Jorge Lorenzo wierzy, że wyciągnął solidne wnioski na przyszłość po swoim upadku w GP Argentyny, gdzie już w pierwszej fazie wyścigu nie miał tempa, a mimo to chciał szybko nawiązać walkę z czołówką. Zawodnik Yamahy, gdyby dojechał do mety, byłby bardzo wysoko, ponieważ upadało wielu innych motocyklistów.
„Szkoda tego, co stało się w Argentynie. Teochę z powodu problemów z przednimi Michelinami, trochę z powodu mokrych miejsc na torze, nie miałem cierpliwości by zachować spokój i zdać sobie sprawę, że nie muszę wygrać.” – powiedział Lorenzo, który cały czas nie ogłosił jeszcze swoich planów co do przyszłego sezonu.
„Będąc nieco bardziej cierpliwym, mógłbym zająć drugie miejsce po upadkach Mavericka (Vinalesa) i dwóch Ducati, tak jak zrobił to (Dani) Pedrosa. Może dlatego, że przywykłem do wcześniejszych warunków – w których nigdy nie upadałem. Myślałem, że teraz będzie tak samo. Ale mogłem po prostu zachować więcej ostrożności, by pozostać na motocyklu. Trochę tego żałuję, ale to już przeszłość i jej nie zmienię.” – dodał.
„Jak widzieliśmy (w Austin), możemy oglądać wiele innych upadków. Jeśli mnie się to zdarzyło, to teraz spróbuję, by to się nie powtórzyło. Jestem pewny, że będziemy mieli tory, gdzie czuję się wystarczająco mocny, by wygrywać. Mój czas nadejdzie.”
W zeszłym roku w tej fazie sezonu Lorenzo był w gorszym położeniu niż teraz. Do prowadzącego Valentino Rossiego tracił aż 29 punktów, by potem rozpocząć serię czterech wygranych wyścigów.
„Jesteśmy tylko 21 punktów z tyłu, mimo tego upadku, a teraz wracamy na tory, które lepiej pasują i mnie, i motocyklowi. To bardzo ważne, że udało się pozostać na drugiej pozycji. Teraz, gdy w Austin upadali (Valentino) Rossi, (Andrea) Dovizioso i Pedrosa, mamy jeden cel – (Marc) Marquez, który prowadzi. Mamy poczucie, że w Europie być może uda się zrobić różnicę na Michelinach i tej nowej elektronice. Zobaczymy, czy nasze przypuszczenia się potwierdzą.” – zakończył Lorenzo. Teraz przed stawką MotoGP wyścig o GP Hiszpanii.
Źródło: autosport.com
w Ducati dojdzie do nirwany