Home / MotoGP / „Czarna Mamba” nie do ugryzienia!

„Czarna Mamba” nie do ugryzienia!

Podobnie jak kilkukrotnie w tym sezonie, zawodnicy teamu Yamaha Factory Racing zaliczyli zgoła odmienne wyniki. Po raz piąty na najwyższym stopniu stanął Jorge Lorenzo, a Ben Spies znów miał problemy, tym razem zdrowotne, i był ostatni wśród kierowców jeżdżących na prototypach.

Już od początku weekendu Hiszpan prezentował bardzo dobre tempo i było jasne, że jest głównym faworytem do odniesienia zwycięstwa. W sobotę w wywalczeniu trzeciego w tym roku pole position przeszkodziła mu drobna awaria jego Yamahy M1. Jak się okazało niedługo po zakończeniu QP, elektronika przysłowiowo zwariowała i „nie wiedział”, w którym miejscu na torze jest Lorenzo. Podobny kłopot, ale w wyścigu, miał na torze Estoril kierowca Ducati – Nicky Hayden.

W wyścigu nie było już jednak żadnych wątpliwości co do formy #99, który po dobrym ruszeniu spod świateł wykorzystał w pierwszym zakręcie błąd Daniego Pedrosy i objął prowadzenie. Jak się okazało, lokaty tej nie oddał on do mety, na której miał przewagę ponad pięciu sekund nad swoim rodakiem #26. „Już od początku bardzo dobrze się tu czułem, asfalt jest na tym torze zupełnie inny aniżeli ten na Sachsenringu, który był dla nas koszmarem,” rozpoczął Lorenzo, który na Mugello startował w specjalnym malowaniu kasku „Czarna Mamba”. „Od pierwszego treningu byłem bardzo mocny, czułem się niezwykle dobrze na motocyklu, a także miałem szybkie i równe tempo. Szkoda, że w kwalifikacjach musiałem odpuścić ostatnie okrążenie, ale zawsze to wyścig jest najważniejszy.”

Dla Jorge to już piąty triumf w tym sezonie, dzięki czemu ma przewagę dziewiętnastu punktów nad Pedrosą i aż trzydziestu siedmiu nad Casey’em Stonerem. „Od samego początku wyścigu starałem się jechać na maksimum, by odjechać, bo spodziewałem się, że rywale będą mieli większe problemy na miękkich oponach. Niestety nie udało mi się zyskać przewagi od razu. Jedynie ciągła poprawa i zejście z czasów w granicy 1’48.1 do 1’47 pozwoliło mi pomału, acz systematycznie, zyskiwać przewagę nad Pedrosą. Dopiero po pewnym czasie mogłem nieco złapać oddech,” mówił dalej 25’latek z Majorki, dla którego to drugi triumf z rzędu w Grand Prix Włoch. „To świetne zwycięstwo dla wszystkich w zespole, bo jest to odpłacenie za ich ciężką pracę, a także podziękowanie dla Yamahy za dostarczenie mi tak dobrego motocykla.”

Znów słaby weekend zaliczył tymczasem team-partner Mistrza Świata z sezonu 2010 – Ben Spies. Amerykanin już od początku jazd na włoskim obiekcie nie prezentował zbyt dobrego tempa, co skutkowało nieco odległymi lokatami. Warto jednak zaznaczyć, że walczył on na Mugello nie tylko z rywalami, ale także i z zatruciem pokarmowym. W FP1 były Mistrz serii World Superbike wyjechał poza tor, a następnie upadł przy niskiej prędkości, by w sobotę w porannym treningu zaliczyć wycieczkę poza tor, a w kwalifikacjach upaść w dwunastym zakręcie po tym, jak założył on miękkie opony. To sprawiło, że w QP #11 był zaledwie dziewiąty, tracąc nieco ponad osiem dziesiątych do zdobywcy pole position.

Start wyszedł natomiast „BigBenowi” całkiem nieźle, a ostatecznie pierwsze okrążenie zakończył on na pozycji numer siedem. Już na drugim kółku spadł on jednak na ósme miejsce, by czwartą cyrkulację ukończyć jako dziesiąty. To jednak wcale nie był koniec problemów Amerykanina, który niedługo później był już jedenasty, a w połowie dystansu… plasował się za zawodnikiem CRT Randym de Punietem. Francuza udało mu się pokonać na ostatnim kółku, ratując swój honor i finiszując na jedenastym miejscu. „Jestem zawiedziony, podobnie jak moja ekipa i Yamaha, którzy pracowali w ten weekend niezwykle ciężko,” rozpoczął 28’latek z Memphis.

„Naprawdę źle się czułem jeszcze przed warm-upem, a potem było już tylko gorzej. Miałem ogromne problemy, by sklecić ze sobą trzy dobre okrążenia w wyścigu. Dodatkowo zmagałem się z zawrotami głowy i starałem się, bym fizycznie nie był chory podczas jazdy w kasku,” mówił dalej Spies, który jednak nie wymiotował w trakcie jazdy tak jak w 2009 roku podczas wyścigu w Katalonii Australijczyk Casey Stoner. „Ludzie z Clinica Mobile dali z siebie wszystko, by jak najbardziej postawić mnie na nogi przed wyścigiem. Jazda na motocyklu przy takiej prędkości wymagała jednak ogromnego skupienia,” dodał na koniec Ben, który nadal nie ma kontraktu na przyszły sezon, a w tabeli generalnej zajmuje zaledwie dziesiąte miejsce.

AUTOR: nelka-23

Zainteresowana wszelkiego rodzaju sportami motorowymi, głównie MotoGP, WSBK oraz F1. Studentka Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej. Z portalem MOTOGP.PL związana od maja 2006 roku, od 2012 współpracująca z zespołem LCR Honda startującym w MotoGP.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie będzie opublikowany. Wymagane pola oznaczone są gwiazdką *

*

Niniejsza strona internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.
162 zapytań w 1,529 sek