LCR Honda MotoGP wierzy w Bradla

W nadchodzącym cyklu zmagań w barwach zespołu LCR Honda MotoGP zadebiutuje, tak jak i w samej klasie królewskiej, Stefan Bradl. Włoska ekipa wierzy w możliwości Niemca, który stale dokonuje postępów.

Pierwszego dnia testów w Malezji obecny Mistrz Świata Moto2 przejechał jedną z większych ilości okrążeń spośród zawodników, bowiem trzydzieści jeden. Na jednym z nich uzyskał on czas 2’03.820, co dało mu dziesiąte miejsce i dwusekundową stratę do lidera. Po raz pierwszy jednak #6 miał szansę pojeździć motocyklem MotoGP na deszczu, co było kolejnym ciekawym doświadczeniem.

Z powodu problemów Daniego Pedrosy z jego Hondą RC 213V, które nawiedziły go we wtorek po południu, w środę żaden z zawodników korzystający z maszyn producenta z Kraju Kwitnącej Wiśni nie wyjechał na tor. Dla Stefana strata ta była tym dotkliwsza, że przecież dopiero debiutuje w klasie królewskiej i każde okrążenie pokonane na nowym motocyklu się liczy.

W czwartek natomiast w końcu udało mu się porządnie protestować, a dodatkowo pokonał on pięćdziesiąt cztery okrążenia. Na jednym z nich uzyskał czas 2’01.492, dzięki czemu zajął dziewiąte miejsce i wyprzedził chociażby duet fabrycznego zespołu Ducati! Oznacza to, ni mniej ni więcej, że ostatniego dnia testów, względem pierwszego, poprawił się on o 2.328sek, co było jednym z najlepszych wyników z całej stawki.

„Co prawda warunki nie były najlepsze z powodu deszczu, ale udało mi się wykonać pierwszy długi wyjazd w deszczu, dzięki czemu mogliśmy zobaczyć, jak czuję się na oponach przeznaczonych do jazdy po mokrej nawierzchni,” mówił we wtorek Bradl. „Co prawda byłem dwie sekundy wolniejszy niż podczas ostatnich tutejszych testów, ale to było maksimum, jakie mogłem osiągnąć w tych warunkach. Będziemy kontynuować pracę przez kolejne dni, a technicznie rzecz ujmując, mamy dwie wersje podwozia do wypróbowania. Pracowaliśmy też nad tylnym zawieszeniem i testowaliśmy nowe mapowanie silnika.”

W czwartek 22’latek z Augsburga był zadowolony, chociaż miał mnóstwo do zrobienia z powodu stracenia całego drugiego dnia. „Po pokonaniu 54 okrążeń czuję się zmęczony, bo temperatura była wysoka, ale wyjeżdżam z Malezji z dobrymi odczuciami i ustawieniami bazowymi na przyszłość. Wraz z pomocą inżynierów HRC przetestowaliśmy różne mapowania silnika, które mają pomóc w poprawie mojej jazdy i dostawie mocy. Jestem całkiem zadowolony z moich czasów, a strata do czołówki jest akceptowalna; jeśli będziemy kontynuowali pracę tak jak do tej pory, jestem pewien, że dobre wyniki wkrótce się pojawią.”

W możliwości swojego podopiecznego wierzy także i właściciel teamu LCR Honda MotoGP, który po kompletnie nieudanym sezonie 2011, teraz liczy na spory postęp. Nie jest tajemnicą, że Toni Elias miał rok temu ogromne problemy z oponami Bridgestone, ale tym razem w przypadku Niemca sprawa wygląda zupełnie odmiennie. Nowe gumy producenta z Japonii dostarczają wszystkim zawodnikom Hondy sporych wibracji tyłu, jednak w przypadku #6 wydają się one nie być tak dużym problemem.

„Poza faktem, że wszystko jest dla niego nowe, Stefan wykonuje kawał dobrej pracy,” mówił Cecchinello dla MCN. „Poprawia się on z każdym dniem, coraz lepiej rozumiejąc motocykl.” Lucio dobrze wie, że Niemiec potrzebuje nieco czasu, by dopasować się do nowej dla siebie klasy, ale wierzy, że dwuletni kontrakt podpisany z nim nie okaże się przysłowiowym strzałem w kolano. „Potrzebujesz debiutanckiego sezonu by zebrać doświadczenie, ale ja już widzę, że Stefan to bardzo inteligentny zawodnik z profesjonalnym podejściem, co jest tym ważniejsze, jeśli weźmiemy pod uwagę jego młody wiek.”

Nie tylko jednak były zawodnik Grand Prix wypowiada się w superlatywach o Bradlu i wróży mu udaną przyszłość w MotoGP. I pomyśleć, że mowa tu o zawodniku, który jest obecnym Mistrzem Świata Moto2, a jeszcze kilka lat temu planował zakończenie kariery…