Choć nigdy na Le Mans nie szło im najlepiej to liczyli, iż tym razem będzie inaczej. Zespół Ducati Marlboro wywalczył we Francji łącznie piętnaście punktów, co przy lepszych wynikach kierowców Repsol Hondy, zepchnęło bolońską ekipęChoć nigdy na Le Mans nie szło im najlepiej to liczyli, iż tym razem będzie inaczej. Zespół Ducati Marlboro wywalczył we Francji łącznie piętnaście punktów, co przy lepszych wynikach kierowców Repsol Hondy, zepchnęło bolońską ekipę na trzecie miejsce w klasyfikacji teamów.
Po wyścigu Casey Stoner był mocno sfrustrowany. Wywalczył swe najgorsze w tym sezonie, piąte miejsce, a dodatkowo w niedzielnych zmaganiach miał problemy zarówno na slickach, jak i na „wetach”. Już po starcie do walki o Grand Prix Francji Australijczyk spadł z trzeciego na siódme miejsce. Po zmianie motocykla, podczas jednego z okrążeń na prostej start-meta #27 mocno zwolnił i wydawało się, że znów ma problemy ze swoim Desmosedici GP9. Dla przypomnienia warto dodać, że rok temu właśnie w taki sposób zakończył zmagania na torze Bugatti, po awarii maszyny. Na szczęście okazało się, iż tym razem był to problem z amortyzatorem kierownicy. I choć szybko udało się go „naprawić”, Mistrz Świata sezonu 2007 stracił sporo czasu.
Casey, po złapaniu swojego tempa, wyprzedził Chrisa Vermeulena, awansując przy okazji na piąte miejsce. 23’latek ustanowił nawet drugi, najlepszy czas okrążenia w wyścigu, jednak do czwartego na mecie Andrei Dovizioso stracił aż dziesięć sekund. „Jestem rozczarowany, bowiem nie sądzę, abyśmy pokazali nasz potencjał. Już na okrążeniu rozgrzewkowym miałem problem ze znalezieniem przyczepności na oponach przeznaczonych do mokrej nawierzchni. Wciąż nie czułem się komfortowo i traciłem sporo czasu, a dodatkowo wciąż nie było wystarczająco sucho, by założyć slicki,” komentował trzeci obecnie w klasyfikacji generalnej #27, który ma tyle samo punktów co Valentino Rossi. Obaj tracą z kolei tylko jedno „oczko” do liderującego Jorge Lorenzo.
„Kiedy zmieniłem motocykl, miałem problem z amortyzatorem kierownicy, przez co na czwartym okrążeniu musiałem odpuścić gaz na prostej start-meta, by to naprawić. Potem czułem się już na maszynie dużo lepiej i byłem w stanie zaprezentować to, na co mnie stać,” mówił dalej #27 pochodzący z Kurri-Kurri. „Sądzę, że gdyby nie to, moglibyśmy walczyć o podium, ale czasem takie rzeczy się zdarzają. Jedyne co nam teraz pozostaje, to mieć nadzieję, że następnym razem będzie lepiej.” Teraz Casey czeka na Grand Prix Włoch, bowiem zwykle dobrze mu tam szło, a dodatkowo pakiet, jakim teraz dysponuje jest lepszy, niż ten zeszłoroczny. „Mugello jest jednym z moich ulubionych torów, więc mam nadzieję, że będę mógł walczyć w czołówce.”
„Niestety nie spędziliśmy dużo czasu na mokrym torze, więc ustawienie motocykla na wyścig było małym ryzykiem. I tak Casey, który w deszczu jest piekielnie szybki, nie pokazał swojego potencjału,” stwierdził z kolei szef bolońskiej ekipy – Livio Suppo. Pomimo tego, Włoch był zadowolony z wyniku Stonera, bowiem na suchej nawierzchni tylko Dani Pedrosa ustanowił lepszy czas jednego okrążenia niż on. „Rok temu wyjeżdżaliśmy z Le Mans ze stratą 41 punktów do lidera, teraz tracimy tylko jedno oczko.”
