Jorge Lorenzo zaskoczył w niedzielę długim prowadzeniem od startu w deszczowym GP San Marino. Hiszpan, od dawna krytykowany za brak tempa na mokrej nawierzchni, był absolutnie poza zasięgiem rywali, tyle tylko, że popełnił bardzo kosztowny błąd. #99 przyznał, że zdekoncentrował się podczas jazdy obawami o to, czy korzysta w trakcie wyścigu z odpowiednich ustawień elektroniki.
„System (elektroniki) w Ducati jest bardziej skomplikowany, wciąż nie czuję się na nim naturalnie, ponieważ zwykle nie zmieniam nic zbyt często podczas weekendu. Wciąż jeszcze nie zaadaptowałem się do końca i zbyt wiele myślę o wszystkich możliwościach. To oznacza, że tracę koncentrację podczas jazdy, nie oznacza natomiast, że po prostu nie mogę jechać. Zrobiłem trochę szybszą niż zwykle zmianę kierunku jazdy i nie użyłem tylnego hamulca. To wystarczyło.” – powiedział Jorge Lorenzo, wyjaśniając przyczyny wypadku.
„Nie oczekiwałem, że taka zmiana kierunku tak mocno zadziała na tył motocykla, ale tak się właśnie stało. Wielka szkoda. Ale kiedy ścigasz się w deszczu, to może się stać. Wielka szkoda, ponieważ dzisiaj mieliśmy pierwszą prawdziwą szansę, by wygrać na Ducati, zaprzepaściłem ją. To kwestia czasu, zanim znowu będziemy na podium, albo nawet wygramy.” – przewiduje Hiszpan.
„Wiedziałem, że w deszczu będę bardzo mocny, ponieważ czułem się dobrze w rozgrzewce. W wyścigu czułem się jeszcze lepiej, kilka zrobionych poprawek dało mi poczucie większej pewności. Jadąc całkiem spokojnie, powiększałem przewagę, sekundę na każdym okrążeniu. Normalnie gdy prowadzę w wyścigu, jestem bardzo dobry w utrzymywaniu przewagi. Ale tor w deszczu był nieco trudniejszy niż zwykle. Wciąż próbuję wszystko zrozumieć na Ducati. Uważam, że ten brak koncentracji wynikał właśnie z kwestii elektroniki. Dzisiaj nie dało się mieć tego wszystkiego pod kontrolą, by wygrać. Ja tego nie zrobiłem.” – zakończył zawodnik Ducati.
Specyfiką wyścigów w deszczu jest to że objawiają się „ogony” – tak i teraz było, bo wystarczył mokry tor a nagle objawił nam się Miller-ryzykant, czy Baz, że nie wspomnę już o Lowes-ie który przez długi czas jechał na jakimś bardzo dobrym jak na niego miejscu, moze się mylę ale wydaje mi sie ze był chyba koło 8 miejsca w stawce…
Jak tylko zobaczyłem rozgrzewkę i mokry tor to wiedziałem że z czołowych ekip jest jeden taki facet ktory może jak „ogon” postawić wszystko na ekstremalne ryzyko i niestety nie zawiodłem się :). Tak jak lubię Lorenzo za ten sezon, za to jak się zmienił i chyba odżył (?) tak fakty są panie Jorge proste :) – kolejny nieukończony wyścig na fabrycznym motocyklu, o którym nikt już nie odważy się powiedzieć że jest gorszy od obu stajni japońskich. W klasyfikacji Lorek jest jedynym z tych z fabryk który wypadł z pierwszej szóstki – wydaje się że wyprzedzenie Zarco, który szczerze mówiąc nie zachwyca od przerwy zimowej, jest już poza zasięgiem JL… Pertux który jest trudny do rozgryzienia bo nigdy nie wiadomo który tor będzie mu służył pojechał tak jak powinien był pojechać Lorenzo – spokojnie, kalkulując, patrząc na to co robią inni wokoło, nie bijąc rekordów. A tak – było po prostu za szybko, dokładnie tak samo jak u Lowesa czy Baza.
Można tylko westchnąć na myśl o trzech dukatach i marquezie z przodu!!! Wątpie żeby wtedy MM93 był tak agresywny, ciekawe czy Lorenzo pracowałby też na Doviego… No, tego się już nie dowiemy, bo pan Lorenzo nie wiadomo czemu uznał że potrafi mieć szybsze tempo wyścigowe nawet od tego szaleńca z mrówką na kasku, z tym że ten z mrówką utrzymywał taki poziom ryzyka tylko na ostatnich dwóch okrążeniach :). Lorek wkłada podobno tyle pracy w dostosowanie siebie do motocykla Ducatii, a wynik jest po raz kolejny taki że Lorenzo zapomina że to nie Yamaha i jedzie jak rok czy dwa temu… Dla mnie zabawne jest to z jakim pobłażaniem traktują tempo Lorenzo zawodnicy movistara, repsola czy dovi – po prostu jakby był powietrzem, nie przejmują się kompletnie znikającym z przodu Lorenzo, bo wiedzą że on po prostu przegina…
A mi się podobało, że tym razem Lorek powalczył na deszczu, a nie przestraszył się. Widać, że powoli oswaja się z motocyklem, wyniki i tempo są coraz lepsze, i w końcu przyjdzie zwycięstwo. Nie wiem czy w tym roku, czy już w przyszłym, ale w końcu wygra.
