna się tam gdzie dla większości jest już zawał serca
A kiedy były wykonywane te pomiary? Generalnie jestem ciekawa jaki wpływ ma na nie presja związana z miejscem danego motocyklisty w wyścigach. Tak jak w przypadku Maxa i Vale, ten drugi dopiero zaczynał, nie miał takiego ciśnienia. Tak samo pytanie jak kształtowałyby się te pomiary u debiutującego Marca i Vale. Czy ma na nie wpływ sama presja wynikająca z jazdy w danym momencie tak jak piszesz, czy są to też inne składowe, jak wiek czy etap kariery, presja wynikająca z oczekiwań czy pojawienia się kosmicznego debiutanta. Pytanie jak długo topowi zawodnicy są w stanie utrzymywać zimną głowę, zwłaszcza w sytuacjach, gdy ich wyniki przestają być zadowalające, motocykl pozostawia wiele do życzenia itd.
Jak wrócę do domu wieczorem siędę na internetu grzędę i poszukam wspomnianych analiz.
Wiek oczywiście ma znaczenie w dwojakim sensie:
1. Fizycznym – bo układ nerwowy też się starzeje czysto bio-fizyko-chemicznie (w którymś, ale kiedy dokładnie, momencie?) osiąga optimum a potem krzywa w dół.
2. Psychicznym (psychologicznym) – z jednej strony coraz więcej informacji w strumieniu świadomości którymi trzeba zarządzić (układy centralny, somatyczny), z drugiej, coraz słabsza zdolność uczenia się neuronów (przyzwyczajenia, stereotypy, progi pobudzeń, trasowanie)
Generalnie fajnie mieć wgląd do tego typu analiz, ale jak dla mnie jest trochę za dużo zmiennych, które w tym przypadku wpływają na wyniki. No chyba, że analizuje i porównuje się numerki w jak najbardziej zbliżonych warunkach. Lepiej nie umiem tego wyrazić, ale chodzi mi o to, że np. sprawdzamy numerki Vale, o których pisałeś, ale nie porównujemy ich z wynikami Maxa w tym momencie, a z wynikami jakie miał będąc w wieku Rossiego, na podobnym etapie kariery, detronizując dotychczasowych zwycięzców. Podobnie jeśli chodzi o Vale i Marca, chciałabym zobaczyć porównanie z okresów ich debiutów, bo jakby nie było, Rossi też był kiedyś fenomenem swoich czasów. Ale to i tak pewnie do końca nie będzie miarodajne, bo czasy się zmieniają :
) W każdym razie czekam na linki, chętnie zgłębię temat.
Naszła mnie taka refleksja, że gdyby czytał tę rozmowę szeregowy Kowalski to by powiedział.
-Co za pierdolenie. Po prostu Rossi jest stary, wiec co tu wnikać ;)
Ale spróbuję jednak wniknąć…wieczorem.
Myślę, że do odpowiedniej weryfikacji, powinniście wziąć pod uwagę na pewno jeszcze co najmniej kilka rzeczy:
– motocykle – dla jednego jazda np Ondą, która była fenomenalnym motocyklem w swoim (tamtym) czasie, na którym Vale uwielbiał jeździć i szło mu to bardzo dobrze, a był to najlepszy z najlepszych motocykli w stawce, więc może jazda dla Vale mogła być „spacerkiem”, gdzie Max np na gorzej radzącej sobie Jamasze, mógł doprowadzać i moto i siebie granic, czyli Max jechał na Maxa
– tor – są takie tory, gdzie zawodnicy po prostu sobie radzą słabo, np fenomenem był Melandri, który zupełnie nie potrafił jechać na torze w Turcji, gdzie w „starych” miejscach w kalendarzu radził sobie przecież bardzo dobrze, w 2006 walcząc przecież o mastera z Rossim i Haydenem.
