Home / Inne / Felieton #5: zatrzymaj się.

Felieton #5: zatrzymaj się.

Felieton

 

Głośny dźwięk budzika, przecierane oczy obiema rękami, przeciągane ręce podczas ziewania i trzask – budzik przestaje dzwonić. Powieki unoszą się. Przebudzenie.

Kliknij, aby pominąć reklamy

Obie nogi dotykają podłogi, szuranie po niej przy zgaszonym świetle, szukanie pantofli. Błysk. Robi się nagle jasno. Słychać szorstki dźwięk gdy ręce przecierają policzki. Klamka na dół, skrzypienie, dźwięk jakby nalewanej wody do poprzednio wsypanej kawy do kubka podczas sikania. Odkręcone kurki, nawilżona twarz, odgłos spienionego mydła; dotyk opuszków czterech palców przy ścieraniu pary na szybie przy której się golisz. Wilgotny krem nałożony na twarz, dotyk maszynki prawą dłonią, płukanie jej co jakiś czas. Lecąca wtedy przez trzy sekundy woda co jakiś czas zagłusza ciszę. Piecze.

Przecierane jeszcze raz oczy i bardziej żywe spojrzenie w lustrze. Znów szuranie, uchylone tylko drzwi, niezgaszone światło w łazience. Błysk. Nagle robi się jasno w kuchni. Gładki uchwyt czajnika – lekki. Odkręcony lewy kurek w zlewie, coraz bardziej pełny odgłos, cięższy czajnik. Zakęcony kurek, klapka zamknięta, czajnik położony na wypukłej grzałce w kształcie okręgu. Pstryk. Woda zaczyna się gotować. Szuranie, trzask, w kuchni ciemno, słychać coraz więcej trzasków pod gotującą się wodą. Skrzypanie, klamka na dół, klamka do góry, odkręcony prawy kurek pod prysznicem, przecieranie gładkiej już twarzy. Zimny, średnio ciekły szampon, na włosach, na nosie, uszach, na policzkach i szyi, na ramionach, na klatce piersiowej unoszącej się jeszcze rytmicznie, na brzuchu. Małe kropelki prześcigają się spływając już po nogach.

Szorstki ręcznik, odwieszany lewą ręką. Szuranie. W kuchni odgłos obijanych naczyń po ciemku, uchwyt kubka w ręce. Bum. Głuchy dźwięk gdy zostaje położony na stole przy nie zaświeconym świetle. Prawa ręka sięga automatycznie po tekturowe, lekkie, delikatne pudełko. Kciuk i palec wskazujący wyjmują torebkę, środkowy oddziela mały kartonik do którego przyczepiony jest biały sznureczek łączący go z herbatą znajdującą się w bibułce. Dźwięk wlewanej wody. Na odchodnym chwyt zasłony od okna w kuchni. Lekko dzwoniący dźwięk starych żabek. Słychać klaksony w oddali. Pięć stopni. Zegar tyka. Na odchodnym wzięty łyk herbaty. Parzy.

Tupanie nogą na przystanku, obrót głowy w prawo, obrót głowy w lewo, wzrok w dół; rano nie lepki jeszcze metalowy uchwyt w autobusie, coraz częstsze rozmowy ludzi ale jeszcze przyciszone; dźwięk otwieranych drzwi, zapach spalin autobusu. Dzwięk dopinanego zamka pod szyję, ręce w kieszeniach szorstkich spodni, kiwanie głową raz, kiwanie głową drugi raz, gwar osób, czterdzieści cztery stopnie w górę, podawanie dłoni, otwierane drewniane drzwi, słuchanie. Noga na nogę, wskazówka tyka, powoli. Pocieranie twarzy, zakładanie lewej nogi na prawą, siedzenie głębiej w fotelu, przeczesywanie włosów. Koniec.

Czterdzieści cztery stopnie na dół, otwierane drzwi wejściowe, ciężki świst rannego wiatru. Klepanie tylnej kieszeni, dźwięk otwieranej niebieskiej paczki. Trzask, pierwsza zapałka gaśnie. Trzask, druga zapałka świeci trzy sekundy po czym gaśnie, ale koniec papierosa zaczyna się już węglić tworząc setki małych grudeczek tworzących leżący później na ziemi, strzepany, jeszcze utrzymujący zapach cztero buchowego końca słabego papierosa popiół. Na ogolonej twarzy czuć wiatr. Postanowienie, by znów nie golić się przez jakiś czas. Ręka czyni te same ruchy, wzrok jakby skupiony, udaje że myśli, w tle gwar rozmów. Koniec.

Czterdzieści cztery stopnie do góry, lewa noga na prawą, zegar znów tyka. Koniec.

Lepkie już metalowe rury, śmielsze rozmowy. Szukanie kluczy. Brzęk. Otwierane ciężko drzwi, potem te drugie, cięższe, od starej windy, a potem grzechot w trzecich i wejście do mieszkania.

Wysokie buty na motocykl z siedmiomia wejściami na sznurówki. Czuć pastę nawet przy wejściu. Czarna kurtka, wisząca ze spokojem na wieszaku. Kask czekający na pudłach za drzwiami od dużego pokoju. Spodnie do środka, wolne ale mocne sznurowanie butów. Powoli ale pewnie założona kurtka. Chwycona dłońmi po bokach, ułożona jeszcze raz na karku. Lekki materiał uchwytu od kasku. Dźwięk zapinanego zamka. Dźwięk zakładanych rękawic.

Na zewnątrz lekki wiatr, noszący zapach wiosny lub bardzo wczesnej, ciepłej zimy. Twoja maszyna. Dostrzegasz że świeci słońce, że w oddali tworzą się korki które ominiesz, by dotrzeć na drogę za miasto. Dwie kobiety rozmawiają, starszy mężczyzna lekko schylony idzie z siatką w prawej ręce trzymając papierosa. Słychać śpiew ptaków, i śmiech dzieci wybiegających z przedszkola, podziękowania pani w kiosku obok i dźwięk szeleszczącej siatki odbieranej przez zadbaną kobietę w średnim wieku. Kąciki ust podnoszą się. To proste.

Zaczynasz dzisiaj żyć.

Kliknij, aby pominąć reklamy

 

AUTOR: Wilk

Niespełniony poeta, autor książki 'Catch her in the rye' , niepoprawny podróżnik i nałogowy motocyklista - ale prawie szczęśliwy człowiek. wiilk.blogspot.com

Komentarze: 1

Dodaj komentarz

Niniejsza strona internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.
151 zapytań w 1,043 sek