Fabryczny zawodnik Ducati Jorge Lorenzo stoczył zwycięski pojedynek z Markiem Marquezem podczas wyścigu o Grand Prix Austrii. Hiszpan pokonał swojego rodaka o 0,130 sek. Walka tych utytułowanych zawodników zapierała dech.
Jorge Lorenzo jeszcze przed Grand Prix Francji na torze Le Mans zajmował odległą 14 lokatę w klasyfikacji generalnej Mistrzostw Świata. Dziś sięgając w Austrii po swoje trzecie zwycięstwo w sezonie jest obecnie trzecim zawodnikiem pod względem dorobku punktowego.
Majorczyk wyprzedził po tym względem o 1 punkt Andreę Dovizioso, który występuje w barwach Ducati od 2013 roku. Włoch jeździł więc w bolońskiej stajni jeszcze wtedy, gdy motocykl Desmosedici był rozwinięciem konstrukcji Filippo Preziosiego i Bernharda Gobmeiera (przy czym Niemiec jest doskonałym inżynierem i świetnym projektantem, ale samochodów) i ma o wiele większe doświadczenie w jeździe na Desmosedici.
Jednak do Marka Marqueza Lorenzo traci aż 71 punktów. Za to do drugiego zawodnika Mistrzostw Świata strata nie jest już tak duża i wynosi tylko 12 punktów. Przy jeszcze 8 wyścigach do rozegrania i 200 potencjalnych punktach do zdobycia można wysnuć tezę, że podium klasyfikacji może po raz kolejny ulec zmianie.
„Jestem jedynym zawodnikiem w całej stawce, który stanął do wyścigu na miękkich oponach. To była odważna decyzja, zwłaszcza wybranie miękkiej tylnej mieszanki.” – stwierdził dzisiejszy tryumfator. „Jednak podczas pierwszych okrążeń musiałem zachować spokój i oszczędzać opony tak bardzo, jak tylko się dało. Nie wolno mi było przegrzać opon, zwłaszcza w obliczu upału. Trzeci sektor był dla mnie męczący i jeszcze wczoraj traciłem tam dziesiąte sekundy do Doviego i Marka. Obejrzałem jednak nagrania i zastanawiałem się, jak w tych zakrętach powinienem pozycjonować swoją górną część ciała, by być szybszym w tej części toru.”
„Udało mi się to. W wyścigu z okrążenia na okrążenie byłem coraz szybszy. Dzięki temu mogłem stopniowo doganiać Marka. Na twardej oponie naciskał on niesamowicie mocno. Udało mi się oszczędzić oponę do może 3 lub 5 procent jej możliwości, w każdym razie zostały mi jeszcze jakieś rezerwy. Oszczędzałem też siły, gdy Marc miał nade mną 1,2 sek przewagi. Spokojnie czekałem aż przyjdzie czas na zaatakowanie go. Gdy widziałem, że Marc traci trochę na hamowaniu odkręciłem mocniej manetkę gazu. Z pewnością zaprocentowało tu przyspieszenie Ducati.”
„Walka z Marquezem do ostatniego okrążenia zawsze jest problematyczna. Dziś naprawdę nie dawał za wygraną. Dziś widzieliśmy ambitny pojedynek dwóch szybkich zawodników… aż do ostatniego zakrętu.”
Gdzie Lorenzo umieściłby ten trzeci tryumf na motocyklu Ducati (po Mugelo i Montmeló) na tle innych w swojej karierze? „To jedno z moich najpiękniejszych zwycięstw. Ale w ogóle nie potrafię powiedzieć, które było tym najpiękniejszym. Mam szczęście, że wygrałem tyle wyścigów. We wszystkich trzech kategoriach było wiele sukcesów. Ale kiedy pokonujesz Marka, to jest to coś wyjątkowego. Tak samo, kiedy wygrywasz na Ducati. To zwycięstwo na pewno utkwi w mojej pamięci, ponieważ aż do ostatniego metra musiałem bezlitośnie walczyć.
Coraz wyraźnej da się zauważyć, że po słabym początku sezonu Jorge Lorenzo z wyścigu na wyścig nabrał niebywałego rezonu. Niektórzy z nas są skłonni stwierdzić, że Ducati zbyt szybko i pochopnie zdecydowało się zastąpić Hiszpana Danilo Petruccim. Włoch mając do dyspozycji fabryczny motocykl stracił dziś do tryumfatora 13,1 sek. Na usprawiedliwienie Petruxa trzeba jednak wspomnieć, że notorycznie kradnący dla siebie na konferencjach show Danilo po prostu nie lubi tego toru.
Źródło: Speedweek.com
Zdjęcie: @Jorge.Lorenzo.Official
Dziś wychodząc z pracy o 14 nawet nie pamiętałem że to ten weekend, weekend GP Austrii. To jakie show zrobili ci dwaj zawodnicy to po prostu opada kopara! BRAWA dla #JL99! Niesamowicie zmienił swój styl jazdy, te agresywne hamowania i nerwy ze stali… Jeśli ktoś nie widział to obowiązkowe GP w tym roku.
Ciekawe jakie mieli miny Ci, którzy onegdaj twierdzili że Lorenzo na dukacie to nie, bo masełko, bo to, bo tamto. Kurcze, chłop chyba świadom otaczającej go rzeczywistości…
Sądząc po ilości komentarzy pod tym artykułem przeciwnicy Lorka nie mają już żadnych mądrości do przekazania ;)
„Chrum, chrum… Waluś tysz by wygrywoł jokby Dżidżi wcześniej przyszed. Kiedyś kurła to inne czosy były, wtedy siem nie dało. Stoner? A kogo ten puaczek ochodzi… ? Kwiiiiiiik! Chrum, chrum, chrum… Lorenco i tak jeździć nie umi! Chrum… Pioter, dej te piffko! Kwiiiii!”
Są zajęci! Wypisują pod innym artykułem, ze prawdziwym geniuszem to był Valdi bo jakieś straszne ilości wypasionych motocykli powyprzedzał….
Myślałem że walka o tytuł 2018 skończona a tu może JL jeszcze pogoni MM.
’pitron’ masz racje jeśli MM będzie pauzowal kilka wyscigow a Lorenzo będzie zwyciezal
dokladnie a torow tego typu bedzie wiecej
Eh racja 71 pkt straty Mareczek może nawet zrobić sobie wakacje
Jedna gleba MM93 (a prędzej czy później to będzie miało miejsce) i robi się 30 -35 punktów i znowu nerwy…
Lorenzo pisze niesamowity rozdział w historii swojej i MotoGP. Wbrew hejterom, komentatorom, wielu osobom z padoku, po latach (!) kpin udowadnia jakim jest nieprzeciętnym zawodnikiem. Choć przypuszczałem, że Lorenzo na Ducati w tym sezonie pokaże kilka mocnych wyścigów to zupełnie nie spodziewałem się, że zrobi to w takim stylu. Brawo, brawo, brawo.
Pierwszy raz doceniam Jorge i widzę prawdziwy mistrzowski potencjał w tym co robi. Jakby sezon zaczął się od Mugello to Mareczek miałby naprawdę problem nie to co z Dovim rok temu.
To prawda, cierpliwy, dumny, odważny i błyskotliwy mistrz o własnym zdaniu…