– status w kalendarzu (koniec sezonu, gdzie mamy przewagę, czy koniec sezonu np 2006, gdzie pierwszy raz ucieka nam (46) mistrzostwo
– umiejętności zawodnika – im lepiej coś wiemy, umiemy, czujemy, tym mniej emocji, stresu, ciśnienia może potencjalnie na nas ciążyć
– etc
Film pt. FASTER
40 minuta i 40 sekunda
Nie znalazłem póki co na necie w całości, by łatwo poda link do youtube np.
Zgram ten fragment i podam linka na swój profil.
Póki co trailer:
https://www.youtube.com/watch?v=tEMmKyR11yM
A jednak znalazłem:
http://tubitv.com/movies/312589/faster
50 minuta 45sekund :)
elektrycerz, Ty go tak uwielbiasz, nadal… a ja nie mam po prostu serca, żeby zaśmiecać, czy stopować tę wspaniałą i romantyczną historię, która powinna trwać i trwać nadal, znów i nadal w sercach co poniektórych ;)
Mam tylko pytanko, czy ten doktorek podłączał jakieś ustrojstwo Rossiemu podczas podaj dwóch lat w Ducati? czy są jakieś wyniki i czy nadal szczęście i spokój płynęło przez sielską dolinę podczas dziecięcych harców w desmo-pościeli? ;)
PS to były wspaniałe czasy… czasy bicia Maxa Biednego di Biaggiego ;D
@lukasso Doceniam tę (a może tą) złośliwość i daje kredyt na przyszłe:)
Czy uwielbiam? Tak bym nie powiedział, wspominam z uśmiechem na twarzy dawne dzieje, a oprócz Odysei Homera lubię też inne epickie historie, a taką jest Historia Vale…a że pisze ją ciągle zaskakująca proza życia, i póki co scenariusz nie przypomina kolumbijskiej opery mydlanej, zaprenumerowałem kolejne tomy.
Wiem, że czytasz rzetelnie zwracając uwagę na detale wiec z pewnością zauważyłeś, że MM93 tylko u mnie zyskuje, krok po kroku…A skoro najlepsze ma tylko przed sobą, to wnioski nasuwają się same.
Zauważyłem oczywiście, że doceniasz MM (nawet jak w tym samym momencie / komentarzu wsadzisz mu szpilę) ;)
Ja, jak zwykle szukam równowagi – gdy jest osiągnięta, zaczynam poszukiwania chaosu.
Fajnie, że niesiesz ze sobą sztandar chwały, nieco już zapominany, nierozumiany też nieco przez młodych widzów, gdyż jak sam wiesz, kciuki do góry dla bohaterów, a reszta na pożarcie – nadal to w nas… W każdym razie, wracając do tematu, myślę, że masz rację, iż Vale przez długi czas miał inną fizjologię, bo był od wszystkich lepszy i jeździł na dodatek na najlepszych maszynach, a na dodatek, to co już mówiłeś, był młodym zawodnikiem, i przepełniony pewnością siebie, wysokim poziomem morale jego i zespołu, z super niesamowitym nastawieniem i na fali mistrzowskiej – podpisałbym się pod prognozą wyników analizy, którą chciałbyś sporządzić ;)
„jak zwykle szukam równowagi – gdy jest osiągnięta, zaczynam poszukiwania chaosu.”
Hmmm,…Zew wolności…. od czy do?…ucieczka czy przeciwnie? A może jedno i drugie?
Nie dać się złapać zamkniętej formie.
Czym jest pamięć, jak nie świadomą próbą zmierzenia się z faktem przemijania…
Every victory has a taste that’s bitter sweet.
Czyli szklanka do połowy…niepewna?
„jak zwykle szukam równowagi – gdy jest osiągnięta, zaczynam poszukiwania chaosu.”
Hmmm,…Zew wolności…. od czy do?…ucieczka czy przeciwnie? A może jedno i drugie?
Nie dać się złapać zamkniętej formie.