Ja widzę to w zupełnie inny sposób. Lorenzo uważa ten sezon za stracony. Jest mu obojętne czy będzie 5 czy 10 na koniec roku bo ma aspiracje na zdecydowanie więcej. W tym sezonie uczy się. To że się wywalił nic nie zmienia w aktualnym sezonie. A na pewno da pewność siebie w mokrych wyścigach, bo jak wiemy przez ostatnie lata kompletnie sobie nie radził w takich warunkach. Jestem pewny, że w przyszłym roku Lorenzo będzie jeździł w zupełnie inny sposób.
Hmm, tylko jak wywrotka na mokrym ma pomóc w większej pewności siebie :)? Ja bym raczej to zdiagnozował jako objaw tego że Lorenzo nadal nie czuje tego motocykla tak jak powinien i po raz kolejny sam odebrał sobie szansę na zbieranie doświadczeń. A to mu skrzydeł na pewno nie doda.
Przejechał dużo okrążeń – nikt nie mówi o stanie jego opon, a patrząc na Doviego i na Petruxa to musiał je mieć także zniszczone. Dovi powiedział już dawno temu – tak tym motocyklem nie da się jechać. No i się nie da, choćby nie wiem jak pięknie to wyglądało teraz w medialnych wypowiedziach Lorenzo i chocby nie wiem jak monstrualne skrzydła mu zamontować :).
wywrotka na mokrym… będąc najszybszym na torze… odjeżdżając innym i prowadząc wyścig….
wystarczy obejrzeć dowolny wyścig Lorka na mokrym z ostatnich dwóch lat żeby zrozumieć o jakiej pewności siebie mówimy.
Swoją drogą jak bardzo musiał nie czuć tej Yamahy na mokrym bo to jest jakaś przepaść przecież.
Jego spokój i pewność siebie do mnie trafiają. Fajny ten nowy Lorek :)
To mógł być TEN wyścig i Jorge doskonale o tym wiedział. Wystarczyło spojrzeć na jego minę w boksie i od razu widać, że gdyby mógł to wsiadłby na motocykl od razu i walczył raz jeszcze. I właśnie o takiej pewności siebie piszemy Mariusz, a w dodatku sportowej złości, która napewno da znać o sobie w Aragonii. Nie wiedziałem, że to napiszę ale nie moge się doczekać kolejnego mokrego wyścigu bo coraz lepsze zrozumienie motocykla przez Jorge i te magiczne owiewki sprawiają, że na deszczu może nie mieć sobie równych.
„kolejny nieukończony wyścig na fabrycznym motocyklu” – Gadasz tak jakby Lorenzo się wywracał co drugi wyścig. Dla Twojej wiadomości to drugi upadek Lorenzo w wyścigu w tym sezonie. W całej karierze z własnej winy przewrócił się kilka razy więc nie wiem co chciałeś przez to powiedzieć. A które miejsce zajmie na koniec sezonu pokaze…koniec sezonu. Z resztą w tym roku to już bez znaczenia i tak naprawde bardziej liczyć się będą pojedyńcze starty i nabranie jeszcze większej pewności. Zdziwie się jesli Lorenzo nie wygra w tym roku wyścigu.
Aż musiałem zerknąć – faktycznie, widocznie zmyliła mnie ilość wyścigów w których katapultował się na początku na prowadzenie a potem na zniszczonych oponach spadał w wynikach. Moim zdaniem – fajnie że widzicie wielki postęp a nawet zakładacie się o kolejne podia w tym sezonie (co niejeden dawno już przepowiadał) ale ja w tym wyścigu widziałem kopię poprzednich, tych w których Lorenzo jechał zbyt szybko a potem kończył daleko poza podium. Tyle że teraz wymyślił sobie, i możliwe że słusznie, że deszcz nie będzie aż tak degradował opon i jego strategia dowiezie go jakoś do podium. No, ale nie dowiozła – i nie dowiozła dokładnie w taki sposób jaki wielu z nas podpowiadało w trakcie wyścigu, czyli że po prostu jechał na zbyt dużym ryzyku.
