W wywiadzie dla Gazetta dello Sport Andrea Iannone stanowczo zaprzeczył opiniom płynącym z różnych stron, że nie wkłada w pracę należytego wysiłku. Ten sezon jest dla włoskiego zawodnika koszmarny. Ze zwycięzcy grand prix, Iannone stał się zawodnikiem środka stawki, tylko przy pojedynczych okazjach punktującym. Pogorszyło to też sytuację samego zespołu Suzuki, który w porównaniu z ubiegłym sezonem ma o wiele mniejszy dorobek.
„Jestem zadowolony (z moich wyników), ponieważ niezależnie od tego, czy jestem dziesiąty na mecie czy staję na podium, to daję z siebie 110 procent. Przechodziłem przez coś takiego w Ducati, wyniki się pojawią. Każde wyzwanie ma swoje plusy i minusy. Zawsze trzeba się liczyć z ryzykiem.” – powiedział Andrea Iannone. Włoch zajął siódme miejsce w Austin i jak na razie to najlepszy tegoroczny wynik dla Suzuki. Najgorzej było natomiast w Barcelonie. Iannone został tam dogoniony przez startującego z dziką kartą Sylvaina Guintoliego.
Ciekawostką jest, że w Suzuki wciąż toczą się rozmowy na temat zespołu satelickiego. Ekipa Suzuki w MotoGP próbuje przekonać szefostwo marki w Japonii, że jest to dobry pomysł, pozwalający na lepszy rozwój. W tym roku na Suzuki jeździ dwóch zawodników, którzy do tej pory nie mieli z nią styczności. Iannone zapewnił też, że nie ma przesłanek by sądzić, że po 2017 roku mógłby zakończyć współpracę z japońską ekipą.
„Spotkaliśmy się na Sachsenringu i stało się jasne, że chcą, bym kontynuował z nimi współpracę. Musimy uwierzyć w nasz zespół. Wielokrotnie powtarzaliśmy prezydentowi (marki), że potrzebujemy czterech motocykli w stawce. Myślę, że to się stanie.” – dodał.
Źródło: http://gpxtra.com
W takim razie może lepiej by było, gdyby zaczął jeździć na 100% swoich umiejętności…a to 10% które marnuje na przekraczanie ich przeznaczy na myślenie.
Słabią mnie teksty typu 110 czy 200% Przeciez to absurd. Fakt KRocket myślenie a raczej chłodna głowa nie jest Jego mocną stroną, swoją drogą satelickie Suzuki to dobry pomysł ale jak wiadomo księgowi rządzą