Czym jest pamięć, jak nie świadomą próbą zmierzenia się z faktem przemijania…
Every victory has a taste that’s bitter sweet.
Czyli szklanka do połowy…niepewna?
Chyba od i do – Znaleźć w końcu idealną formułę? To byłoby coś…
Spojrzenie w to co jest i będzie, ulokowanie tam siebie, jest jakimś poradzeniem sobie z tym, czego już być nie może, co oznacza, że co było, znów być może.
Szklanka jest do połowy, i znów dalej dwie opcje – nic więcej, nic mniej. Jest lepsze rozwiązanie?
Schrodinger czeka w poczekalni kliniki weterynaryjnej przed blokiem operacyjnym.
Wychodzi lekarz i mówi.
Mam dla Pana dwie wiadomości…dobrą i złą…
Myślę, że trzeba oddawać się praktykologii i przynosić sobie same dobre wieści, mieć plastyczny świat dzięki silnym dłoniom, a złe wiadomości traktować jako naukę, mając jednocześnie nadzieję, że w grafiku nie znajdziemy informacji o końcu zajęć.
Przekładając to nieco na MGP, zastanawiające jest to, co wiele osób mówi, że Vale chce nadal się ścigać, bo to lubi, bo to kocha – ja nie widzę w nim tego. Widzę w nim Biaggiego… Co sądzisz, jako miłośnik i znawca jego talentu? :)
Myślę, że Vale chce być częścią tej gry najdłużej jak się da (rozumiem go)…bo to jest jednak pasja, ale…presja oczekiwań (tak swoich jak i świata) niebezpiecznie przekracza próg 50% poza którym ambicja jednak przerasta talent i szklanka traci niewinną niejednoznaczność kwantowej superpozycji.
Na marginesie obejrzałem własnie jeszcze raz film „Fastest”..największe wrażenie zrobił na mnie …Lorenzo i to jak stał się mocniejszy po lekcjach które go nie zabiły (vide 58) a uczyniły mistrzem.
Muszę obejrzeć ten film – Wiem, że to wstyd się przyznawać, ale nie wiedziałem żadnego z tych (popularnych) filmów, o których się często tu wspomina… ;)
A Lorenzo, jest super gościem, bardzo się cieszę, że jeździ i woli strzelać do Rossiego i Marqueza, niż alternatywę ;) Jego rozwój, praca nad sobą, nad słabościami, ambicja…
Tu masz film on line:
http://tubitv.com/movies/312530/fastest
Fajnie się czyta Waszą pogawędkę:-)) Nie rozumie tylko dowcipu o Schrodingerze. Wiem, wiem, wiem jestem tylko kobietą, istotą ograniczoną itp.etc. więc możecie oszczędzić sobie przytyków :-)) Proszę jednak – oświeć mnie elektrycerz bo nie kąsam tego dowcipu. Wygooglowałam i Schrodinger to fizyk kwantowy, noblista. Plisss elektrycerz – rozwiń bo nienawidzę nie rozumieć o czym się mówi a coś czuję że dowcip jest przedni :-))
Eksperyment z kotem Schrodingera polegał na tym że:
„Schrödinger wymyślił urządzenie oddziałujące na kota, zamkniętego w pojemniku z trucizną (np. z trującym gazem). Do szczelnego pojemnika wkładamy: żywego kota, źródło promieniotwórcze w postaci jednego atomu, który może wyemitować cząstkę promieniowania jonizującego oraz detektor promieniowania (np. licznik Geigera-Müllera), który w chwili wykrycia cząstki uwalnia trujący gaz. Po zamknięciu pojemnika po pewnym czasie istnieje pięćdziesięcioprocentowe prawdopodobieństwo, że kot jest martwy i takie samo prawdopodobieństwo, że jest nadal żywy. Tak sugerowałby tzw. zdrowy rozsądek. Jeśli nastąpi radioaktywny rozpad i licznik go zarejestruje, zostanie uruchomiony mechanizm, który uwolni truciznę, wtedy kot zginie. Jeśli rozpad nie będzie miał miejsca, zwierzę nadal będzie cieszyło się życiem.” (podaję za wiki bo idea eksperymentu jest tam dobrze opisana: https://pl.wikipedia.org/wiki/Kot_Schr%C3%B6dingera
Dopóki nie otworzysz pojemnika i nie dokonasz pomiaru (naocznego czy innego) kot jest w tak zwanej superpozycji czyli jest i żywy i martwy. Dopiero pomiar, jednoznacznie przesądza w którym stanie „rzeczywiście” jest kot i czy nastąpiło uwolnienie trucizny (50% prawdopodobieństwo zaistnienia w danym czasie rozpadu promieniotwórczego). Dowcip jest oczywiście o tym nieszczęsnym kocie i w żartobliwy sposób oddaje dramaturgię sytuacji ;).