Ja bym się cieszył i klaskał jakby Lorenzo pojechał rozsądnie i jechał w grupie Petrux, Dovi, Marquez – patrząc teraz na przebieg wyścigu, co oczywiście jest śmiesznie łatwe – to te zaoszczędzone sekundy mogłyby naprawdę wiele zdziałać. I nie zapominajcie ze od początku tego sezonu bronię Lorenzo i nie znoszę hejtu na niego :) – ale teraz drażni mnie to że wszyscy podniecają się tym że w sumie nic kompletnie nie zrobił w tym wyścigu. Bo jechać ekstremalnie ryzykownie potrafi wielu zawodników, także na dużo gorszych maszynach, a możliwości Ducatii na kilka okrążeń już doskonale dzięki JL znamy – tyle że w wyścigu chodzi o to żeby dojechać do mety (albo dobiec).
Ważne dziś słowa powiedział – że ciągle nie moze się połapać w elektronice Ducati. Możliwe że to trochę tłumaczy tę jego upartość w taktyce. Moim zdaniem, i tylko moim, to nie ma absolutnie żadnych podstaw żeby być wielkim optymistą na następny wyścig – jeżeli będzie on suchy.
Dlaczego wylądował w żwirze przeczytasz w artykule. Wydaje mi się, że w warunkach deszczowych Jorge potrafi dobrze zarządzać oponami. Zwyczajnie się zdekoncentrował i popełnił błąd (ku uciesze niektórych fanatyków ;) ). Szkoda, tym bardziej, ze chciałbym bys został wyprowadzony z błędu na temat zarządzania oponami przez Lorenzo. Wiem, ze to gdybanie ale poza pechowym grand prix Czech i błędem we wczorajszym wyścigu, druga połowa sezonu to zupełnie inny Jorge. Owszem, w Austrii było tak jak piszesz czyli rura do przodu na poczatku i jakoś to będzie ale na Silverstone wyglądało to inaczej. Szkoda, że pozwolił na początku odjechać czołowej grupie bo w drugiej częsci wyścigu trzymał tempo najlepszych. A że różnice czasowe były w zasadzie niezauważalne to strata ani się nie zmniejszyła ani zwiększyła. Więc nie zgadzam się z Twoją teorią. Tym bardziej, że #99 pokazał już w tym sezonie, że i na twardym ogumieniu radzi sobie nie najgorzej (patrz Barcelona i wspomniane Silverstone).
„Bo jechać ekstremalnie ryzykownie potrafi wielu zawodników” – Potrafić w teorii a zrobić to dwie różne rzeczy. Tak jak napisałem, nie dowiemy się jakim tempem Jorge dojechał by do mety gdyby nie upadek ale faktem jest, że do momentu błędu rywale mogli walczyć co najwyżej o 2 miejsce. Przed upadkiem jego przewaga wynosiła blisko 4 sekundy. To mówi samo za siebie. A ja uważam, że są duże podstawy by liczyć na dobry rezultat w każdych warunkach w następnym wyścigu i nie tylko następnym.
adek nic dodać nic ująć
Moglibyśmy tak chyba długo – tak to niestety z tymi komentarzami jest że niczego nie da się precyzyjnie sformułować a potem dyskusja jest na temat jakiegos zdania z całości. Nawet to „zarządzanie oponami” to mam wrażenie że kazdy rozumie jakoś inaczej, a wielu jeszcze porównuje to do czasów JL na M1 co jest kompletnym nieporozumieniem. No nieważne, rozumiem Twoje podejście, ma przynajmniej podstawy – ale też musisz sam zauważać fakt że gdyby Lorenzo nie wyrwał do przodu szaleńczym tempem (bo było naprawdę kosmiczne w tym momencie wyścigu) tylko jechał tak jak pozostała trójka i pilnował prowadzącego to zrobiłby kolejny krok do przodu po dwóch poprzednich wyścigach i na dodatek mógłby sprawdzić na co stać jego motocykl w samej końcówce. Plusów byłoby co niemiara, bo i bezpośrednie porównanie z bliźniaczymi ducatii i możliwość wmieszania się w walkę o podium i pomocy Doviemu. O tym podejmowaniu ryzyka to chyba nie ma co dyskutować – Marquez mógł pojechać jedno okrążenie na Silverstone w rekordowym tempie, ale śmiał się do rozpuku z pytania czy możliwe byłoby pojechanie podobnie w wyścigu. Na Motegi Lorenzo jechał za szybko w tych warunkach i (moim zdaniem) przy takim stanie swoich opon i niestety zemściło się to na nim – choć miał oczywiście szanse że mu się uda. Tak samo jak udało się Marquezowi wyprowadzić moto z kilku uślizgów, a Petrux w końcówce też chyba jechał absolutnie poza granicami stabilności motocykla.