Manewr Miki Kallio, który próbował wyprzedzić Nicky’ego Haydena w wyścigu o GP Francji, nie poszedł po myśli Fina. Po tym wydarzeniu, na dwunastym z dwudziestu ośmiu okrążeń, #36 wyjechał na bardziej mokrą część toru i upadł, a Amerykanin zwiedził francuskie pobocze. Debiutujący w tym roku w MotoGP zawodnik ekipy Pramac Racing pozbawił szansy na dobry wynik w Le Mans nie tylko siebie, ale i kierowcy fabrycznego zespołu Ducati.
Obaj kierowcy Desmosedici GP9, po zmienieniu maszyn na tą obutą w slicki, walczyli o ósme miejsce. I gdy Kallio próbował zaatakować #69, ten nagle zmienił tor jazdy… „Spisywaliśmy się naprawdę nieźle. W odpowiednim momencie zjechałem na aleję serwisową po drugi motocykl, dzięki czemu plasowałem się na dobrym miejscu,” komentował 26’latek urodzony w Valkeakoski. „Dojechałem do Haydena i spróbowałem wyprzedzić go po wewnętrznej, jednak nagle zmienił on linię przejazdu, przez co musiałem wyjechać na zewnętrzną. Tamta część nawierzchni była mokra, więc zaliczyłem uślizg i upadłem. Prawdopodobnie on mnie jednak nie widział, a ja żałuję, bo wierzę, że mogłem zaliczyć przyzwoity wynik,” mówił dalej niezbyt zadowolony Mika. I trudno mu się dziwić, bowiem po dwóch pierwszych rundach sezonu był siódmy w generalce, jednak nieukończony wyścig w Jerez de la Frontera (problemy techniczne) jak i w Le Mans sprawiły, ze spadł on na pozycję numer czternaście.
„To jeden z najbardziej niewiarygodnych weekendów w historii. Podczas kwalifikacji Mika napotkał problemy będąc na pierwszym miejscu, a w wyścigu wjechał w kałużę, próbując wyprzedzić wolniejszego zawodnika, który go nie zobaczył. Nic nie mogliśmy zrobić,” stwierdził po niedzielnych zmaganiach Fabiano Sterlacchini, dyrektor techniczny Pramac Racing. „Jesteśmy przekonani, że może on być szybki w każdym Grand Prix, ale potrzeba nam też odrobiny szczęścia.”
Upadek przekreślił jednak szansę na dobry wynik nie tylko Kallio, ale też wcześniej wspomnianego Haydena. Ducati z numerem #36 uderzyło w motocykl Nicky’ego, przez co fabryczna maszyna doznała lekkich uszkodzeń, a sam Amerykanin wyjechał poza tor. „Zaliczyłem przyzwoity start, i choć nie spędziłem na Desmosedici dużo czasu w deszczu, to czułem się na nim całkiem nieźle, dzięki czemu zyskałem kilka pozycji,” mówił „Kentucky Kid”, który w klasyfikacji generalnej zajmuje dopiero piętnaste miejsce. „Zmieniłem motocykl na ten obuty w slicki, jednak temperatura toru była dość niska, więc ciężko było rozgrzać gumy, szczególnie ich lewe strony, bowiem nie mamy teraz opon o podwójnej mieszance,” kontynuował. Warto wspomnieć, że obiekt Bugatti ma zaledwie cztery zakręty w lewo i aż dziewięć w prawo.
„W pewnym momencie byłem na wysokim, ósmym miejscu, jednak znów miałem pecha, bowiem wówczas Kallio się przewrócił, a jego motocykl wjechał we mnie. Miałem jednak szczęście, bo wyratowałem się z tego, pomimo, że uderzenie było dość mocne — widać nawet ślad gumy na moim motocyklu. Przez to musiałem jednak wyjechać poza tor,” komentował dalej amerykański Mistrz Świata sezonu 2006, który od czasu wprowadzenia maszyn o pojemności 800cc, wyraźnie sobie na nich nie radzi (od roku 2007 wywalczył tylko dwie wizyty na podium). „Ogólnie mówiąc nie jest to świetny wynik, jednak był to pierwszy weekend mojej współpracy z Juanem [Martinezem, nowym szefem ekipy Haydena — przyp. autora]. Mam nadzieję, że udało nam się uzyskać nić porozumienia, i że od tej chwili będzie coraz lepiej.”
Wszyscy zawodnicy Ducati będą walczyć o jak najlepszy wynik podczas kolejnego weekendu Grand Prix we Włoszech. Będzie to domowa runda dla bolońskiego producenta.