W rozmowie z lukasso posłużył mi jako „argument” ze przyjęciem interpretacji , że w życiu, jak to w życiu szklanka zwykle jest do połowy …niepewna i suma naszych działań i splotów zdarzeń sprawia że w końcu staje się do połowy pełna lub do połowy pusta, przesadzając ostatecznie o naszym pierwotnym nastawieniu.
Dzięki elektrycerz za poszerzenie moich horyzontów – piekielnie inteligentna riposta w rozmowie z lukasso. Musiała mu się chyba spodobać bo on także jest bardzo błyskotliwym i inteligentnym interlokutorem słynącym z celnych ripost. Trafił swój na swego :-))
Abstrahując od eksperymentów poznawczych. era Rossiego była i jest jedną z najlepszych jaka mogła się komukolwiek przytrafić… Rossi jest zwariowanym profesjonalistą który czując krew atakuje (Do Rossiego bardziej pasuje porównanie z rekinem ) Sposób w jaki gasił konkurentów od Biaggiego zaczynając po Marquezie skończywszy był i jest absolutnie genialny.
Marquez i Rossi i ich treningi były doskonałymi lekcjami czego może każdy się spodziewać (VR46 o MM93 i vice versa) Kiedyś każdy chciał jeździć jak Rossi dzisiaj nawet fani Rossiego Lorenzo Pedrosy marzą by mieć choć 1% umiejętności Marqueza w sytuacjach podbramkowych…
Należy dostrzec jeszcze jedną rzecz U Marqueza analogiczną do Rossiego czyli ewolucję stylu jazdy… gdzie ten styl jest niesamowicie agresywny przy szukaniu limitów a w wyścigu jazda zbalansowana w okolicach limitu… Rossi też to posiadał i do dziś posiada… Problem w tym że Marqueza ogląda się lepiej niż choćby Lorenzo z czasów Yamahy gdzie szybkie kółka wyglądały jakby Jorge jechał do sklepu po bułki… Marquez to jest walka z motocyklem uślizgi wierzganie …. i te wyjścia z pewnej gleby… To robi kosmiczne wrażenie…
Gdy oglądałam Vale jak kiedyś jeździł i walczył między innymi z Biaggim, Gibernau, Stonerem i wieloma innymi myślałam, że nigdy nikt już mu nie dorówna, że nigdy nikt nie będzie umiał tak jeździć i tak walczyć, tak wygrywać jak on.
Potem nastał Marquez ze swoim niezwykłym stylem jazdy, walecznością, agresją etc.
Wygrywający z Rossim.
Aż się boję pomyśleć jak będzie jeździł następca Marqueza który go zastąpi jak dziś Marquez zastępuje Rossiego. Nie mam pojęcia jaki będzie musiał być styl jego jazdy, agresji torowej, opanowania maszyny etc.
