Wbrew wcześniejszym wypowiedziom Bena Spiesa, Amerykanin nie wystartuje podczas Grand Prix Australii, które odbędzie się w najbliższy weekend! Wszystko z powodu kontuzji, jakich nabawił się on w momencie wczorajszej wywrotki w trakcie wyścigu w Malezji!
Pomimo przyzwoitej jazdy od początku weekendu na torze Sepang, w trakcie niedzielnego wyścigu nic nie szło po myśli #11. Po starcie spadł on w głąb stawki i jechał na zaledwie dziesiątej lokacie, kiedy zaczęło mocniej padać. Ben zaliczył wówczas uślizg w siódmym zakręcie, który zakończył jego udział w szesnastej rundzie obecnego sezonu. I pomimo wypowiedzi Spiesa, który mówił wczoraj, iż jest trochę poobijany i wystartuje w Grand Prix Australii, stanie się zupełnie inaczej.
Dziś bowiem najpierw „BigBen” dodał na ten temat wpis na Twitterze, a po pewnym czasie informację oficjalnie potwierdziła Yamaha. Były Mistrz serii World Superbike przeszedł szczegółowe badania w szpitalu w Kuala Lumpur, które wykazały, że nabawił się wczoraj urazu barku, żebra oraz płuca. Jutro Amerykanin powróci do Stanów Zjednoczonych aby poddać się operacji, przez co nie weźmie udziału w rundzie na Phillip Island, a team nie wystawi za niego zastępstwa.
„Brak mi słów,” rozpoczął 28’latek z Memphis. „Mieliśmy trudny sezon z niesamowitą ilością pecha. Zawsze dawaliśmy jednak z siebie maksimum i podobny cel mieliśmy na rundę na Phillip Island. W trakcie wyścigu zaliczyłem naprawdę sporą wywrotkę, a po dzisiejszych badaniach stało się jasne, że nabawiłem się urazów wymagających natychmiastowej interwencji.”
„Jestem strasznie zawiedziony, że teraz zamiast do Australii wracam do Stanów Zjednoczonych, ale oczywiście ważne jest, by przejść odpowiednie leczenie najszybciej, jak to możliwe,” kontynuował Ben, który na koniec dodał: „Bardzo przepraszam moją ekipę ale jestem też jej wdzięczny, za całą ciężką pracę, jaką wykonywała ona dotychczas z Yamahą. Z pewnością nie jesteśmy teraz w miejscu, w którym chcielibyśmy być.”
Obecny sezon, drugi w barwach teamu Yamaha Factory Racing, to dla Spiesa pasmo nieszczęśliwych zwrotów wydarzeń. Bo jak inaczej nazwać: pęknięty „zadupek” (po upadku w kwalifikacjach) na Losail, parującą szybkę od kasku na Le Mans, ogromne problemy z tylną oponą na Silverstone i Assen, zatrucie pokarmowe na Mugello, awarię wahacza na Laguna Seca, wybuch silnika w Indianapolis, problem ze sprzęgłem w Brnie i kłopoty z przednim hamulcem ostatnio w Motegi?
To dlatego #11 w klasyfikacji generalnej zajmuje zaledwie dziesiąte miejsce z dorobkiem 88 punktów.
Mam nadzieję, że kiedyś ten limit pecha wyczerpie!
Koło Spisa postawilbym jeszcze Abrahama. Pech to chyba mało powiedziane ale brawa za upór i wytrwałość!
Ciekaw jestem czy to jest pech, czy czyjeś błędy…?
A co do Abrahama to gdzie porównywać dukata do yamahy a niefart swoją drogą
ale ja nie porównuje Dukati do Yamahy ani do żadnego innego. Odemnie tylko wielkie brawa za serce włożone w każdy wyscig! Ale jesli w wyścigu nawet „szybka jest przeciwko tobie” to ja inaczej tego nie umię nazwać jak tylko pech
Skończy Ben tutaj i przejdzie do Ducati, gdzie wielkich nadziei na sukces nie ma, popatrzmy, jak w tym roku Włosi potraktowali zespół Abrahama ( przecież tam nawet silnik do ramy nie wchodził, bo inne punkty mocowania były w ramie… ).
Chłopakowi zostaje tylko czekać na inne fabryki w 2014, sezon 2013 mam wrażenie, że skończy się w podobnym stylu do tego ( z wzajemnym obwinianiem się, przecież to Ducati ).
W Ducati przynajmniej nie będzie popychadłem i testerem części. Tam poczuje się potrzebny w zdecydowanie pozytywnym znaczeniu! Powodzenia! :))