Widząc co dzisiaj wyprawia Marquez trudno mi jest uwierzyć, że pewnie już urodził się jego następca który to dzisiaj wiesza sobie plakaty Marqueza nad łóżkiem :-))
No nie wiem, czy tak łatwo będzie znaleźć coś wyżej niż Rossi Lorezno Stoner Marquez – bez modyfikacji genetycznej, chyba się nie obędzie ;)
Myślę, że Marq ma po prostu więcej narzędzi i chce bardziej, ale talent do samej jazdy, jest już na szczycie skali u nich wszytskich. Marq jest trochę jak nowoczesny zawodnik mma – kiedyś, walczyli ze sobą zawodnicy różnych stylów: zapaśnicy z bokserami, judocy z kickbokserami, bjj z karatekami, wchodzili do klatki kolesie z wielką siła bez dużych umiejętności i mali sprytni z czarnymi pasami, którzy potrafili ich ogarnąć – dzisiaj, by być na topie, trzeba wziąć od nich wszystkich to, co jest najlepsze, bo przeciwnicy są już właśnie tacy, czyli kompletni. To zrobił MM i dlatego tak jest, jak jest. Zawodnicy nowej ery MGP, to myślę, że mogą być takimi klonami, z osobniczymi cechami oczywiście :)
Chciałbym? zobaczyć jak to będzie wyglądało w MotoGP za 100 lat.
W Dziennikach gwiazdowych Lem przewiduje , że by spowodować wypadek trzeba wyłączyć wszystkie elektroniczne systemy bezpieczeństwa…wolałbym bym jednak, by robiły to białkowe Marquezy na treningach upadając, a w wyścigach ratując….ludzkie…czyli swoje błędy bez pomocy „osób” trzecich.
W Szwecji mają ambitny plan (do 2050, choć mam wrażenie, że uda im się wcześniej), by nie zginęła ani jedna osoba w wypadkach drogowych (u niech oczywiście). Przyjęty plan „Vision Zero” w 1997, już chyba od tego czasu zmniejszył ilośc ofiar o połowę – pieczołowicie zatem przygotowują te lemowskie systemy i chyba białko jednak przegra (?)… Ani jeden zgon? A potem… ani jeden ranny? Toyota Hilux, której nikt się już bać nie będzie, nie będzie też nikt zmuszany do akrobacji i bycia na siłę kaskaderem… ;) Czyż nie brzmi cudnie? ;)
A w MotoGp? Trudno mi sobie wyobrazić, jak, gdzie to podąży… Czy MotoBoty z Białkowymi, zmodyfikowanymi genetycznie będą się bić ku chwale tych drugich, pokazując, że nadal możemy? Choc za 100 lat, to wątpię, by jakaś maszyna przegrała z najlepszym białkowym… Widziałem niedawno, jak uczyli jakieś Audi jazdy na torze wyścigowym z pomocą oczywiście wielu inzynierów, super softu etc i race drivera… Po tym kursie, audi było już nie do objechania (z tego co pamiętam, ale może historii był ciąg dalszy i komuś się udało potem). Audi kręciło czasy jak Lorezno w najlepszym dniu, na najlepszej maszynie, cały czas tak samo, nie dając szans człowiekowi. Trochę posmutniałem wtedy, że po Kasparowie kolejny wpierdziel, ale to w sumie sukces człowieka, jako twórcy, jakby nie było, więc chyba należy tez się cieszyć :)
A cholera – zatem Marqueza już tylko może pokonać robot ? :-))
Jestem PRZERAŻONA ale coś tak właśnie czułam :-)!!!
Ale tak na serio – czy w tym eksperymencie z Audi to Audi-robot pokonało ludzia :-)) ? Bo coś chyba nie zrozumiałam. Czy to był wyścig na jedno, dwa kółka czy na pełnym wyścigowym dystansie bo jestem ciekawa jak Audi-robot zarządzało oponami, ubywającym w zbiorniku paliwem, wiatrem, deszczem oraz jak odpierało ataki przeciwnika, jak zmieniało linie przejazdu etc. Ludź robi to co w takich wypadkach musi robić, co podpowiada mu doświadczenie i umiejętności. A jak z tym sobie poradziło Audi/robot ?
Kasia, to Audi było wyposażone w mnóstwo kamer, czujników, z odpowiednim oprogramowaniem (learning machine – popularna nazwa ostatnimi czasy), jeździło samo, bez robota humanoidalnego za sterami. Kręciło kółka, i robiło to coraz lepiej, uczyło się, ale z tego co pamiętam głownie właśnie od kierowcy. Potem zjazd do boxów, hot-dog do baku, zmianki w ustawieniach, potem znów Audi jeździło i się uczyło, czyli liczyły się czasy, i to tym samym autem, a nie bezpośrednio między samym Audi a kierowcą – to były testy, demonstracja, pokazanie jak ładnie wszytsko udało im się zrobić, czy coś takiego – nie pamiętam dokładnie gdzie to było, ale na koniec testów, powiedzieli, że Audi miało lepszy czas niż kierowca. Oczywiście, w tych konkretnych warunkach, na tym konkretnym obiekcie, z tymi ustawieniami, może specjalnie tak wyśrubowali te czasy, by pokazać, czego Audi nie dokonało etc bo na innych obiektach pewnie już by tak dobrze nie wypadło, musiałoby się nauczyć ;) ale bardziej chodzi o sam fakt, że udało im się ładnie wszystko ustawić, że samochód kręcił super czasy, i z roku na rok jest coraz lepiej. Jak znajdę tamte testy/demonstrację, to dam linka, póki co znalazłem takie pokazy sprzed 3 lat, na których jeszcze tak szybko nie jeździ, ale to chyba ten sam RS7 był:
https://www.youtube.com/watch?v=d2k2LpV6H7E
https://www.youtube.com/watch?v=Ol3g7i64RAI
I to też ewentualnie można zobaczyć, co sie dzieje w świecie:
https://www.youtube.com/watch?v=vtX-qVUfCKI
lukasso – dzięki za filmiki i odpowiedź :-)
Powiedz mi tylko czy nie przeraża Cię fakt że jeśli dojdzie do tego że w wyścigach w autach czy na motocyklach nie będzie żywych ludzi to komu my wówczas będziemy kibicować ????? Mam nadzieję że tego nie dożyję.
Kasiu, trochę tak, ale to tak szybko nie nastąpi, więc wiesz… :) Póki co, te maszyny są absolutni zależne od nas i to my spędzamy tysiące godzin, by one robiły takie rzeczy, jak na tych filmikach, więc może jak będziesz na emeryturze, to już motoboty będą latały i wtedy i Ty zmienisz oczekiwania, może je polubisz ;) ” Cześć, jestm MotoBotem, mam na imię Valentino, mam jego twarz, została mi zaimplementowana jego mimika oraz styl jazdy – Polub mnie proszę :)” – A Ty wtedy: ” O Mój Panie, mój kochany Vale powrócił, jest taki przystojny i taki szarmancki…” ;)
PS Dochodzimy do różnych prawd, ewoluujemy, usuwamy opaski z oczu, może się okazać, że przyszłość mniej organiczna, będzie tym kolejnym poziomem, na którym być powinniśmy, by stać się lepszymi istotami dla siebie i innych, nawet jak tego białka w białku będzie trochę mniej, a może w końcu trzeba będzie przejść na inny nośnik, bo te które mamy teraz, są piękne i wspaniałe, ale niedoskonałe ;)
Z tego pomiaru, ta kwestia (z super pozycji), okazała się szklanką do połowy pełną ;p
Lukasso – Twoja odpowiedź jak zwykle dowcipna ale i uszczypliwa xD
Jeśli zacznę w motobocie wystylizowanym na VR dopatrywać się cech człowieczych to mam nadzieję, że szybki Alzhaeimer wyczyści mi mózg na tyle abym we własnych oczach nie wyglądała jak durnowato.
Mam w domu taki odkurzacz i-robot ale nigdy, nawet przez sekundę nie dopatrywałam się w nim jakichkolwiek cech białkowych :-)) Ot użyteczna maszyna i nawet gdyby ktoś wystylizował go na moją mamę (która jest maniaczką czystości i lubi często odkurzać, sprzątać etc.) to nie dałabym rady widzieć w niej mojej protoplastki :-)) Maszyna to tylko maszyna a człowiek to…………… xD
Czy robot kiedykolwiek zrobi coś takiego? Nie chodzi nawet o sprawność wykonania, i całą otoczkę, czyli jak sympatycznie i jajcarsko to zrobił, i o nieprogramowalność quasi erotycznego napiecią miedzy Panią sędzina a Ronim, ale o to, że on nie zrobił maksymalnego breaka choc mógł bo….nie chciał :)
When Ronnie O’Sullivan got to know about the prize money for the maximum, he decided to make a point. The amount of £10,000 was apparently „too cheap” for a maxi and so scored a 146 instead!
Opinions are divided if it was the right thing to do.
Did he make his point? Yes.
Is it the most controversial break in snooker history? Probably!
Will anyone or rather can anybody have done something like this? NO.
Link:
https://www.youtube.com/watch?v=kLBDuWvcy7U
Duzo nas jeszcze Ziemian czeka lat rozwoju (zawodników MOtoGp też), by się w Galaktyce nie kompromitować :)
Stanisław Lem
Dzienniki gwiazdowe
Podróż ósma
A więc stało się. Byłem delegatem Ziemi w Organizacji Planet Zjednoczonych czy ściślej – kandydatem, chociaż i nie tak było, nie moją bowiem, lecz całej ludzkości kandydaturę miało rozpatrzyć Zgromadzenie Plenarne
http://webcache.googleusercontent.com/search?q=cache:AGhKv95p8FwJ:niniwa22.cba.pl/lem_podroz_osma.htm+&cd=1&hl=pl&ct=clnk&gl=pl
– Czcigodny przedstawiciel Tarrakanii, zalecając nam kandydaturę tak zwanego człowieka rozumnego albo – żeby być bardziej ścisłym – Szaleja Potworniaczka, typowego reprezentanta Trupobawów, nie wymienił – w rekomendacjach – słowa „białko”, uznając je za nieprzyzwoite. Zapewne budzi ono skojarzenia, nad którymi przystojność nie pozwala mi się rozwodzić. Co prawda, fakt posiadania NAWET takiego budulca cielesnego nie hańbi. (Okrzyki: „słuchajcie! słuchajcie!”). Nie w białku rzecz! I nie w określeniu siebie, chociaż się jest Trupobawem Furiackim, mianem człowieka rozumnego. Jest to w końcu słabość dająca się zrozumieć, chociaż nie wybaczyć, podyktowana miłością własną. Nie w tym rzecz atoli. Wysoka Rado!
Dokładnie tak elektrycerzu, to wstyd i hańba, zacofanie kulturowe i cywilizacyjne – podpisuję się mało robotyczną ręką, do której nie powinienem się przyznawać.
Lem to mądry gość… był.
Kasia_Kowalska VR do dzisiaj potrafi jeździć A to potrafią tylko nieliczni (nie tylko MM)
https://www.youtube.com/watch?v=iqIx7Knyx90
Tylko, żeby znaleźć taką perełkę u Vale to trzeba się cofnąć o 2 lata a Marquez robi to z taką regularnością, że oficjalny fanpage motoGP robi tydzień legendarnych obron MM93 z tego sezonu. Do wyboru do koloru.
Ja pier…. :D hahahahah nie moge z wami filozofy w motogp hahahah
1 ODCIECIE 2 ODCIECIE 3………. I PO CALEJ FILOZOFI :D
Tak wiemy, ktoś musi na wojnie walczyć. Jak wejdą ruskie zadzwonimy po Ciebie Repsol ;)
Repsol = swojak
:)